Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat w Czarnej Dąbrówce. 15-latek pobił do nieprzytomności młodszego kolegę

Sylwia Lis
Dramat w Czarnej Dąbrówce. 15-latek pobił do nieprzytomności młodszego kolegę
Dramat w Czarnej Dąbrówce. 15-latek pobił do nieprzytomności młodszego kolegę Archiwum
Piętnastolatek pobił o rok młodszego kolegę z gimnazjum do nieprzytomności. Kilkanaścioro uczniów biernie się temu przyglądało.

Do bulwersującego napadu doszło we wto­rek tuż po godzinie 15 w okolicy Zespołu Szkół w Czarnej Dąbrówce. Świadkiem zdarzenia była Lucyna Gralak, mieszkanka wsi.

- Wracałam z pracy, gdy zobaczyłam, jak Jędrzeja od tyłu atakuje inny, starszy kolega. Chłopak niczego się nie spodziewał, po prostu sobie szedł. Ten wyrostek skoczył mu na plecy, zaczął okładać, w końcu chłopak upadł, a ten dalej go tłukł po całym ciele. Zachowywał się, jakby był w jakimś amoku. Wpadł w szał - drżącym głosem relacjonuje pani Lucyna. - Podbiegłam do nich, krzycząc, żeby przestał. Zaczął mnie wyzywać. Potem zerwał się do ucieczki. Chwyciłam go za kurtkę, ale puściłam. Jędrzej był ważniejszy, nie wiedzia­łam, co się z nim dzieje. Leżał bezwładnie, nieprzytomny - opowiada.
Zareagowała dopiero kobieta, która przechodziła obok. O sprawie dowiedzieliśmy się od internauty.

Zdaniem kobiety całemu zajściu przyglądało się co najmniej dziesięcioro nastolatków. Nikt nie zareagował.

- Oni wręcz kibicowali napastnikowi. Gdybym akurat nie przechodziła, on by go skatował na śmierć - mówi roztrzęsiona pani Lucyna.

Na miejscu niemal natychmiast pojawiła się karetka i policja.

- Lekarz stwierdził widoczne liczne ślady pobicia, zasinienia i zadrapania oraz utratę przytomności - mówi Ewa Wichłacz, rzecznik prasowy bytowskiego szpitala.

- Sam poszkodowany w wywiadzie podał, że na skutek utraty przytomności całego zdarzenia nie pamięta. Ponieważ chłopiec zgłaszał ból głowy, karetka przewiozła go bezpośrednio na SOR do Słupska, gdzie został skonsultowany przez lekarza neurologa i pozostał do dalszej diagnostyki i ewentualnego leczenia - mówi.

Spytałem, czy ma świadomość, że mógł zabić Jędrzeja, a ten ze stoickim spokojem odpowiedział, że tak. Proszę sobie wyobrazić, co w takiej chwili czuje ojciec

Czternastoletni Jędrzej jest już w domu. - Na szczęście syn nie odniósł poważniejszych obrażeń, dziś jeszcze byliśmy na specjalistycznych konsultacjach. Przeszedł badania tomograficzne - mówi Dariusz Narloch, ojciec chłop­ca. - Jestem wstrzą­ś­nię­ty tym, co się stało. Nie dowierzam, że nastolatek może być tak bezduszny. Bił syna nawet wtedy, gdy ten stracił przytomność. Dziś z nim rozmawiałem. Spytałem, czy ma świadomość, że mógł zabić Jędrzeja, a ten ze stoickim spokojem odpowiedział, że tak. Proszę sobie wyobrazić, co w takiej chwili czuje ojciec.

Pan Dariusz był wczoraj podziękować pani Lucynie.

- Ta pani uratowała mojego syna - mówi wzruszony. - Ona mówi, że to normalny odruch, a ja myślę, że w tych czasach to chyba nie jest takie oczywiste. Tej spra­wy tak nie zostawię, będą dążył do tego, aby do takich sytuacji nigdy więcej w szkole nie doszło - mówi mężczyzna.

Jaki był powód kłótni? Tata Jędrzeja twierdzi, że do przepychanek doszło już wcześniej w szkole. - Nie wiem, czym mój syn tak podpadł, ale na dwóch przerwach ten chłopak i jego kolega kilka razy uderzyli Jędrzeja otwartą dłonią w twarz. Groził, że go zabije, wyzywał. Dzieła dokończył po lekcjach - mówi ojciec poszkodowanego chłopaka.

Sprawą zajmuje się policja.

- W związku z tym, że sprawa dotyczy nieletnich, zajmie się nią sąd rodzinny - mówi Michał Gawroński, rzecznik prasowy bytowskiej policji.

Dyrektor szkoły problemu nie bagatelizuje. - Sprawę pobicia wyjaśniam od samego rana. Zaangażowani są wychowawcy i pedagog szkolny. Rozmawiamy z uczniami i ustalamy, dlaczego żaden z uczniów nie pomógł gimnazjaliście - mówi Mirosława Puttkammer, dyrektorka szkoły w Czarnej Dąbrówce.

Dyrektorka przyznaje, że z 15-letnim Jackiem problemy są od dawna. Uczeń ma już dozór kuratora.

Uczniowie twierdzą, że Jacek to postrach kolegów.

Problem z nim mają też rodzice, którzy nie mogą sobie z nim poradzić.

- Niejednokrotnie próbowaliśmy zainteresować chłopaka sportem, ale bez skutku - mówi Tadeusz Gralak, trener GTS Czarna Dąbrówka, który po kilku minutach od pobicia był na miejscu zdarzenia i wezwał rodziców Jędrzeja. - Na pewno tego tak nie zostawimy, trzeba przywrócić porządek, bo kiedyś może dojść do prawdziwej tragedii - mówi Gralak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza