Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat w Czernikach: Chora miłość, zbrodnia i śmierć w szarym domu

Edyta Łosińska-Okoniewska
Edyta Łosińska-Okoniewska
Od dawna było wiadomo, że w tym domu jest bieda. I od dawna mieszkańcy Czernik podejrzewali, że dzieciom po śmierci matki wychowywanym przez ojca dzieje się krzywda, która nie wynika jedynie z tej biedy
Od dawna było wiadomo, że w tym domu jest bieda. I od dawna mieszkańcy Czernik podejrzewali, że dzieciom po śmierci matki wychowywanym przez ojca dzieje się krzywda, która nie wynika jedynie z tej biedy Edyta Łosińska-Okoniewska
Czerniki to niewielka miejscowość - domy zadbane, w pobliżu lasy, jest też świetlica wiejska. Mieszkańcy doskonale się znają, wspierają, potrafią wspólnie działać. Jednak nie wszystko jest takie sielskie i idealne...

Wśród pięknych i zadbanych domów rozlokowanych wzdłuż głównej drogi, jeden zwraca szczególną uwagę. Nie jest ani piękny, ani zadbany. Przez lata jego mury skrywały mroczną tajemnicę, pod jego dachem rozgrywał się najprawdziwszy koszmar. Chciałoby się powiedzieć, że to „dom zły”. To właśnie tu, 15 września, policja znalazła trzy ciała noworodków zakopane w piwnicy. Nad zwłokami przez lata toczyło się z pozoru normalne życie. Dziś wiadomo że „pozornie” to w tej historii słowo kluczowe.
Co działo się w domu przy drodze otoczonym od paru dni policyjną taśmą?

Suche fakty są takie: 54-letni Piotr G. żył w związku kazirodczym ze swoją 20-letnią córką Pauliną. Z tej patologicznej relacji narodziło się dwoje dzieci. Wiadomo, że mężczyzna zmuszał także do stosunków kazirodczych kolejną córkę. Nie wiadomo za to, kto jest matką trzeciego z noworodków, którego ciało odkryto w piwnicy. Prokuratura ma podejrzenia, jednak potrzeba badań DNA, by mieć pewność.

Nie do pomyślenia

Czy na tym koniec? Jak na razie w areszcie przebywa ojciec i córka. Piotr G. usłyszał trzy zarzuty zabójstwa i dwa zarzuty dotyczące kazirodztwa. Paulina G. - dwa zarzuty zabójstwa i jeden kazirodztwa. Obojgu grozi dożywocie. Dom rodziny G. okazał się piekłem na ziemi...

Rodzina do Czernik przeprowadziła się z Gdańska ponad 20 lat temu. Już wówczas liczyła 9 dzieci, trzy kolejne przyszły na świat w powiecie kościerskim. Dwa porody Piotr G. odebrał w domu, podobno miał w tym sporą wprawę. Przed kilkunastoma laty zmarła jego żona, więc sam wychowywał 12 dzieci, w tym 4 córki i 8 synów. Chociaż słowo „wychowywał” nabiera dziś innego znaczenia. Czy to po śmierci żony mężczyzna zaczął chorobliwie interesować się swoimi dziećmi? A może działo się to już wcześniej? W tej dramatycznej układance wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi. Jednak szokujące doniesienia z Czernik uruchamiają wspomnienia tych, którzy z rodzeństwem chodzili do szkoły.

- Było wiadomo, że w tym domu jest bieda, a zachowanie ojca było momentami nie do pomyślenia. Kiedy jeden z synów poprosił go o to, by kupił mu wodę, bo bardzo chciało mu się pić, to on nie dość, że nie kupił dziecku wody, to sam wyszedł ze sklepu z coca-colą.

To była chora miłość

Mieszkańcy wspominają, jak przywoził do szkoły i odbierał jedną z córek, pomijając resztę dzieci. Miało to miejsce już kilkanaście lat temu.

- To wydawało się chore. Można było zobaczyć, jak trzyma ją za rękę i coś w tej relacji budziło niepokój. Nie wyglądało to normalnie, żeby ojciec zachowywał się tak w stosunku do córki. Jednak trudno było dokładnie powiedzieć, co tam się dzieje.
Wiem, że interweniowali nauczyciele, ale jakoś dziwnie facet pozostawał bezkarny - mówi jedna z kobiet.

Rówieśnicy już 15 lat temu spodziewali się, że krzywda, jaka dzieje się dzieciom rodziny G., może mieć związek nie tylko z biedą.

- Chodziłam do gimnazjum, kiedy Piotr G. zaczepił mnie na boisku i proponował seks - mówi mieszkanka pochodząca ze Starych Polaszek. - Zgłosiłam to pedagogowi. Kolegowałam się z jednym z synów Piotra G. i czasami kupowałam mu jedzenie czy picie, zwłaszcza kiedy jeździliśmy na wycieczki szkolne. Skarżył się, że ojciec go bije i nie pozwala mu brać nic do jedzenia. Dla niego temat seksu również był dość oczywisty i myślę, że musiał patrzeć na „te” rzeczy w domu.

Kiedy 15 września 2023 r. śledczy odkopują ciała noworodków w domu w Czernikach, puzzle tej przerażającej układanki trafiają na właściwe miejsce. W tym czasie z Piotrem G. mieszkała już tylko 20-letnia Paulina i jej niepełnosprawny brat. Reszta rodzeństwa ułożyła sobie życie, niektórzy z dala od Czernik.

- Ten mężczyzna przywoził Paulinę do pracy w cukierni i osobiście ją z niej odbierał - mówią mieszkańcy. - To wyglądało bardziej jak małżeństwo, aniżeli relacja ojca z córką. W jednym ze sklepów dotykał ją za tyłek. Mam wrażenie, że zrobił dzieciom kompletne pranie mózgu.

Najwidoczniej od małego musiał przygotowywać je do roli swoich partnerek. Paulinie nie udało się wyrwać z tego domu, ale może ona nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że może być inaczej. Zresztą to nie byłby pierwszy przypadek ofiary uzależnionej od swojego oprawcy. Historia zna takie przykłady.

Kto zabijał dzieci?

Życie w kazirodczym związku to jedno, a zabójstwo narodzonych dzieci to już zupełnie inna historia. Kto odkrył, że Paulina była w ciąży, a dziecko zniknęło? Lawinę uruchomiła rozmowa... Pracownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Starej Kiszewie usłyszał od kogoś, że 20-latka „chyba była w ciąży” i po krótkiej nieobecności wróciła do pracy, jednak w ogóle nie wspominała o dziecku. Jak mówią jej współpracownicy, ciało Pauliny zdradzało, że coś jest na rzeczy. Skarżyła się na bóle brzucha, na ubraniach miały pojawiać się także plamy z pokarmu. Pracownik socjalny zdał relację z rozmowy swojej przełożonej i natychmiast wszczęto wszystkie procedury.

- 4 września dotarła do nas informacja, że jedna z mieszkanek, 20-letnia dziewczyna była w ciąży i tej ciąży nie ma - mówi Marian Pick, wójt gminy Stara Kiszewa. - Reakcja Ośrodka Pomocy Społecznej była natychmiastowa. Pracownik socjalny udał się do tego domu, aby zbadać sytuację i ją potwierdził. Z tego spotkania sporządził notatkę służbową, którą kierownictwo ośrodka przesłało do policji. Dalsze czynności w tej sprawie zaczęli już prowadzić funkcjonariusze.

Po kilku dniach okazało się, że obawy, iż dziecku mogła stać się krzywda, nie były bezpodstawne. Nikt jednak nie sądził, że rozmiar tragedii jest tak ogromny.

- W zawiązku z zaistniałą sytuacją po otrzymaniu informacji na temat pani Pauliny i prawdopodobieństwa, że jest w ciąży, nasz ośrodek podjął działania zgodnie z ustawą o pomocy społecznej, a następnie złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa - mówi Joanna Mikołajska, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Starej Kiszewie.

Policjanci ze specjalistycznym sprzętem przeszukiwali dom w Czernikach. Na efekty ich pracy nie trzeba było długo czekać.

- Policjanci pracują na miejscu ujawnienia zwłok noworodków, które zostały znalezione w piwnicy w jednym z domów na terenie miejscowości Czerniki - mówiła wówczas kom. Karina Kamińska, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku.

Na miejscu czynności procesowe pod nadzorem prokuratora wykonywali funkcjonariusze z Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku oraz z Komendy Powiatowej Policji w Kościerzynie. Ponadto na miejscu zdarzenia pracował także przewodnik z psem wyszkolonym do wyszukiwania zwłok, a także policjanci z laboratorium kryminalistycznego KWP w Gdańsku. To oni, przy użyciu nowoczesnego sprzętu - w tym n.in. skanera 3D, ujawniali i zabezpieczali ślady, które pomogą w wyjaśnieniu okoliczności i przebiegu zbrodni.

Zarówno mieszkańcy, jak i przedstawiciele instytucji są w szoku. Co doprowadziło do tego, że na terenie posesji były szczątki aż trojga dzieci? Kiedy Paulina była w ciąży z pierwszym dzieckiem i kto jest matką trzeciego maleństwa? Zwłaszcza że mówi się, iż mogło przyjść na świat wiele lat temu...

Szukają winnych

O Czernikach usłyszała cała Polska. Dziennikarze przepytywali mieszkańców i zadawali pytania, jak to możliwe, że nikt wcześniej nie zauważył dramatu, który rozgrywał się w tej rodzinie.

- Zrobiono z nas winnych, media przedstawiły nas jako bezdusznych i niereagujących na krzywdę - mówią zdruzgotani mieszkańcy, którzy chcą pozostać anonimowi. - A to nieprawda. Już wiele lat temu miejscowi zgłaszali, że dzieje się coś niedobrego w tej rodzinie, że dzieci mogą być krzywdzone, jednak prokuratura marzała sprawy. Gdzie w takim razie mieliśmy z tym pójść? Do kogo? Skoro przeznaczone do tego instytucje nie widziały podstaw, aby położyć kres tej patologii. Tymczasem osoba, która zgłosiła problem i została wezwana na świadka, mówiła, że czuła się wręcz zastraszona. Przesłuchująca wyśmiała świadków i mówiła, że za pomówienia można zostać oskarżonym. Przecież to nie do mieszkańców należy przedstawianie dowodów, od tego są odpowiednie instytucje. Wieś sygnalizowała, że coś się dzieje, ale nie mieliśmy na to żadnych dowodów. A teraz nas przedstawiają jako winnych. Nie wspomnę już, że ci, którzy sprawę zgłaszali, obawiali się o swoje bezpieczeństwo. A bo to wiadomo, czy mężczyzna, który jest zdolny do kazirodztwa, nie podpali kogoś, albo nie zemści się w inny sposób.

Sprawdziliśmy, czy wcześniej prokuratura zajmowała się sprawą Piotra G.

- W prokuraturze w ostatnich latach były rejestrowane sprawy dotyczące tego mężczyzny i dotyczyły one znęcania się nad innymi członkami rodziny, natomiast wcześniej były postępowania dotyczące kazirodztwa - mówi prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Te postępowania zakończyły się decyzjami o umorzeniu wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełniania przestępstwa. Jako zwierzchnik w ramach nadzoru służbowego prokuratura przyjrzy się tym sprawom. Dokonamy oceny prawidłowości tych postępowań, zarówno pod kątem gromadzenia materiału dowodowego, jak i podjętych decyzji.

Piotr G. czuł się bezkarny

Mieszkańcy są zgodni co do jednego, decyzje organów ścigania spowodowały, że psychopata umocnił się w swoich działaniach, a ludzi przestraszył. Przed kilkoma dniami podobno zrobił awanturę w miejscu pracy Pauliny o rozpowiadanie plotek, straszył ludzi i twierdził, że jedna sprawa przed sądem już była, a nic nie udowodniono. Tego, że w domu mogą ginąć noworodki mieszkańcy się jednak nie spodziewali. Jak przyznają miejscowi, ciężarnej Pauliny nie widzieli.

- Ta rodzina ewidentnie unikała kontaktów - mówią mieszkańcy. - Raz jedno z dzieci przyszło do nas na podwórze, ale kiedy zauważyło, że ojciec wraca do domu, to wystraszone natychmiast uciekło. Zresztą rzadko można było ich zobaczyć. Myślałam, że to jakiś chłopak chodzi po podwórzu, a okazało się, że to Paulina. Miała obcięte na krótko włosy.

O fryzurze Pauliny także krążą plotki. Podobno ojciec miał ją ogolić po to, by nie oglądali się za nią inni mężczyźni.

- To był przebiegły człowiek. Zawsze mówił dzień dobry i udawał miłego. Dobrze ubrany, wychodził z dziećmi na spacer, gdy były młodsze. Kto by przypuszczał, że może zabijać noworodki?! Zresztą nikt z nim nie szukał kontaktu, bo był zwyczajnie dziwny. Facet miał dzieci, a nigdzie nie pracował, tylko lansował się jak król życia. To co wiemy teraz, jest po prostu przerażające. Nie możemy spać po nocach, bo świadomość, że ktoś zabił niewinne dzieci, jest po prostu nie do zniesienia - mówią ludzie w Czernikach.

Może jest więcej ciał...

Sprawę zabójstwa noworodków w Czernikach w gm. Stara Kiszewa przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

- Zastępca prokuratora okręgowego w Gdańsku podjął decyzję o przejęciu do dalszego prowadzenia śledztwa Prokuratury Rejonowej w Kościerzynie prowadzonego przeciwko Piotrowi G. oraz Paulinie G. podejrzanym o czyny z art. 148 § 1 k.k. - informuje Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Przedstawione podejrzanym zarzuty to efekt czynności przeprowadzonych w dniach 15 i 16 września 2023 roku, w tym na terenie posesji położonej w miejscowości Czerniki, gdzie w pomieszczeniu piwnicznym ujawnione zostały zwłoki trzech noworodków.

Mieszkańcy Czernik liczą, że tym razem uda się skutecznie położyć kres dramatowi, który trwał w niewielkim domu przez wiele lat, a winni poniosą konsekwencje i odpowiedzą za śmierć trojga dzieci. Czy jednak na tym koniec? Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że trzy zabite noworodki to nie wszystko - mówi jeden z mieszkańców. - Jakie jeszcze tragedie kryją się w tym domu? Czy w pobliskich szuwarach i mokradłach nie ma kolejnych ciał? A co z rodziną, z pozostałym rodzeństwem? Jak oni będą żyć z tą tragedią. Ojciec skrzywdził nie tylko córki, ale całą rodzinę. Przecież większość rodzeństwa wyrwała się ze szponów tego zwyrodnialca, ale jego piętno odcisnęło się na wszystkich. Nie wspomnę już, że pewnie któreś z dzieci jest matką trzeciego noworodka. Co tak naprawdę działo się w tym domu?

W internecie rozgorzała dyskusja na temat Piotra G. Internauci zastanawiali się, jak to możliwe, że Paulina nie uciekła od ojca w momencie, gdy stała się pełnoletnia? Co trzymało ją przy swoim oprawcy? Dlaczego bracia i pozostałe siostry nie reagowali?

Musiała być zmanipulowana od dziecka. Syndrom sztokholmski, spaczona psychika i traumy - pisze internautka.

Głos w sprawie zabrał także syn Piotra G., który w odpowiedzi na brutalne komentarze internautów napisał:

Ludzie, przestańcie oceniać resztę rodziny po wyglądzie, to nie książka, z której po spojrzeniu na okładkę zna się całą treść. Ci, co nie wiedzą, jak było, to proszę nie pisać głupot o reszcie rodziny.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dramat w Czernikach: Chora miłość, zbrodnia i śmierć w szarym domu - Dziennik Bałtycki

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza