Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna relacja babci o stracie wnucząt. Na sali sądowej płynęły łzy żalu i współczucia

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Pokrzywdzona rodzina, która straciła dwoje dzieci w pożarze, przysłuchiwała się zeznaniom innych sąsiadów, strażaka i policjantów. Na pierwszym planie pani Teresa Wenig
Pokrzywdzona rodzina, która straciła dwoje dzieci w pożarze, przysłuchiwała się zeznaniom innych sąsiadów, strażaka i policjantów. Na pierwszym planie pani Teresa Wenig Fot. Bogumiła Rzeczkowska
W kolejnym dniu procesu 19-letniego Macieja D. skład sędziowski, strony i publiczność do głębi poruszyły zeznania świadków. Teresa Wenig przedstawiła tragedię rodziny i ostatnie godziny życia 16-letniej Agatki i 13-letniego Janka. Wiele emocji wniosły też relacje strażaka i policjantów.

W czwartek, w kolejnym dniu procesu 19-letniego Macieja D. z gminy Nowa Wieś Lęborska, Sąd Okręgowy w Słupsku, w jawnej już części rozprawy, wysłuchał kolejnych świadków.

Oskarżony o zbrodnie

Prokuratura Okręgowa w Słupsku oskarża 19-letniego Macieja D. o popełnienie zbrodni zabójstwa dwóch osób oraz usiłowania zabójstwa czterech kolejnych osób w związku z podpaleniem budynku mieszkalnego w Lęborku przy ul. Pileckiego.
Pożar wybuchł w nocy z 30 września na 1 października ubiegłego roku. Według śledztwa ogień podłożył Maciej D. I o nie pierwszy raz, bo jedna z lokatorek - pani Amelia zeznała, że zastała go już nad płonącymi szmatami i zadeptała zarzewie.
Maciej D., według innych świadków, w tym małoletnich dzieci, groził Darii Dynkiewicz, że ją zabije, spali. Młoda kobieta odeszła od niego po urodzeniu ich wspólnego dziecka, bo życie stało się nie do zniesienia z partnerem zazdrosnym o maleńką Polę.

Koszmar pożaru

- Najpierw były między nimi dobre relacje. Uległy zmianie, jak urodziła się Pola - mówiła przed sądem Teresa Wenig, babcia Darii. - Śledził Darię. Szarpał ją i wózek z dzieckiem.

Kobieta z trudem relacjonowała zdarzenia sprzed roku.
- W nocy dowiedziałam się o pożarze. Córka, Wiola, strasznie krzyczała przez telefon. Obudziłam syna, Michała. Jak przyjechaliśmy były karetki, straże i bardzo dużo ludzi. Zabierali Janka, Maciusia i Agatkę do szpitali. Znaleźli Darię i Polę. Widziałam Janka, jak leżał cały spalony. Widziałam Maciusia... Agatka przykryta. Taką piękną miała twarz. Wysoki sądzie, wzięłam zdjęcia dzieci, ale siadłam z tego wszystkiego na torebkę i zdjęcia pękły. Bardzo za nimi tęsknię. To były piękne dzieci - płakała Teresa Wenig.

Jej wstrząsająca relacja, także o 5-letnim dzisiaj Maciusiu, który wciąż cierpi, bo rośnie razem z chorą skórą, o cierpieniu matki dzieci, a jej córki - Wioli, o transporcie do różnych szpitali w Polsce, o śmierci dzieci do łez poruszyła obecnych na procesie.

- Syn strasznie płakał. Klękał przy Maćku, przy Janku - mówiła pani Teresa. - Córka miała skórę ściąganą z nóg dla Janka. Leżała w Ostrowie Wielkopolskim. Wtedy w Szczecinie odeszła Agatka. Córka na pogrzeb pojechała na wózku inwalidzkim. Jankowi wdało się zakażenie. Obcięli mu pół stopy. Bardzo cierpiał, poparzony wewnątrz. W tym dniu, gdy odchodził ciężko mu było oddychać. „Babcia, mówił szeptem, niech oni mnie ratują”. Bardzo mi brakuje wnucząt. Agatka była taka słodka, zawsze uśmiechnięta. Janek dużo mi pomagał. Maciuś do tej pory boi się ognia. Krzyczy, jak podpalamy gaz. Cały czas ma zabiegi. Rośnie i skórę mu rozcinają. Nie może spać.

Trudno zapomnieć

Strażak, który kierował akcją na miejscu pożaru, powiedział, że do końca życia będzie pamiętał chłopaka. To Janek, który został wyniesiony z potwornymi poparzeniami, bo na niego poszedł pierwszy ogień. To samo mówili policjanci, którzy jako pierwsi ratowali ludzi.

Strażacy wynieśli pięć nieprzytomnych osób, wszystkie były z rodziny Wioletty i Teresy Wenig. Innym podstawiano drabiny. Ratowano zwierzęta - psy, koty, nawet świnkę, za którą bardzo płakały małe dziewczynki.

W sądzie odtworzono też nagrania z przesłuchań dzieci. 10-letniej Karoliny, 11-letniej Natalii i 14-letniej Klaudii, które zeznawały wcześniej w niebieskim pokoju przesłuchań dla dzieci.

Maciej D. wypiera się wszystkiego. Oskarża lęborskich policjantów, że zmusili go do przyznania się do winy, co sam na początku śledztwa uczynił. Świadkom zarzuca kłamstwo, kogoś innego wskazuje jako podpalacza. Na procesie robi notatki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza