Jesienią Jerzy Karaś z Bierkowa został zatrzymany przy wjeździe do Słupska przez patrol z radarem. Policjanci twierdzili, że zignorował znak ograniczenia prędkości. Odmówił jednak przyjęcia mandatu, twierdząc, że znaku tam nie było. Gdy potem sąd ukarał go w trybie nakazowym karą w kwocie 400 złotych, nakręcił film dokumentujący, że na przejechanym przez niego odcinku nie ma żadnego ograniczenia.
Gdy napisaliśmy o tym zdarzeniu, skontaktowało się z nami kilku świadków potwierdzających brak znaku ograniczenia dla jadących z Bierkowa w kierunku Słupska. Znaki takie są, ale tylko dla jadących ze Słupska w kierunku Bierkowa.
Jerzy Karaś odwołał się od wyroku i właśnie odbyła się pierwsza rozprawa odwoławcza. Ze zwykłego postępowania mandatowego zrobił się wielki proces poszlakowy. Karaś wniósł o przesłuchanie wielu świadków, potwierdzających według niego fakt, że znaków, na które powołuje się policja, rzeczywiście nie było.
- Zawnioskowałem między innymi o przesłuchanie mieszkanki Bierkowa, która tak jak ja, została zatrzymana przy wjeździe do Słupska. Znając już mój przypadek, poprosiła o sprawdzenie, czy znak jest. Policjanci natychmiast sprawdzili i ją przeprosili, bo znaku nie było. Sąd przyjął ten wniosek
- opowiada Karaś.
Wnioskuje także o to, by sąd zapytał policję, czy radar zarejestrował dokładną pozycję GPS, z której dokonany został pomiar prędkości jego wozu oraz odległość, jaka dzieliła wtedy radar od pojazdu. Według niego, taka konkretna informacja ma w tej sprawie fundamentalne znaczenie. Karaś kwestionuje twierdzenie policjantów, że w dniu, kiedy został zatrzymany, wcześniej objechali trasę i stwierdzili, że znak jest. - Na pewno go nie było, bo gdybym miał cień wątpliwości, to bym się nie upierał - podkreśla.
Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji, powiedział nam wczoraj, że policyjne radary nie rejestrują pozycji GPS, z której wykonywane są pomiary.
To woda na młyn upartego kierowcy, który teraz może powołać się na zasadę, iż wszelkie wątpliwości w takich postępowaniach powinny być rozpatrywane na jego korzyść.
Tymczasem kilka dni temu na drodze z Bierkowa do Słupska ponownie pojawiły się znaki ograniczenia prędkości dla jadących w stronę miasta.
- Wygląda na to, że to pierwszy efekt tego procesu. Wcześniej Zarząd Dróg Powiatowych utrzymywał, że policja w ogóle nie zgłaszała braku tych znaków - mówi mieszkaniec Bierkowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?