Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drożeje paliwo i słupskim przewoźnikom interes przestaje się opłacać

Alek Radomski
Ceny paliw na stacjach w regionie poszybowały w ostatnich dniach w górę.
Ceny paliw na stacjach w regionie poszybowały w ostatnich dniach w górę. archiwum
Ceny paliw na stacjach w regionie słupskim poszybowały w ostatnich dniach w górę. Analitycy jednak uspokajają, że magiczne sześć złotych za litr jeszcze nam nie grozi.

Kilkunastogroszowa podwyżka ceny litra benzyny i oleju napędowego skuteczne drenuje kieszenie zmotoryzowanych. Ceny paliw na dystrybutorach konsekwentnie idą w górę. Kierowcy przecierają oczy ze zdumienia, spoglądając na dystrybutory, ale jeszcze tankują. Jednak kiedy benzyna czy olej napędowy osiągną magiczne sześć złotych za litr, dla wielu będzie to oznaczać, że jazda samochodem przestała się zwyczajnie opłacać.

Co wtedy? Podwyżki cen paliw sprzyjają przesiadkom z samochodów na komunikację zbiorową. Piotr Rachwalski, prezes Nord Expressu w Słupsku, liczy, że taki trend, już obserwowany, może teraz uwidocznić się jeszcze bardziej. Nie ukrywa, że drożejące paliwo to od połowy do dwóch trzecich kosztów jego firmy, ale zapowiada, że rosnących cen benzyny nie odbierze sobie, podwyższając ceny biletów, czyli sięgając do kieszeni klientów.

Jednak Nord Express to przewoźnik obsługujący trasy między Słupskiem a miejscowościami w regionie. Tu odległość, którą musi pokonać np. mieszkaniec Główczyc w drodze do pracy w Słupsku, mierzona jest w dziesiątkach kilometrów pokonywanych każdego dnia. Od samochodu bardziej opłaca się więc bilet miesięczny. A jak jest w Słupsku, gdzie odległości są mniejsze i można przesiąść się na rower?

– Dzięki temu, że ceny paliw rosną, od kilku lat utrzymujemy liczbę pasażerów na podobnym poziome – mówi Marian Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku.

Jednocześnie z powodu drogiej benzyny spada rentowność przedsiębiorstw. Szczególnie tych, które żyją z organizowania przejazdów. Cierpią duzi, jak firmy spedycyjne, ale i mniejsi, jak ośrodki szkolenia kierowców czy taksówkarze. Ci ostatni zauważają, że jeśli do kosztów paliwa doliczyć podatki i składki na ubezpieczenie, to na postoju trzeba pracować po 20 godzin dziennie, by wyjść za swoje.

– Całe szczęście, że w którymś momencie zainwestowałem w instalację gazową do samochodów – mówi Jan Perz, właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców ABM. – Gdybym jeź-dził na benzynie, teraz musiałbym zamknąć interes. Cały czas rentowność przedsiębiorstwa idzie w dół, a ja zastanawiam się, czy to się po prostu jeszcze opłaca.

Wczoraj na stacji przy słupskim hipermarkecie E.Leclerc litr benzyny PB 95 kosztował 5,73 zł, olej był o 10 groszy tańszy. Z kolei na stacji Bliska przy ul. Przemysłowej litr benzyny kosztował 5,75 zł, a olej 5,66 zł. Stacja Statoil przy ul. Gdańskiej sprzedawała benzynę po 5,87 zł, a ropę po 5,76 zł.

Co ciekawe, jak wskazują analitycy, aż sześciu złotych za litr nie musimy się obawiać jeszcze przez parę tygodni.

– Obecne ceny na stacjach to odzwierciedlenie cen hurtowych – ocenia Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu e-petrol.pl. – Na początku lipca baryłka kosztowała100 dolarów, teraz 115 i to jest powodem 15-groszowych podwyżek na stacjach. Nie łączyłbym jej z ewentualnym wzrostem marży czy końcówką sezonu wakacyjnego. Gdyby tak miało być, to ceny poszybowałyby w górę na początku wakacji, a tak się nie stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza