Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drzwi przycięły rękę pasażerce. "Kierowca straszył mnie policją!"

Daniel Klusek [email protected]
Po wyjściu z autobusu kobieta poinformowała o zdarzeniu dyżurnego ruchu.
Po wyjściu z autobusu kobieta poinformowała o zdarzeniu dyżurnego ruchu. archiwum
- Kierowca zamknął drzwi autobusu, zanim zdążyłam z niego wyjść. Potem zadzwonił do mnie i straszył policją - twierdzi nasza czytelniczka.

W ubiegłą sobotę pani Krystyna wracała autobusem z zakupami do domu. Chciała wysiąść na przystanku przy ul. Konarskiego.
- Wstałam z siedzenia, gdy autobus się zatrzymał. Przepuściłam więc wsiadające osoby i dopiero wtedy zaczęłam wychodzić - mówi pani Krystyna.
Wtedy kierowca zaczął już zamykać drzwi, które, jak twierdzi kobieta, przycięły jej rękę i nogę.

- Zaczęłam krzyczeć, inni pasażerowie też wołali do kierowcy, żeby otworzył drzwi. Gdy już to zrobił, osunęłam się na podłogę - opowiada słupszczanka. - Zapytałam go, jak to się stało, że mnie nie zauważył. Powiedział, że byłam w martwym punkcie. Na moje pytanie, dlaczego nie spojrzał w lusterka, powiedział, że one nie służą do tego.

Po wyjściu z autobusu kobieta poinformowała o zdarzeniu dyżurnego ruchu. Od niego miała się dowiedzieć, że takie rzeczy mogą mieć miejsce. Zostawiła mu również swoje dane, adres i numer telefonu z prośbą o informację, jak ta sprawa się zakończyła. Zasugerowała, aby poddać kierowcę badaniu alkomatem.
Gdy kobieta wróciła do domu, zadzwonił do niej... kierowca autobusu.

- Ten pan powiedział, że obraziłam go stwierdzeniem, że mógł jechać na podwójnym gazie. Zapowiedział, że poinformuje policję o tym, że go zniesławiłam - mówi pani Krystyna. - Tak się tym zdenerwowałam, że musiałam pójść do lekarza. Uważam, że zachowanie kierowcy jest karygodne. Nie lepiej zachował się dyspozytor, który przekazał kierowcy moje dane. Gdy ponownie zadzwoniłam do niego, nie chciał się nawet przedstawić.

Anna Szabłowińska, rzecznik prasowy Miejskiego Zakładu Komunikacji, twierdzi, że nasza czytelniczka oskarżała kierowcę o jazdę pod wpływem alkoholu.

- Pasażerka, informując dyspozytora o zdarzeniu, nie uściśliła, jakiej informacji zwrotnej oczekuje. Dyspozytor uznał, że w takiej sytuacji kierowca powinien ponownie, tym razem telefonicznie, przeprosić pasażerkę za zaistniałe zdarzenie - tłumaczy Anna Szabłowińska. - W trakcie zgłoszenia pasażerka została poinformowana, że wątpliwości co do trzeźwości kierowcy powinna zgłosić policji. W trakcie rozmowy kierowca został w sposób niekulturalny oskarżony o prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu, dlatego zaproponował wezwanie policji w celu sprawdzenia swojej trzeźwości.

Marcin Grzybiński, zas­tęp­­ca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej, zapewnia, że nie wie nic o sobotnim zdarzeniu.

- Jeśli ta pani napisze do nas skargę na zachowanie kierowcy, wówczas sprawdzimy, co zdarzyło się w autobusie. Jeśli będzie taka konieczność, wyciągniemy też konsekwencje wobec przewoźnika - zapowiada Marcin Grzybiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza