Liczba chorych na grypę lawinowo rośnie. W pierwszym tygodniu stycznia w samym tylko Słupsku zachorowało 1209 osób, w drugim 1.657, a w trzecim już 1.856.
W przychodni Salus przy ul. Kaszubskiej na wizytę u lekarza trzeba czekać około tygodnia, a wczoraj po godzinie dziewiątej rano wolne terminy do lekarza są dopiero w kolejnym tygodniu. Zdarzają się również dni, gdy już w południe zarejestrowanych jest około 60 osób.
Czytaj również:To już epidemia. Najwięcej zachorowań na grypę od 7 lat
Nieco lepszą sytuację ma przychodnia Salus przy ul. Szafranka. Dziennie rejestruje się około 15 osób, a na wizytę czeka się około dwóch dni. Jednak z powodu choroby jednego z dwóch lekarzy terminy mogą się przedłużyć do tygodnia - informuje jedna z pielęgniarek.
Ale zdarzają się szczęśliwi pacjenci przyjmowani w przychodniach jeszcze tego samego lub następnego dnia.
- Zarejestrowałam się wczoraj, a już dzisiaj mam wizytę, w przychodni czekałam około 10 minut - mówi matka chorego chłopca, którą spotkaliśmy wczoraj w przychodni na ul. Lelewela.
Przeczytaj także:Groźna epidemia grypy, zaczyna brakować szczepionek
Wzrastającą liczbę pacjentów potwierdza lek. med. Daniel Turczański z przychodni rejonowej na ul. Tuwima w Słupsku.
- Od grudnia przychodzi do mnie mnóstwo pacjentów. Ciężko jest mi wymienić jakąś liczbę. Zgłoszeń jest naprawdę dużo - mówi lek. med. Daniel Turczański. - Pierwsi pacjenci przyjmowani są jeszcze tego samego dnia, inni umawiani są już na dalsze terminy.
W naszej przychodni stosujemy podwójny system rejestracji. Jeżeli pacjent przyjdzie osobiście rano, zostanie zarejestrowany na ten sam dzień. Natomiast jeżeli zgłosi się w późniejszych godzinach umawiany jest już na terminy, nie na godziny - dodaje rejestrująca.
Pracownica rejestracji w przychodni rejonowej przy ul. 11 Listopada w Słupsku:
- Pacjenci niemal ciągle się do nas zgłaszają. Zachorowań jest po prostu dużo. Teraz jest taki okres, w którym jesteśmy bardziej podatni na zachorowania. Jeżeli ktoś gorączkuje lub bardzo źle się czuje, staramy się jakoś pomóc takiej osobie. Powinna zostać ona przyjęta u nas jeszcze tego samego dnia.
Zobacz też:Grypa pustoszy szkoły i zakłady pracy na Pomorzu (raport)
Nie wszyscy mają jednak tyle szczęścia.
- Na wizytę lekarską do lekarza rodzinnego czekałam 10 dni - mówi oburzona pacjentka przychodni lekarskiej POLO przy ul. Wileńskiej w Słupsku. - Dwa dni przed wizytą zadzwoniono do mnie i odwołano tę wizytę, ponieważ pan doktor będzie przyjmował w tym dniu do godz. 12, a ja miałam na godz. 13. Wizyta przeciągnęła się o kolejne sześć dni. Przecież to są kpiny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?