Dwie restauracje z regionu w gronie najlepszych w kraju

Zarówno Dym Na Wodzie, jak i Atmosphere zdobyły znaczek dwóch widelców. Nagrodę wręczono podczas gali Poland 100 Best Restaurants Awards 2014, która odbyła się w Warszawie. Konkurs, a jednocześnie przewodnik po najlepszych restauracjach w Polsce to bardzo prestiżowy projekt, do którego chciałaby się dostać niejedna restauracja w kraju.

Lokale są w głównej mierze oceniane przez konsumentów, którzy głosują poprzez SMS-y czy Facebooka.  Na końcowy wynik składa się także ocena inspektorów, którzy odwiedzają daną restaurację i próbują tam serwowanych dań. Podczas tegorocznej, czwartej edycji konkursu, inspektorzy odwiedzili 1500 restauracji, a fani dobrej kuchni oddali ponad 28 tysięcy głosów. Nadesłano także ponad 18 tysięcy ankiet.

Najlepszą restauracją w Polsce okazała się Restauracja Belvedere w Łazienkach Królewskich z Warszawy, a najlepszą karczmą w Polsce po raz czwarty został Cichy Kącik z Krynicy.

Stopnie nagród:
- Trzy widelce, czyli Grand Award stanowią najwyższe z odznaczeń Poland 100 Best Restaurants Awards
- Dwa widelce, czyli Best of Award of Excellence, stanowi drugi szczebel wyróżnienia, równie prestiżowy
- Jeden widelec, czyli Award of Excellence to również duże wyróżnienie dla restauratorów ​

Rozmowa z Rafałem Niewiarowskim, właścicielem i kucharzem restauracji Dym na Wodzie w Ustce

- Co oznacza dla pana taka nagroda?
- To zaszczyt znaleźć się w gronie tak znakomitych restauracji. Myślę, że to jest także pewna mobilizacja do dalszego działania i rozwijania się.
- A co jest siłą pańskiego lokalu?
- Moje dania oparte są na lokalnych produktach, na tutejszej gęsinie, kozinie, jagnięcinie, kaczce czy rybach. Poza tym dania podawane są na talerzach wykonanych ze słupskiej ceramikarni, co podkreśla ich wyjątkowość. Staram się, aby moja kuchnia cały czas była kreatywna. Cały czas wymyślam nowe potrawy.
- Czym się pan inspiruje wymyślając dania?
- Przeważnie wymyślam dania, kiedy słucham muzyki. To mogą być utwory zespołu Slipknot lub Metallica, ale także Johna Butlera czy Milesa Davisa. Kiedy słucham ich muzyki pomysł na dania sam przychodzi mi do głowy. To jest jak wizja.
- Smak dzieciństwa...
- Flaki i śledź w śmietanie z ziemniakami. Dania przygotowywane przez moją babcię towarzyszą mi każdego dnia.

Rozmowa z Łukaszem Broniszem, menagerem Restauracji Atmosphere w Słupsku

- To już kolejna nagroda na państwa koncie...
- W zeszłym roku otrzymaliśmy jeden widelec i to już był dla nas duży sukces, bowiem w takich konkursach wygrywają głównie restauracje warszawskie.
- Czy podniebienia słupszczan różnią się bardzo od tych warszawskich?
- Słupszczanie preferują kuchnię tradycyjną, chociaż pojawiają się goście, którzy doceniają nasze eksperymenty. Większość jednak przyzwyczaja się do smaków i nie chce próbować nowych.
- Wkrótce będziecie obchodzić piątą rocznicę otwarcia...
- Tak. Rynek słupski nie jest łatwy. My cały czas mamy klientów, a to o czymś świadczy. Cieszymy się, że smakują im nasze dania i chcą do nas wracać.
- Co pana zdaniem świadczy o sile i prestiżu restauracji?
- Przede wszystkim ciężka praca. To ona jest kluczem do sukcesu. O prestiżu restauracji świadczy także duży ruch. Dobrze prosperująca restauracja to taka, do której chcą przychodzić klienci.