Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwóch mężczyzn rzuciło się na ratunek umierającej kobiecie

Marcin Markowski
Paweł Wilkowski i Dariusz Ludwikowski pomogli wczoraj kobiecie, która straciła przytomność.
Paweł Wilkowski i Dariusz Ludwikowski pomogli wczoraj kobiecie, która straciła przytomność. Fot. Kamil Nagórek
Przed ratuszem w Słupsku mogło dojść do dramatu, ale na szczęście tak się nie stało. Dwóch mężczyzn pomogło wczoraj słupszczance, która straciła przytomność. Zaczęli ją reanimować, bo kobieta przestała oddychać. Dzięki ich odwadze przeżyła.

Nasz czytelnik Piotr Szczygielniak był wczoraj świadkiem zdarzenia w centrum Słupska.

- W południe tuż przed ratuszem na ziemię upadła starsza kobieta - relacjonuje zdenerwowany Piotr Szczygielniak. - Większość ludzi przechodziła i nie zwróciła na nią uwagi. Na parkingu było jednak dwóch mężczyzn,którzy ruszyli z pomocą. To było coś niesamowitego.

Udało nam się do nich dotrzeć. Na ratunek pospieszyli Dariusz Ludwikowski i Paweł Wilkowski - obaj ze Słupska. - Nie mogliśmy stać obojętnie - mówi Paweł Wilkowski. - Kobieta upadła na śnieg. Przenieśliśmy ją więc w inne miejsce.

- Po chwili zrobiła się sina. Nie oddychała - dodaje Dariusz Ludwikowski. - Zdaliśmy sobie sprawę, że za chwilę może umrzeć, że to chyba jest zawał.

- Kobieta była bardzo grubo ubrana. Rozpięliśmy płaszcz, ale nie było czasu na ściąganie bluzek i swetrów. Rozcięliśmy je nożem - dodaje pan Paweł.

- Zaczęliśmy akcję reanimacyjną. Najpierw wdechy przez usta, a potem uciskaliśmy zgodnie z zasadami pierwszej pomocy klatkę piersiową. Po drugiej serii ucisków kobieta złapała powietrze. - To była ulga. Wiedzieliśmy, że żyje - mówi zadowolony pan Dariusz.

- Do akcji włączyli się też przechodzący policjanci. Potem przyjechała karetka pogotowia, która dokończyła akcję ratunkową. Było nam miło, gdy ludzie gratulowali nam tego, co zrobiliśmy. Kobieta została przewieziona do szpitala przy ulicy Kopernika w Słupsku. Jak się dowiedzieliśmy jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Skontaktowaliśmy się z lekarzem pogotowia, który brał udział w akcji. - Dobrze, że ci mężczyźni zareagowali - mówi lekarz pogotowia. - To nie był zawał. Kobieta miała problemy z oddychaniem, dlatego zrobiła się sina. Zaczęła się dusić własnym językiem. Wystarczyło ją odpowiednio ułożyć, nie trzeba było robić masażu serca. Najważniejsze jest jednak to, że pomogli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza