Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor szkoły oskarżany przez prezydenta Słupska

Bogumiła Rzeczkowska
Prezydent Maciej Kobyliński.
Prezydent Maciej Kobyliński. Łukasz Capar
W piątek przed słupskim sądem okręgowym odbyła się kolejna rozprawa w procesie Pawła K., dyrektora szkoły prywatnej, którego oskarża prezydent Słupska.

Oskarżycielem w tej sprawie jest prezydent Słupska Maciej Kobyliński, który wniósł do sądu subsydiarny akt oskarżenia. Stało się to po tym, gdy prokuratura umorzyła postępowanie.

Sprawa zaczęła się od kontroli w 2011 roku, gdy ratusz sprawdzał, jak słupskie niepubliczne placówki oświatowe wydały przyznane im dotacje na bieżące wydatki zespołu szkół. Chodziło o prawidłowość rozliczeń i wykorzystania dotacji w okresie od maja 2009 roku do grudnia 2010 roku.

Zespół Szkół Społecznych i Ponadgimnazjalnych - według Leszka Pińkowskiego i Lidii Dębickiej z Biura Kontroli Zarządczej ratusza - wypadł źle. Ich wnioski brzmiały, że ZSSiP powinien zwrócić miastu ponad 1,3 mln zł. Na tę kwotę składa się pobrane w tym czasie wynagrodzenie dyrektora w wysokości ponad 1,2 miliona złotych, zakup samochodu i motoru w łącznej kwocie 23 tysięcy złotych, pokrycie kosztów ich utrzymania (54 tys. zł), zakup odzieży do jazdy na motorze - ponad 3,3 tysiąca złotych, ale także zakupy na budowę szkoły przy ul. Szczecińskiej (szkoła przeniosła się z ul. Grottgera do własnej siedziby). Zakwestionowano także wydatki na reklamę szkoły.

Zobacz także: Gang narkotykowy przed sądem w Słupsku. Oskarżeni przez dwie prokuratury (zdjęcia)

Według kontrolerów, dotacja mogła być przeznaczona na wynagrodzenia nauczycieli i pracowników szkoły, ale na pensję dyrektora, który jest jedynym właścicielem szkoły - już nie. Dlatego że jedyny właściciel nie może być pracownikiem, bo nie może zawrzeć umowy o pracę sam ze sobą.

Ratusz powiadomił prokuraturę rejonową, przedstawiając wyniki kontroli. Ta jednak w kwietniu ubiegłego roku umorzyła sprawę Pawła K., nie znajdując dowodów na to, że dyrektor przywłaszczył dotację oświatową w znacznej wartości. Dlatego że przepisy regulujące wydawanie subwencji są bardzo
nieprecyzyjne i różnie interpretowane.

Sprawa toczyła się też przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Jednak ratusz nie opuszczał drogi karnej. Zażalił się do sądu na umorzenie śledztwa. Po tym prokuratura jeszcze raz badała sprawę, ale znowu uznała, że dyrektor nie przywłaszczył pieniędzy.

Po drugim umorzeniu prezydent Słupska skierował do sądu subsydiarny, czyli własny akt oskarżenia i jest oskarżycielem w tej sprawie. Skutkiem tego jest tocząca się rozprawa. Paweł K. nie przyznaje się do zarzutów.

- Jeśli chodzi o moje zatrudnienie w charakterze dyrektora, to prawo mi tego nie zabrania - wyjaśnił sądowi właściciel szkoły. Jednak podniósł inną kwestię: - Jestem osobą fizyczną, a szkoła nie pełni funkcji placówki publicznej. Jako dyrektor szkoły niepublicznej nie składam oświadczenia majątkowego. W związku z tym urząd nie miał prawa opublikować moich wynagrodzeń.

Z kolei adwokat oskarżonego dyrektora Konrad Misiak powiedział nam, że tę sprawę miasto powinno samo wyjaśnić administracyjnie.

- Po to są urzędnicy. Okazuje się, że nie znają oni prawa oświatowego - stwierdził obrońca. - Jednak prezydent do wyjaśnienia tej sprawy wolał zatrudnić prokuraturę, a teraz sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza