Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektorki TEDiM-u skazane za wyłudzenie dotacji

Bogumiła Rzeczkowska
Współwłaścicielki TEDiM-u zostały skazane za wyłudzenia dotacji oświatowej z Urzędu Miejskiego w Słupsku. Kary są bardzo surowe.
Współwłaścicielki TEDiM-u zostały skazane za wyłudzenia dotacji oświatowej z Urzędu Miejskiego w Słupsku. Kary są bardzo surowe. Archiwum
Współwłaścicielki TEDiM-u zostały skazane za wyłudzenia dotacji oświatowej z Urzędu Miejskiego w Słupsku. Kary są bardzo surowe.

Słupski sąd okręgowy skazał nieprawomocnym wyrokiem Annę B.-C. i Marię S., właścicielki TEDiM-u. Proces toczył się o wyłudzenie dla korzyści dotacji oświatowej ze słupskiego ratusza i przedstawienia urzędnikom nieprawdziwych informacji o liczbie uczniów, uczęszczających do szkół prowadzonych przez spółkę. Chodziło o Policealną Szkołę nr 10 i Policealną Szkołę Medyczną w Słupsku. Maria S. pełniła funkcję dyrektora, a Anna B.-C. dyrektora do spraw administracyjno-prawnych tych szkół. Obie były uprawnione do wystawiania wszelkiej dokumentacji związanej z prowadzoną przez TEDiM działalnością.

Zobacz także: Dyrektorki prywatnej szkoły TEDIM usłyszały zarzuty prokuratorskie

Martwe dusze

Szkoły uzyskały uprawnienia szkół publicznych, ich działalność podlegała więc na dofinansowaniu z budżetu miasta, naliczanego za każdego ucznia. Według oskarżającej Prokuratury Okręgowej w Słupsku, poprzez przedkładanie w urzędzie miasta 16 lutego 2009 roku do 19 stycznia 2011 roku dokumentów, w których poświadczano nieprawdę co do liczby uczniów, wspólniczki TEDiM uzyskiwały dotacje oświatowe na fikcyjne ich kształcenie. W ten sposób wyłudziły ponad 200 tysięcy złotych. Natomiast pieniądze były wydawane na cele sprzeczne z ustawą o systemie oświaty. Na przykład: na spłatę pożyczek, imprezy turystyczne, wycieczki zagraniczne, remont placówki. Pieniądze przeznaczano także na zawyżone wynagrodzenia kadry pedagogicznej i niektórych pracowników szkół. Zarobki oskarżonych i managera szkoły na kontrakcie wynosiły po ok. 20 tys. zł miesięcznie, a sekretarza szkoły - 7 tys. zł.

Ratusz skontrolował

Sprawa wyszła na jaw po kontrowersyjnej kontroli ratusza. Biegły powołany przez prokuraturę wyliczył, że miasto straciło na 200 dopisanych uczniach ponad 200 tys. zł.

W sądzie sprawa przyjęła inny obrót, bo oskarżone zakwestionowały tę opinię. Tymczasem nowa biegła księgowa powołana przez sąd wyliczyła, że szkoda była jeszcze wyższa. Okazało się, że pierwszy biegły popełnił błąd. Do obliczeń przyjął stawkę dotacji na ucznia szkoły zaocznej. Tymczasem jedna ze szkół TEDiM-u była stacjonarną, w której dotacja na ucznia jest kilkakrotnie wyższa. Biegła oszacowała wyłudzenia na 700 tys. zł. Jednak zauważyła też, że ratusz zaniżył szkołom dotację. Ostatecznie sąd przyjął, że wyłudzenie na 117 "martwych dusz" przekracza 545 tys. zł.

Oskarżone broniły się tym, że ucznia, który przestał chodzić na zajęcia, można było skreślić dopiero po zakończeniu semestru. (Dodajmy, że takie postępowanie było nagminne na terenie całego kraju i te przepisy zostały zmienione.)

Jednak proces wykazał, że w słupskich szkołach TEDiM-u zapisane były takie osoby, które zrezygnowały z nauki lub nawet nie wiedziały o tym, że są tam zapisane.

Winne i surowo ukarane

Anna B.-C. została skazana na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat, 20 tys. zł grzywny, dozór kuratora. Z kolei Maria S. została skazana na karę półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata, 20 tys. zł grzywny, dozór kuratora. Wobec obu oskarżonych sąd orzekł zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w jednostkach oświatowych na trzy lata oraz obowiązek naprawienia szkody wyrządzonej przestępstwem w kwocie równej wyłudzonym dotacjom, czyli ponad pół mln zł.

- Wydając wyrok, sąd podzielił stanowisko prokuratora, że oskarżone dopuściły się wyłudzeń dotacji oświatowych. Jednak wyeliminował zarzuty dotyczące części uczniów, którzy zeznali, że faktycznie byli uczniami tych szkół - uzasadnił sędzia Jacek Żółć. - Natomiast do wyliczenia szkody sąd oparł się na opinii biegłej z Koszalina, ponieważ biegły z Warszawy, wydający pierwszą opinię, przyjął błędną stawkę.

Wyrok nie jest prawomocny. Wszystko wskazuje na to, że będzie apelacja, bo do sądu już wpłynęły wnioski o pisemne uzasadnienie wyroku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza