Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci budują świątynie i odprawiają msze. Taka gra komputerowa to nie grzech

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
Ksiądz Krzysztof Witwicki przyjął święcenia w 2004 roku. Studiował na wydziale Informatyki i Ekonometrii na Uniwersytecie Szczecińskim
Ksiądz Krzysztof Witwicki przyjął święcenia w 2004 roku. Studiował na wydziale Informatyki i Ekonometrii na Uniwersytecie Szczecińskim Radek Koleśnik
Rozmowa z księdzem Krzysztofem Witwickim, prezesem fundacji Dobre Media Nowej Ewangelizacji pod patronatem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

Jaka była pierwsza reakcja księdza na to, że gdzieś w odmętach internetu dzieci stworzyły sobie świat wirtualnych mszy, odprawianych na serio, z pełnym ceremoniałem i poszanowaniem tradycji katolickiej?

Cóż, nie zaskoczyło mnie to specjalnie, przyjąłem ze zrozumieniem, że gry komputerowe mogą służyć takim celom. Jeżeli posłuchamy wielu opowiadań księży o tym, jak kształtowało się ich powołanie, to oni mówią, że jako dzieci próbowali odprawiać msze. Angażowali w to kolegów, koleżanki, członków rodziny - jako wiernych. Odgrywali scenki. Bawili się w ten obrządek. W losach niektórych świętych również można ujrzeć podobne opowieści. Dzieci się bawią, naśladując dorosłych. To normalne. Kiedyś przestrzeń była inna - podwórko, mieszkanie u babci, łąka. Obecnie życie przenosi się do internetu.

Jak należy traktować takie wirtualne msze? To czyn obrazoburczy czy przeciwnie: sposób na to, by poznać świat chrześcijański?

Nie widzę tu zagrożenia. Oczywiście msze w Robloksie, czyli na darmowej platformie do tworzenia gier, nie mają wartości sakramentalnej ani modlitewnej i prawdziwej mszy świętej nigdy nie zastąpią. To zresztą wyraźnie zaznaczają organizatorzy grup zajmujących się tworzeniem kościołów w grach.

Otóż to. Ale zadziwia skala. 100 tysięcy użytkowników, kolejki na serwerach, wyraźna hierarchia, coś na kształt seminarium, w którym szkoli się osoby mające w przyszłości sprawować wirtualną posługę. Czy to nie jest dla Kościoła jakaś forma konkurencji?

Dla mnie to raczej jakaś forma poznania. Zdobycia wiedzy na temat obrządku, ale też chęć odgrywania roli. Bawiąc się w mszę świętą, dzieciaki poznają jej treść. Kiedy zobaczyłem nagrania z takich mszy, to muszę powiedzieć, że prefację śpiewają przepięknie. Całe to odtwarzanie hierarchii czy szkolenie, nim zostanie się dopuszczonym do odprawiania mszy, również jest świetne. Jednak czymś innym jest wiedza, a czymś innym relacje z Bogiem i wtajemniczenie.

Proszę to rozszerzyć.

W takim Robloksie czy innym Minecrafcie dzieciaki nauczą się odprawiać mszę i w niej uczestniczyć. To jednak wcale nie oznacza, że będą miały łatwość spotkania z Bogiem. To powinni umożliwić bardziej rodzice czy dziadkowie, którzy są praktykującymi katolikami. Ten wymiar osobistego spotkania, w kościele, jest tu decydujący.

Uczestnicy takich wirtualnych spotkań mówią o wymiarze ewangelizacyjnym. To główny cel, który im przyświeca. Ale jest też inny, czyli edukacyjny, bo w Robloksie starają się wiernie odtwarzać znane budynki sakralne, m.in. bazyliki gnieźnieńskiej czy kaplicy cudownego obrazu na Jasnej Górze. To już wymaga dużej wiedzy, umiejętności i analizy dostępnych materiałów: zdjęć, filmów. Czy taka forma zabawy może przybliżyć kogoś do Kościoła?

Tak. A skoro zaciekawi, to ten ktoś może przyjść do kościoła. Jednak to zależy od nich samych, od otoczenia, w którym są. Czy faktycznie dokona się wtajemniczenie, czy będzie to coś więcej niż tylko wykonywanie gestów, mechaniczne odśpiewywanie modlitw.

Mówimy tu o pewnym rozgraniczeniu między mechanicznym odgrywaniem roli, niczym z gry komputerowej, a duchowym przeżyciem.

Zgadza się. Przecież to, że ktoś odtwarza jakąś rolę z pełnym poszanowaniem dla wartości chrześcijańskich, nie musi oznaczać, że jest osobą wierzącą. Tym niemniej uczestnictwo w takiej grze może być bardzo dobrym wprowadzeniem, intelektualnym przygotowaniem. To może być wstęp do wiary, ale z całą pewnością to nie będzie doświadczenie wiary.

Z czego, zdaniem księdza, wynika tak olbrzymia popularność mszy na takiej platformie jak Roblox?

To wynika z pewnego geniuszu gier, w których możemy tworzyć całe światy, jak wspomniany Roblox czy Minecraft. Młode osoby stworzyły tę przestrzeń, zasady nią rządzące, i czują się w niej dobrze. Dobra organizacja takich społeczności, weryfikacja członków, pewna hierarchia - to wszystko wpływa na zaangażowanie tych ludzi w daną grę, w tworzenie się wspólnoty. Owszem, popularność może wynikać też z mody, która, jak wiemy, pojawia się i z czasem może wygasnąć, może zostać zastąpiona nową modą.

Czy wirtualna rzeczywistość to szansa, czy zagrożenie dla Kościoła?

Myślę, że to szansa. Gdy kiedyś mówiono, że człowiek odchodzi od Kościoła wraz z przyjęciem sakramentu bierzmowania, tak obecnie przesunęło się to bliżej pierwszej komunii świętej. Coraz więcej dzieci z tego sakramentu w ogóle nie korzysta. Skoro rodzice nie czują związku z Kościołem z przeróżnych powodów, nie chodzą do kościoła, to ich dzieci również. Ale rzeczywistość liturgii poznają w świecie wirtualnym. To może być zachęta dla nich: mamo, tato, może pójdziemy w niedzielę do kościoła. Dla tego młodego człowieka może się dokonać faktyczne spotkanie z Bogiem, co zostało zainspirowane wcześniej, przed ekranem komputera. Ponad dekadę temu strumieniowanie wideo na żywo nie było tak powszechne. Nie było aż tylu platform, jak teraz.

Udało nam się jednak, jako telewizji internetowej Dobre Media, wykupić serwery strumieniowe umożliwiające przesyłanie obrazu i dźwięku. W ciągu dwóch dni na naszą transmisję mszy weszło około 100 tysięcy osób. Bez żadnej promocji. Zainteresowanie jest więc bardzo duże. Faktycznie widzimy tę potrzebę poznawania Pana Boga, Jego bliskości, u wielu osób. Otrzymuję sygnały od młodych ludzi, że oni poszukują duchowości, niekoniecznie w Kościele katolickim. I szukają tej duchowości różnymi sposobami. Obecny obraz Kościoła katolickiego, nie bez winy samej instytucji, jest obrazem bardzo negatywnym. To nie przyciąga, ale jednocześnie nie oznacza, że człowiek nie szuka duchowości.

A co z osobami, które chodziły na mszę do kościoła, ale w pewnym momencie uznały, że lepiej to samo robić w wirtualnej rzeczywistości? Wierzą w Boga, ale chcą praktykować na swoich warunkach, w grze.

Na takie zachowanie, zmianę postaw i przyzwyczajeń, wpłynęły doświadczenia pandemii. To rzecz bardzo poważna w kontekście liturgicznym i sakramentów. Bo samo wejście w świat wirtualny, obejrzenie transmisji z mszy czy z adoracji najświętszego sakramentu, nie jest równoznaczne z uczestnictwem. Sakramenty czy adoracja dokonują się tylko i wyłącznie w danym miejscu i czasie. Trzeba być przy tym fizycznie obecnym. Natomiast jako pomoc do modlitwy - owszem, przeszkód nie ma.

I nie ma odstępstw od tej reguły? A jak ktoś jest obłożnie chory, mieszka na odludziu z dala od kościoła?

Nie ma. Jasno mówią o tym dokumenty Kościoła. Ale rozumiem, o co panu chodzi. Świat przenosi się z rzeczywistości realnej do wirtualnej. Ale też nie dziwię się temu, że ktoś może się poczuć pokrzywdzony, że poza kościołem nie ma łączności z Bogiem, nie ma tej tajemnicy wiary. To faktycznie temat, który powinien wybrzmiewać głośniej, by nie było potem problemów. Sakrament jest związany z konkretnym człowiekiem oraz konkretnym czasem i miejscem. Nie może być na przykład spowiedzi przez telefon.

Czy można, na podstawie tego typu inicjatyw, jak msze w grach komputerowych, transmisje w internecie czy dyskusje na forach, prognozować przyszłość Kościoła?

To trudne pytanie, bo z jednej strony Kościół musi być w rzeczywistości wirtualnej, gdyż tam się przeniosło życie. Z drugiej jednak strony, prawdziwego spotkania z Panem Bogiem nie da rady tam wprowadzić. Rzeczywistość wirtualna będzie zawsze zaproszeniem do realnego spotkania we wspólnocie. Fizyczna obecność w kościele to coś, co kształtowało się przez wieki. Tak musi być.

Przenieśmy się w przyszłość, dajmy na to o 100 lat do przodu. Ktoś przez całe swoje życie starał się żyć jak chrześcijanin. Słuchał Słowa Bożego. Ale w tym celu przenosił się do wirtualnej rzeczywistości, w kościele nigdy nie był. Jak taką osobę oceniłby Bóg?

Trzeba zostawić to Panu Bogu. Uniwersalną odpowiedzią byłaby ta zapisana w Katechizmie Kościoła Katolickiego: poza Kościołem nie ma zbawienia. I tylko Chrystus wie, kto należy do jego Kościoła.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dzieci budują świątynie i odprawiają msze. Taka gra komputerowa to nie grzech - Plus Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza