Na początku września córka Ewy Pietki ze Stowięcina w gminie Główczyce, podczas spaceru z psem zauważyła, że po podwórku odbija się różowy balonik z namalowaną uśmiechniętą buźką i ze wstążką, do której była przyczepiona kolorowa kartka.
- Obejrzałyśmy to dokładnie i doszłyśmy do wniosku, że to taka poczta balonowa, a informacja pochodzi z Danii od dziewczynki, która prosi znalazcę o kontakt. Dziewczynka ma na imię Emma i ma dziewięć lat. Niestety, jej adres jest zamazany i nieczytelny - opowiada Ewa Pietka, która opisała tę ciekawostkę w mailu do naszej redakcji.
PRZECZYTAJ O BALONIKU Z DANII, KTÓRY WYLĄDOWAŁ W STOWIĘCINIE
Pani Ewa zapragnęła nawiązać kontakt z Emmą i poprosiła nas o pomoc. Przekonaliśmy się, że kartka przyczepiona do balonika rzeczywiście informuje w języku duńskim i angielskim, że to rodzaj niekonwencjonalnej poczty. Emma, która wysłała ten list, prosiła znalazcę o informację, gdzie posłany przez nią w niebo balon wylądował. Niestety, jedynym tropem skąd mógł wystartować balon, było logo firmy Jensen's Bofhus, czyli po polsku Kuchnia Jensena, na karteczce.
Informację o baloniku zamieściliśmy w tygodniku "Głos Słupska" i na naszym portalu www.gp24.pl. I właśnie w internecie przeczytała ją Kamila Ladowska, Polka związana ze Słupskiem, która od pięciu lat mieszka, studiuje i pracuje w Danii. Zaoferowała swoją pomoc, więc wysłaliśmy jej zdjęcia balonika. Pani Kamili udało się rozszyfrować z listu, że Emma mieszka na Danas Plads 11.
- Poszperałam trochę i okazało się, że taka ulica znajduje się tylko w jednym miejscu w Danii, mianowicie w jednej z dzielnic Kopenhagi, Frederiksberg - relacjonuje pani Kamila. - Jednak w adresie wpisanym przez dziewczynkę brakowało informacji o numerze mieszkania, więc znalazłam wszystkie osoby, które mieszkają w klatce numer 11. Skontaktowałam się z pierwszym panem na liście. Był on jednak niemiły i rozłączył się, myśląc, że to żart. Zadzwoniłam więc do pierwszej kobiety na liście, bo pomyślałam, że kobieta inaczej zareaguje. I nie zawiodłam się. Dodzwoniłam się do sąsiadki, która okazała się bardzo miłą i pomocną osobą, a Emma mieszka zaraz pod nią. Ta pani zeszła z telefonem na dół i miałam okazję porozmawiać z mamą dziewczynki. Była bardzo zaskoczona. Opowiedziała mi, że miesiąc wcześniej byli całą rodziną w odwiedzinach u mamy tej pani na Półwyspie Jutlandzkim, jakieś 400 km od Kopenhagi.
Jak się okazało, mama tej pani wyprawiała urodziny właśnie w restauracji Jensen's Bofhus, skąd też Emma puściła balonik. Jej mama nie mogła wyjść z podziwu, że balonik dotarł tak daleko i że kogoś to poruszyło na tyle, żeby starać się zdobyć kontakt do nich.
- Poprosiła mnie o link do artykułu, więc jej go wysłałam - dodaje Kamila Ladowska.
Mama Emmy podała adres mailowy i poprosiła o kontakt panią Ewę. Przekazaliśmy jej tę informację. - Już traciłam nadzieję na poznanie Emmy, ale nie ma to jak siła internetu, a szczególnie portalu www.gp24.pl - mówi pani Ewa. - Jestem wdzięczna pani Kamili, że zadała sobie tyle trudu, by zdobyć adres Emmy. Napiszę do niej jeszcze dziś wieczorem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?