Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień Ojca. Opowieść o dzielnym tacie

Sylwia Lis [email protected]
Dla pana Andrzeja najważniejsze są dzieci. Im poświęca każdą chwilę. Opieka jest ciężkim i trudnym wyzwaniem.
Dla pana Andrzeja najważniejsze są dzieci. Im poświęca każdą chwilę. Opieka jest ciężkim i trudnym wyzwaniem. Sylwia Lis
Andrzej Orliński z Gęślic, gm. Kołczygłowy, nigdy nie spodziewał się, że będzie dla swoich dzieci nie tylko tatą, ale życie zmusi go by zastąpił im też matkę. Sam wychowuje dwójkę niepełnosprawnych dzieci.

Jeszcze kilkanaście lat temu 42-letni dziś Andrzej Orliński marzył o szczęśliwej rodzinie - żonie i dzieciach. Marzenia na początku ziściły się ale dalszy los okazał się okrutny.

Anetę spotkał na wiejskiej zabawie. Od razu wpadła mu w oko. Przetańczyli całą noc.

- Zaczęliśmy się spotykać. Wkrótce razem zamieszkaliśmy - wspomina Andrzej.

Potem przyszła wspaniała wiadomość. Aneta zaszła w ciążę. Niedługo na świat przyszła Dagmara.

- Coś było nie tak w czasie porodu - mówi bardzo wolno, zasmucony mężczyzna. - Baliśmy się bardzo. Niestety mała napiła się wód płodowych. Nogi nam się ugięły, gdy usłyszeli diagnozę lekarzy: dziecięce porażenie mózgowe.

Jak mówi pan Andrzej od początku wiedzieli, że będą bardzo kochać małą mimo całej sytuacji.

- Rehabilitacja przyniosła efekty, dziewczynka na szczęście chodzi - cieszy się pan Andrzej.

Rok później rodzina zamieszkała pod Miastkiem. Pani Aneta znów zaszła w ciążę. Z niecierpliwością czekali na przyjście dziecka.

Pan Andrzej wyglądał chłopaka z nadzieją, że tym razem wszystko pójdzie dobrze i bez kłopotów.
Niestety poród znów był bardzo ciężki. Aneta nie mogła urodzić, lekarze w końcu zdecydowali się na poród kleszczowy. Skutek tragiczny, dziecko doznało złamania kości czaszki, doszło do komplikacji i finał podobny jak w przypadku dziewczynki: porażenie mózgowe.

To był początek jeszcze większej tragedii. Dwa tygodnie po porodzie, w wyniku zatoru w żyłach Aneta zmarła.

- To było czwartego maja - mówi pan Andrzej łamiącym się głosem. - Żona miała zaledwie 31 lat. Przed nami było całe życie. Z dnia na dzień zostałem sam z dwójką małych, niepełnosprawnych dzieci.

Dziś Dagmara ma 10 lat. Kończy pierwszą klasę. Ośmioletni Sebastian uczęszcza do przedszkola. Rodzina mieszka w Gęślicach w gminie Kołczygłowy.

- Musieliśmy się wyprowadzić, bo mieszkanie, które wynajmowaliśmy nie było w najlepszym stanie. W nocy spadły na nas kawałki sufitu. W Gęślicach było lepiej ale w środku roku nie chciałem przenosić dzieci do innej szkoły. To byłby dla nich zbyt duży szok.

Wieś od Kołczygłów oddalona jest o cztery kilometry, po dzieci codziennie przyjeżdża bus.

- Na szczęście - mówi mężczyzna. - Sebastian nie chodzi. Miałbym problem z dowiezieniem go do szkoły. Nie mam samochodu i prawa jazdy.

Latem pan Andrzej planuje przenieść się do Bytowa.

- Tam wynajmę mieszkanie, będzie mi łatwiej. Niestety, Sebastian wymaga ciągłej rehabilitacji. Ostatnio na turnus leczniczy wydałem tysiąc złotych, a miesięcznie na życie mam 1600 zł. Niewiele mi zostaje, a jakoś muszę odłożyć na wynajem - około 700 złotych.

Pan Andrzej stara się by w domu było czysto i schludnie. Sam gotuje i sprząta.

- Wstaję przed siódmą rano, przygotowuję dzieciom śniadanie, odprowadzam je do szkoły - mówi. - Potem mam czas, by zająć się domem i przygotować obiad. Jadę rowerem po zakupy. Dzieci wracają o 13. Potem czas do wieczora spędzam z nimi. Mężczyzna podnosi chłopca z łóżka i sadza w specjalnym wózku.

- Trzeba go nakarmić, ubrać, w zasadzie sam nic nie zrobi, nie mówi - tłumaczy ojciec.
Pytam o marzenia - Marzenia? - zastanawia się pan Andrzej. - Muszę być zdrowy. Dla dzieci. Chciałbym, żeby Sebastian zaczął chodzić, a jest na to szansa. Chcę wychować tak dzieci, żeby poradziły sobie w życiu, gdy mnie nie będzie.

Pomoc
Osoby, które chciałyby pomóc panu Andrzejowi proszone są o kontakt z redakcją pod nr tel. 697 770 125.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza