Kobieta stwierdziła, że denerwuje ją pies i idzie odrąbać mu głowę. Wyszła z domu i poszła do szopki.
Według ustaleń policji i prokuratury, Ewelina G. związała psu łapy taśmą przylepną, położyła zwierzę na pieńku i siekierą odcięła mu głowę.
Sprawczyni miała 2,5 promila alkoholu w organizmie. W tym czasie miała pod opieką dwoje dzieci w wieku sześciu i pięciu lat. W rozmowie z nami stwierdziła, że czworonóg atakował jej synka. Chłopczyk miał podrapane nogi i ręce, a w tym dniu ten mały piesek skoczył dziecku na kark. Zabrała go więc z korytarza, gdzie spał i wyniosła do szopki. Kobieta podsumowała, że jak się trochę wypije, to różne głupie rzeczy się robi.
Ewelinie G. groziła grzywna, ograniczenie wolności, a nawet kara do dwóch lat więzienia za złamanie przepisów Ustawy o ochronie zwierząt. Oskarżona stanęła przed Sądem Rejonowym w Człuchowie z zarzutem zabicia psa.
- Wyrok zapadł w sierpniu. Sąd skazał oskarżoną na karę dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata oraz pięciuset złotych nawiązki na rzecz człuchowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Orzekł także przepadek siekiery - mówi Jarosław Kurowski, zastępca człuchowskiego prokuratora rejonowego. - Nie zgodziliśmy się z tym wyrokiem i złożyliśmy apelację, uznając zawieszenie kary za niesłuszne i niezasadne. To pierwszy tak drastyczny przypadek. Wcześniej z takim działaniem nie mieliśmy do czynienia.
Zdaniem prokuratury, kara była zbyt łagodna i niewspółmierna do nieodwracalnego, o wysokim stopniu szkodliwości społecznej czynu, który kobieta popełniła z premedytacją. Poza tym taka kara nie spełni funkcji prewencyjnej, czyli nie będzie ostrzeżeniem dla innych osób, które znęcają się lub zabijają zwierzęta.
Sąd Okręgowy w Słupsku nie zgodził się z taką argumentacją i utrzymał wyrok w mocy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?