Dziki zauważono najpierw na ulicy Mostnika i zaalarmowano straż miejską. Poranne patrole ruszyły w miasto, a w międzyczasie zwierzęta zdążyły przespacerować się na plac Zwycięstwa. Nie był to koniec wycieczki, bo po chwili poszukiwane zwierzęta strażnicy zauważyli na ulicy Deotymy.
- Udało się je sprowadzić na zamknięte podwórko - informuje Paweł Dyjas, komendant Straży Miejskiej w Słupsku. - Zostały odgrodzone. Zostaną uśpione, aby móc wywieźć je z miasta. Bez tego ciężko je przepłoszyć z centrum tak, aby nikomu nic się nie stało.
Na podwórku odgrodzono od ulicy dwa okazy, ale trzeci z dzików uciekł.
Nie jest to jedyne tego typu zgłoszenie, które spłynęło do straży w poniedziałek rano. Służby interweniują też w przypadku dzika, którego widziano na ulicy Koszalińskiej. Schował się na terenie ciepłowni.
Na ulicy Deotymy, straż miejska czeka na przyjazd weterynarza. Jak się dowiedzieliśmy broń Palmera, czyli pneumatyczną strzelbę, z której strzela się nabojami ze środkiem usypiającym pożyczono od gminy Kobylnica.
Właśnie na zakup takiej broni na ostatniej sesji nie zgodzili się miejscy radni, rezygnując z wydatku rzędu 15 tysięcy złotych. Nie przekonały ich argumenty, że dzikiej zwierzyny w Słupsku jest coraz więcej. W zamian padła propozycja, aby zlecić tego typu usługę zewnętrznej firmie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?