Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzikie zwierzęta cierpią w czasie mroźnej zimy

Fot. internautka
Tę sarnę znaleziono koło jednego z domów w Lęborku. Nie udało się jej uratować.
Tę sarnę znaleziono koło jednego z domów w Lęborku. Nie udało się jej uratować. Fot. internautka
W czasie mroźnej zimy zwierzęta giną także w pobliżu siedzib ludzkich. Możemy im pomóc, mądrze je dokarmiając. - Nie mogę patrzeć, jak konają z głodu - mówi nasza czytelniczka.

O tym, że zimą dzikie zwierzęta mogą ginąć w pobliżu miejsc, gdzie uczęszczają ludzie, poinformowała nas internautka Kasia z Lęborka.
- Za lęborskim stadionem wraz z koleżanką chciałyśmy uratować sarnę, która zamarzała na widoku wszystkich - napisała do nas internautka.

- Zwierzę leżało w miejscu powszechnie uczęszczanym przez spacerowiczów. Często ludzie spuszczają tam psy, co powoduje, że zwierzę mogło być przez nie zaatakowane. Dzwoniłyśmy wszędzie: na policję, straż miejską, do leśniczego oraz do towarzystwa Animals. Telefon Animals był poza zasięgiem, na policji nas zlekceważyli, a telefon alarmowy Straży Miejskiej w Lęborku nie odpowiadał. Natomiast leśniczy, który według mnie ma obowiązek zainteresować się tym, stwierdził, że takie jest prawo natury, że zimą zwierzęta giną. Ja oczywiście rozumiem odpowiedź leśniczego, ale uważam, że gdy można ratować zwierzę, należy tak zrobić. Dowiedziałam się również, że do leśniczego zgłosiły się wcześniej inne osoby, które widziały w innym miejscu zamarzające sarny, ale on też nie zareagował, mówiąc, że nie ma czasu. Irytuje mnie także to, że w pobliżu nie ma pasiek z karmą dla zwierzyny i że leśniczy na terenie leśniczówki nie ma możliwości przyjmowania i ratowania zamarzających zwierząt.

- Nie podoba mi się postawa pana leśniczego. Powinien zareagować, bo w końcu leśniczy nie odpowiada tylko za drzewa w lesie. Jak takie sygnały docierają do myśliwych, to reagujemy - mówi Marian Wilczewski, łowczy okręgowy w Słupsku.

Leśnicy i myśliwi przyznają, że niskie temperatury oraz grube pokrywy śnieżne, które są mocno zamarznięte po okresie roztopów, sprawiają wiele kłopotów dzikim zwierzętom, utrudniając im dostęp do pokarmu. Dlatego nadleśnictwa i koła łowieckie już od początku zimy organizują dokarmianie zwierząt.
Największy problem z dostępem do pokarmu mają zwierzęta małe, takie jak zające, kuropatwy, bażanty czy młode dziki.

- Dwa tygodnie życia w takich warunkach dla tych gatunków zwierząt oznacza duży głód, a czasem i śmierć - przyznają leśnicy.

Dlatego zostawiają karmę w miejscach, w których zwierzyna się zbiera. Zwykle wykorzystują do tego celu paśniki, które w różnych rejonach lasów funkcjonują od lat.

Jednocześnie leśnicy przestrzegają przed dokarmianiem zwierząt na własną rękę.
Gdy dostrzegamy taką potrzebę, to należy się skontaktować z leśniczym lub najbliższym kołem łowieckim, bo ci fachowcy wskażą najlepsze miejsca, gdzie można wysypać karmę.

Natomiast gdy decydujemy się na zimowe dokarmianie ptaków w mieście, to najlepiej kupić karmę, którą oferują sklepy zoologiczne. Bardzo dobra jest tradycyjna słonina, bo nie zamarza w niskich temperaturach. Najlepiej umieścić ją na drzewie rosnącym koło bloku lub domku.

Można też pomyśleć o zadaszonym karmniku na balkonie. W tym wypadku należy zwrócić uwagę na to, aby do karmnika nie miały dostępu dzikie i domowe drapieżniki - jastrzębie czy koty.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza