Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eko brzydoty i kłopoty (II). Na rowerze (zdjęcia)

Ireneusz Wojtkiewicz [email protected]
Ireneusz Wojtkiewicz
Przed nami zapowiadany tydzień temu drugi etap rowerowego przejazdu obszarami największej eko brzydoty Słupska, czyli miejscami tyleż wstydliwymi co i kłopotliwymi dla jego mieszkańców. Ruszamy na Zatorze do narożnika ulic Szczecińskiej i Krzywoustego, gdzie sięga największy w Słupsku odłóg. To kilkunastohektarowy teren po Słupskich Fabrykach Mebli, otoczony najdłuższym w mieście ogrodzeniem, osłaniającym skutki panującego tu od lat bezhołowia w gospodarce przestrzennej Słupska.

Po zresetowaniu licznika przy wspomnianym narożniku przejedźmy się wzdłuż ogrodzenia zgodnie z ruchem wskazówek zegara ulicami: Krzywoustego, Malczewskiego, Grottgera i odcinka Szczecińskiej do zakończenia pętli tego objazdu. Trasa ponad 1,5-kilometrowej długości, dająca wiele powodów do zajrzenia za ten ogromny, przydrożny płot. Rozciąga się za nim obszar porośnięty tylko dziką roślinnością. Jeszcze widać panoramę Zatorza, ale brzozowe młodniki wkrótce ją zakryją i chyba nie trzeba będzie jeździć gdzie indziej na grzyby. Po obiektach fabryki, które stanowiły dość solidne, głównie poniemieckie hale z połowy XIX wieku, zostały tylko nikłe ślady. Przetrwały do lat 90. minionego stulecia, gdy SFM zmieniły właściciela i przestały być jednym z największych producentów mebli w kraju i znaczącym ich eksporterem. Pomyśleć, że ta fabryka miała w Słupsku kilka oddziałów produkcyjnych i jako spółka skarbu państwa zatrudniała w sumie 1100 osób. Na jej miejscu miały stanąć wielkomiejskie obiekty, tymczasem jest tylko ten długi, skłaniający do wspomnień płot.

Dalsza trasa prowadzi ul. Sobieskiego przez skrzyżowanie z przejazdami rowerowymi na ul. Szczecińskiej. Na jej odcinku do wiaduktu na styku z ul. Tuwima trwają roboty drogowe. Niestety, nie mają na celu poprawy spójności tras rowerowych Zatorza ze śródmieściem. Zajrzyjmy zatem na tyły dworca kolejowego, czyli dawnej ekspedycji, gdzie dojedziemy okropnie wyboistą i błotnistą ul. Towarową. Szkoda czasu i zdrowia na rozglądanie się za jakimikolwiek oznakami zapowiadanej od lat budowy węzła przystankowo - przesiadkowego, bo otoczenie wgląda jak po bombardowaniu i można jeszcze czymś oberwać. Słupski dworzec kolejowy po II wojnie był wprawdzie zrujnowany, ale gdzie mu było do dzisiejszego wyglądu stacji towarowej. Trzeba stąd wiać, najlepiej na tyły akwaparku, gdzie kolej coś robi dla poprawy komunikacji Słupska – Ustką. W sąsiedztwie nowej stacji Słupsk Północny buduje właśnie tunel w kierunku ul. Portowej, który zastąpi taką szparę pod torami grożącą zawaleniem.

Wracając do centrum stajemy się coraz bardziej zdegustowani zaniedbanymi posesjami śródmieścia. To głównie pustostany po lokalach gastronomicznych i usługowo – handlowych, do których wejścia pełnią funkcję zsypów na śmieci. Wkurza bardzo widoczny od kilku lat ten sam widok tylnej części przemianowanego na „Biedronkę” kina Milenium, gdzie za szklanymi drzwiami leżą sterty materiałów budowlanych i kabli. Nieopodal na nadrzecznej uliczce Francisco Nullo koszmarny widok zaniedbanej nieruchomości w którą wnika zabytkowy mur obronny. Tak paskudnie nie wygląda nawet pobliska, dawno zamknięta toaleta publiczna.

Jeszcze gorsze wrażenia mamy po oglądzie rudery po dawnej pralni przy ul. Murarskiej naprzeciwko Sądu Okręgowego. Deficyt miejsc postojowych tutaj i innych częściach śródmieścia skłania do refleksji, że dojenie zmotoryzowanych opłatami postojowymi przyćmiło kwestie użyteczności centrum miasta dla wszystkich uczestników ruchu, o czym więcej w ramce obok. A na podsumowanie tego dwuetapowego wypadu internetowy wpis pewnego czytelnika: „Może dotrze to do świadomości władz miasta, że najładniejsza sukienka nie przykryje brudnej koszuli”.

Dobrze wiedzieć
Jeżdżąc rowerem lub autem czy tylko chodząc po tzw. ścisłym centrum Słupska natkniemy się na niemało płatnych, ale zajętych miejsc parkingowych. Nie mniej niż stojaków rowerowych, ale ani jednej stacji rowerowej. Przed żadnym urzędem nie znajdziemy takiego darmowego miejsca postojowego, o którym można powiedzieć, że tutaj administracja pełni służebną rolę wobec obywateli. Opiniotwórcze pisma prawnicze donoszą, że ta zasada odeszła w przeszłość. Urzędnicy

posługujący się pojazdami są ważniejsi od interesantów – swych pracodawców, jakby nie patrzeć. Inna sprawa to koszty użytkowania płatnych miejsc parkowania, których w Słupsku jest prawie 2 tys. Pierwsze pół godziny postoju kosztuje 1 zł, godzina – 2,50 zł, podczas gdy w Koszalinie odpowiednio 60 groszy i 1,20 zł. Co do pojazdów ekomobilnych, w Słupsku roczny abonament na auto ze znakiem „E” (od nazwy „ekologiczny”) kosztuje 15 zł, a w Koszalinie – 20 zł za pojazd ECO z napędem hybrydowym. Dobrze by było, by słupski operator parkingowy coś podejrzał u koszalińskiego.

1. IW_226ZtB:

Fot. Ireneusz Wojtkiewicz

2. IW_226ZtC:

Fot. Ireneusz Wojtkiewicz

3. IW_226ZtD:
Fot. Ireneusz Wojtkiewicz

4. IW_226ZtE:

Fot. Ireneusz Wojtkiewicz

5. IW_226ZtF:

Fot. Ireneusz Wojtkiewicz

6. IW_226ZtG:

Fot. Ireneusz Wojtkiewicz

7. IW_226ZtH:

Fot. Ireneusz Wojtkiewicz

8. IW_226ZtI:
Fot. Ireneusz Wojtkiewicz

9. IW_226ZtJ:

Fot. Ireneusz Wojtkiewicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza