Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emeryt policyjny ze Słupska oskarża policjantów

Bogumiła Rzeczkowska
Zbigniew N. oskarżył policjantów. Sąd ich uniewinnił, ale pokrzywdzony wygrał apelację.
Zbigniew N. oskarżył policjantów. Sąd ich uniewinnił, ale pokrzywdzony wygrał apelację. Kamil Nagórek
We wtorek słupski sąd okręgowy suchej nitki nie zostawił na wyroku uniewinniającym policjantów. Sprawa patrolu wraca do poprawki.

Zbigniew N., emerytowany oficer policji, oskarżył o pobicie trzech słupskich policjantów. Sam, bo prokuratura w Wejherowie umorzyła śledztwo.

Wszystko zaczęło się pod koniec marca 2007 roku, tuż przed Wielkanocą. Wtedy działały sądy 24-godzinne. Na sprawę w trybie przyspieszonym policja przywiozła Zbigniewa N., emerytowanego nadkomisarza słupskiej policji. Mężczyzna został oskarżony - po scysji z obsługą baru Pod Kasztanem i interwencji policji - o to, że przed izbą wytrzeźwień uderzył w twarz policjanta. Funkcjonariusz miał upaść, stracić przytomność i dostać wstrząsu mózgu.

Jednak to nie policjant z patrolu, lecz Zbigniew N. wyglądał na ofiarę. Był cały posiniaczony, ciężko oddychał, kulał. Rozprawę odroczono, ale później Zbigniew N. został skazany na karę w zawieszeniu za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Jego ówczesny obrońca nie złożył apelacji.

Obrażenia Zbigniewa N. nie przekonały też prokuratury w Wejherowie, która umorzyła sprawę.

Zdaniem śledczych, Zbigniew N. został pobity, ale policjanci nie przekroczyli przy tym uprawnień i prokuratura nie chciała ścigać ich z urzędu. Pokrzywdzony skierował więc do sądu prywatny akt oskarżenia. Zarzuca funkcjonariuszom pobicie i przekroczenie uprawnień.

- Zostałem pobity i pokopany wielokrotnie. Przed izbą wytrzeźwień, gdy byłem skuty kajdankami. Później policjanci stwierdzili, że nie mogę zostać w izbie, bo ich zdaniem uderzyłem funkcjonariusza, czyli popełniłem przestępstwo i muszą mnie zatrzymać. Zabrali mnie na komendę. Tam też mnie bili, a później w policyjnej izbie zatrzymań - twierdzi Zbigniew N.

Oskarżeni przez niego policjanci - Bartosz R., Tomasz W. i Tomasz R. nie przyznali się do winy.
Po dwóch latach procesu, w marcu tego roku sąd rejonowy ich uniewinnił. Wyrok wydała sędzia, która jest żoną funkcjonariusza policji.

- W uzasadnieniu wyroku sąd określa oskarżonego W. tylko imieniem "Tomek" - zauważyła w apelacji mecenas Anna Bogucka-Skowrońska, pełnomocnik Zbigniewa N. - Na przykład. "Tomek poprosił, żeby wysiadł pan N.", "uderzył w głowę Tomka ","Tomek przewrócił się". Kim jest dla sądu oskarżony W.? Kolegą Tomkiem? W takiej sytuacji sędzia powinna się wyłączyć z rozpoznawania sprawy.

Mecenas dodaje, że w czasie rozprawy przed sądem rejonowym można było odnieść wrażenie, że to proces przeciwko Zbigniewowi N. o zniesławienie policjantów, a sąd szukał dowodów na brak winy oskarżonych.

We wtorek zgodził się z tym sąd okręgowy, który uchylił wyrok i wrócił sprawę do ponownego rozpoznania.
- Sąd rejonowy nie dokonał żadnych ustaleń faktycznych. Uzasadnienie wyroku to przekopiowane wyjaśnienia jednego z oskarżonych policjantów - stwierdził sędzia Andrzej Cyganek. - Nie wiadomo, kim jest Tomek, który pojawia się bez żadnego nazwiska.

- Jestem zaskoczony. Mile, bo już straciłem nadzieję - skomentował Zbigniew N. uchylenie wyroku uniewinniającego policjantów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza