Energa Czarni. Kibice się denerwują, a klubowi nie opłaca się otwierać kas

Dla trzech tysięcy fanów słupskiej drużyny wejściówki sprzedawano tylko w jednym okienku.

Energa Czarni Słupsk przez niektórych uważana za najlepiej zorganizowany klub w Polskiej Lidze Koszykówki kompletnie poległa podczas ostatniej przedsprzedaży biletów na mecze play off z koszykarzami z Kołobrzegu. Mecze odbędą się jutro i w czwartek, jednak przed samym wejściem na halę trudno już będzie o bilety. Dlatego polowanie na wejściówki zaczęło się kilka dni wcześniej.

Jednak uruchomienie tylko jednej kasy przed tak ważnymi spotkaniami to kompletna porażka. Kibice w salonie Prestige przy ul. Starzyńskiego w poniedziałek na bilety czekali aż pięć godzin. Często musieli tłumaczyć się ze spóźnień przed swoimi pracodawcami.

Kolejka nie malała, mimo że kasa była otwarta od godziny 10.50 do 19, czyli godzinę dłużej niż zwykle.

We wtorek od rana było to samo. Dopiero około godziny 13 ogonek się skrócił. O godz. 15 można było dostać jeszcze ostatnie bilety na jutrzejszy mecz i niewiele więcej wejściówek na czwartkowy.

- W takich sytuacjach klub koniecznie powinien uruchamiać kilka dodatkowych kas - uważa Ryszard Grajczak, szef klubu kibica słupskiej drużyny. - Wszyscy naraz chcieli kupić bilety i stąd taka kolejka. Ludzie się denerwowali, ale też żartowali, że w latach 80. stali w dłuższych kolejkach.

Andrzej Twardowski, prezes klubu Energa Czarni, twierdzi, że klub nie otwiera dodatkowych kas, bo mu się to nie opłaca. - Poza tym u nas i tak nie jest źle. W niektórych miastach ludzie po nocach stoją, żeby kupić bilet - argumentuje prezes i dodaje. - Kolejny punkt sprzedaży pojawi się w maju, gdy zostanie otwarty oficjalny pub klubu w Parku Kultury i Wypoczynku.