MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Energa Czarni Słupsk. Clark gotowy na ostrą grę

Rafał Szymański
Ronald Clark w meczu w Sopocie, przegranym przez Energę Czarnych. Zawodnik nie zdobył w nim żadnego punktu.
Ronald Clark w meczu w Sopocie, przegranym przez Energę Czarnych. Zawodnik nie zdobył w nim żadnego punktu. Fot. Łukasz Capar
Rozmowa z Ronaldem Clarkiem, koszykarzem Energi Czarnych. Gra na pozycji skrzydłowego i od niego mają przede wszystkim zależeć zdobycze punktowe słupszczan.

O graczu

O graczu

Ronald Clark ma 28 lat, występuje na pozycji rzucającego obrońcy, może również grać jako niski skrzydłowy, ma 196 cm wzrostu. Przebieg kariery zawodniczej: Lakeland Fla., Florida Southern, Colorado St. (NCAA). Od 2004 roku gra w Europie: Killarney Gleneagle Lakers (Irlandia), Forssan Koripojat (Finlandia), Basket Esch (Luxemburg), SAM Massagno (Szwajcaria), SK Valmiera (Łotwa).

- Jesteś już długo w Polsce, za tobą pierwszy mecz ligowy. Spodziewałeś się, że będzie tak trudno zdobywać tutaj punkty?

- Tak naprawdę byłem przygotowany na ostrą, wyczerpującą grę. Taka była. Nie spodziewałem się jednak, że nie rzucę żadnych punktów.

- Gdybyśmy przed spotkaniem obstawili u buka, że nie zdobędziesz punktów z Treflem Sopot, bylibyśmy dzisiaj bogatsi o parę tysięcy złotych. Miałeś być właśnie od tego, by trafiać. Wszyscy wierzyli w twoją rękę...

- Na boisku nie zajmuję się tylko zdobywaniem punktów. To nie zawsze będzie moje główne zadanie. Muszę zwracać uwagę na wszystko, co powie mi trener. On wymaga, bym był bardzo aktywny w defensywie, potrafił podawać kolegom na lepszych pozycjach rzutowych. Często prosi, bym skoncentrował się na myśleniu o drużynie, nie o sobie.

- Przyjechałeś do Słupska jako jeden z najlepszych strzelców ligi łotewskiej. Widzisz już różnicę w poziomie?

- Mam wrażenie, że polska liga jest trochę bardziej profesjonalna niż łotewska. Ale wciąż się tutaj uczę i przyglądam wszystkiemu. Myślę, że nadal niewiele jeszcze mogę na ten temat powiedzieć. To dopiero początek rozgrywek ligowych. Za nami pierwsza kolejka, to mało, by cokolwiek głębiej oceniać.

- Oglądaliśmy twoje występy w turniejach przed sezonem i w lidze. Grałeś na pozycjach od dwa do nawet cztery. Wolisz więc asystować, zbierać, podawać czy zdobywać punkty?

- Gram na takiej pozycji, na jaką mnie wystawi trener i na każdej daję z siebie wszystko. Jednak najlepiej się czuję, jak jestem wystawiany na pozycji niskiego skrzydłowego. Tam mam najwięcej swobody.

- Twój rzut z wyskoku jest dla nas bardzo fajny, ale piłka przestała ostatnio po nim wpadać. To kwestia aklimatyzacji?

- Kiedyś, jak byłem mały i grałem w koszykówkę, wyobrażałem sobie tylko te momenty, w których zdobywam punkty. Lubię to robić, chyba jak każdy koszykarz. Ale to nie jest najważniejsze, gdy gra się zespołowo! Dlatego ważne są też dobre podania i zbiórki, a nie tylko walenie piłką do kosza. Mimo wszystko na pewno będę się starał coraz lepiej grać i zdobywać w końcu punkty.

- Wielu kibiców mówi, że za mocno obecnie trenujecie i jesteście zmęczeni, dlatego w meczu z Sopotem nie wpadało wam tyle rzutów. Można to poprawić?

- To nie tak, że treningi są za ostre. Myślę, że one muszą być wyczerpujące, bo o to przecież chodzi, to jest nasza praca. Teraz rzeczywiście dużo trenujemy, ale to bardzo ważne, ponieważ nie znamy jeszcze siebie i musimy doskonalić zagrywki i całą naszą grę. Wydaje mi się, że z treningu na trening jest coraz lepiej i na pewno stworzymy dobry team. W nim każdy będzie o każdym wszystko wiedział i będziemy się doskonale porozumiewać na boisku. Po to właściwie teraz tyle pracujemy.

- Jak ci się współpracuje z trenerem Igorsem Miglinieksem. Podobno na treningach jest bardzo duża dyscyplina, spotykałeś się z tym już w swojej karierze?

- Oceniam go bardzo dobrze. Widać, że zna się na koszykówce, szybko udaje mu się poznać potencjał i możliwości każdego zawodnika. On wie, na jaką pozycję każdego wystawić, dobrze komunikuje się z nami. Potrafić tak przedstawić swoje zdanie, że my dobrze wiemy, czego oczekuje od nas na parkiecie. Zobaczyłem, że widzi i wie, że zawodnik potrzebuje trochę czasu, żeby się zaaklimatyzować w drużynie, dopiero wtedy pokazuje swoje możliwości. To profesjonalista.

- Przed wami mecz w Poznaniu z Basketem. Trudny i zobowiązujący. Wyobrażasz sobie, że macie po nim bilans 0-2?

- Przygotujemy się do niego jak najlepiej. Wiemy, jak mamy grać i co zrobić, by zwyciężyć.

Współpraca Piotr Kawałek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza