Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec. Dlaczego Czarni przegrali? (zobacz wideo i zdjęcia)

Rafał Szymański [email protected]
Czarni przegrali z PGE Turowem
Czarni przegrali z PGE Turowem Fot. Łukasz Capar
Źle zaczęli rok zawodnicy Energi Czarnych Słupsk. Przegrali wyraźnie i zasłużenie w Zgorzelcu z Turowem 78:95. Zabrakło im nie tylko chorego Krzysztofa Roszyka.
PGE Turów - Czarni Slupsk

PGE Turów - Czarni Słupsk

Już na rozgrzewce przed samym spotkaniem można było nabrać wątpliwości co do postawy słupskiego zespołu w Zgorzelcu. W składzie zabrakło Krzysztofa Roszyka. Grypa, z którą wrócił po świętach, okazała się silniejsza. Słupski zespół musiał radzić sobie bez niego. Zwłaszcza, że był on jednym z najlepszych zawodników Energi Czarnych w ostatnim spotkaniu 2010 roku w Warszawie. W Zgorzelcu można było uznać to za dużą stratę.

Czy jego brak wart był 17 punktów? Bo taką różnicą przegrali słupszczanie z PGE Turowem. Zapewne nie, ale cały skład zagrał na Dolnym Śląsku słabe zawody. Widać było, że brakuje jednego zawodnika w rotacji, częste zmiany nie pozwalały słupszczanom wejść w rytm gry. Jedynym, który od początku starał się przeciwstawić gospodarzom, był Jerel Blassingame. Gdyby pomogli mu i inni koledzy można by powalczyć o coś więcej niż tylko o honorową porażkę. Niestety, Energa Czarni przegrała na parkiecie, w zbiórkach (26:37), w asystach (12:16), przegrała także w rzeczy niewidocznej w statystykach - zaangażowaniu w grę. Oczywiście zawodnikom nie sposób odmówić walki, ale brakowało zespołowości, goście wyglądali na rozbitych, zmęczonych i niezdatnych do postawienia się rozpędzonym gospodarzom. W większości akcji byli o jedno tempo za wolni.

Nie nadawał się do gry center Chris Oakes, kilkukrotnie wpuszczany na parkiet raczej faulował, niż pomagał swojemu zespołowi. Nie mógł odnaleźć się także Cameron Bennerman. Zdobył osiem punktów, ale wszystkie w drugiej połowie. Wcześniej był mało widoczny. Przy słabej defensywie, która byłaby lepsza tylko wtedy, gdyby zaangażowałby się w nią cały zespół, nie wychodziły kontry, nie wchodził rzut za trzy.

Tylko na początku meczu przy dobrej postawie Blassingame'a goście prowadzili 10:6, potem przewaga gospodarzy dochodziła już do 22 punktów (73:51). W końcówce, gdy spadli za pięć przewinień Blassingame i Bennerman, Adomaitis próbował ratować wynik, wpuszczając na parkiet Patryka Przyborowskiego. Nie mogło dać to dobrego rezultatu.

- Moi zawodnicy mieli się skupić na tym, by nie pozwolić słupszczanom rzucać za trzy. Nie chcieliśmy także, by uruchomili swoją główną broń, kontratak - mówił po meczu Jacek Winnicki, zgorzelecki szkoleniowiec.

Nie bał się prawdy słupski trener. - Nic nie wyszło tego, co ćwiczyliśmy na treningach. Nic nie wyszło z moich założeń taktycznych - podsumowywał Dainius Adomaitis, szkoleniowiec Energi Czarnych. - Gracze popełnili zbyt dużo prostych błędów, abyśmy mogli myśleć o zwycięstwie.

Jako lekcję potraktował mecz Bryan Davis. - Źle zaczęliśmy mecz - tłumaczył.

PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 95:78 (25:18, 24:24, 24:9, 22:27).
PGE Turów Zgorzelec: Bartosz Bochno 3 (1), Marko Brkić 9 (2), Michał Gabiński 8, David Jackson 12 (1), Mateusz Jarmakowicz 0, Ivan Koljević 18 (4), Torey Thomas 11 (1), Robert Tomaszek12, Konrad Wysocki 10 (2), Ivan Zigeranović 9.

Energa Czarni: Zbigniew Białek 10 (2), Jerel Blassingame 22 (1), Cameron Bennerman 8, Wojciech Szawarski 5 (1), Mantas Cesnauskis 15 (2), Bryan Davis 13, Patryk Przyborowski 0, Chris Oakes 0 Paweł Leończyk 5.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza