Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energa Czarni Słupsk po starcie w EuroChallenge

Rafał Szymański
Meczem z BC Liege słupski zespół pożegnał się z występami w Europie.
Meczem z BC Liege słupski zespół pożegnał się z występami w Europie. Fot. Łukasz Capar
Na 32 startujące w fazie grupowej EuroChallenge zespoły tylko jeden nie odniósł zwycięstwa. Dwa wygrały raz. W tej parze jest Energa Czarni. Występy w pucharach kosztowały klub 210 tys. złotych.

Grupa A

Grupa A

Ostatni mecz: Cajasol Sewilla - BK Ventspils 98:51. Do drugiej rudny awansowały dwa pierwsze zespoły.

Tabela

1. BC Liege 6 12
2. Cajasol Sewilla 6 9
3. BK Ventspils 6 8
4. Energa Czarni Słupsk 6 7

W kolejnej rundzie BC Liege trafiło na Telekom Baskets Bonn, Cholet Basket i EiffelTowers Den Bosch. Drugi w tabeli Cajasol Sewilla zagra z Ural Great Perm, Lokomotiw Rostów i Proteas Eka Ael.

Koszykarze ze Słupska w ośmiu meczach wygrali dwa razy, przegrali sześć.

W liczbach

Wygrali z Unicsem Kazań i BK Ventspils. Przegrali pozostałe mecze. Najsłabiej zaprezentowali się w spotkaniach z Belgacom BC Liege na wyjeździe i z Cajasol Sewilla w hali Gryfia. O tych występach chciałoby się jak najszybciej zapomnieć.

Fakt, podopieczni Gaspera Okorna byli akurat wtedy w kryzysie, wysokie przegrane psuły jednak wizerunek słupskiego klubu. Najlepsze mecze: z Unicsem Kazań jeszcze w Pucharze Europy, z BV Ventspils nad Słupią i z BC Liege w Słupsku.

Najgorszym zespołem z ośmiu grup 32-klubowej fazy grupowej EuroChallenge był Allianz Swans Gmunden - nie wygrał żadnego spotkania w grupie E. Obok Energi Czarnych tylko raz wygrali zawodnicy Bennetton Fribourg.

Doświadczenia

Jakie nauki wyniósł słupski klub z występu na Starym Kontynencie? Przede wszystkim wydał na udział w rozgrywkach 210 tys. złotych. - Te pieniądze zwróciły się nam z nawiązką - komentuje prezes słupskiego klubu Andrzej Twardowski. On doświadczenia z tych występów dzieli na trzy grupy.

Po pierwsze nie pozyskalibyśmy takich graczy jakich mamy w tym roku, gdyby nie występy w Europie. Nie chodzi już tylko o Gaspera Okorna, czy Mateo Kedzo i Bojana Bakicia. Rolando Howell i Demetric Bennett także nie skusiliby się, gdyby nie nasz występ w pucharze - wylicza Twardowski.

Druga sprawa to nowe umiejętności jakich nabrał sam klub. - Pracownicy zebrali dużo nowych praktyk i doświadczeń. Dzięki temu podnieśli swoje kwalifikacje. Na dzisiaj tylko cztery kluby w Polsce są przygotowane do tego by grać w pucharach. Asseco Prokom Sopot, PGE Turów Zgorzelec, Anwil Włocławek i właśnie my. To jest wymierna korzyść - podsumowuje prezes.

Trzecia grupa to promocja. - Pokazaliśmy się w Europie. Nie zawsze zwycięsko, ale zafunkcjonowaliśmy w świadomości koszykarskiej Europy. Gościliśmy w Słupsku cztery kluby, które są znane na Starym Kontynencie: Unics Kazań, Cajasol Sewilla, BK Ventspils, BC Liege. Zaprezentowaliśmy sponsorów i miasto. Mieli dobrą promocję. To duże korzyści jak za pieniądze, które na to wydaliśmy - nie ukrywa Twardowski.

Inna kultura

Energa Czarni mogła odczuć na własnej skórze trudy samych występów, a przede wszystkim dojazdów do nich. Podróże, lotniska, samoloty, autobusy - to poszczególni zawodnicy poznali już do znudzenia. Tak się jednak funkcjonuje w Europie.

Słupszczanie zagrali z klubami, w których stawia się tylko na zawodników zagranicznych (BC Liege - pierwsza piątka to sami Amerykanie, Cajasol Sewilla), a z drugiej strony BK Ventspils, dla którego udział w puchar to doskonała promocja dla młodych wychowanków tego łotewskiego klubu.

Przyszłość

Czy Energa Czarni skuszona tegorocznym przetarciem skusi się na start jesienią w kolejnej edycji pucharów?

- To trudne pytanie. Złapaliśmy bakcyla, ale idzie kryzys, stosunek złotówki do dolara uległ zmianie o 60 procent. Możemy mieć mniejszy budżet i to się będzie przekładać także na cele - przewiduje Twardowski. - Oczywiście jednak chcielibyśmy znów zagrać.

Jeszcze w zeszłym roku była opcja, że słupszczanie mieliby grać w sezonie 2009/2010 w Lidze Bałtyckiej, w rozgrywkach z drużynami z Niemiec, Danii, Szwecji.

- Po ostatnich grach w EuroChallenge, raczej skłaniamy się do występów w tych rozgrywkach. To wyższy poziom niż ten Ligi Bałtyckiej - ocenia Twardowski.

Rozczarowanie

Obok różnych wyników, których można było się jednak spodziewać (trudno w debiucie wygrywać z lepszymi rywalami) kontrowersyjną kwestią była liczba widzów pojawiających się na spotkaniach w hali Gryfia. Na atrakcyjnych spotkaniach z Unicsem Kazań i z BC Liege trybuny świeciły pustkami. Jeszcze rok temu w Słupsku wszyscy głośno mówili o pucharach, teraz nie zawsze chcieli oglądać swój zespół w walce z rywalami z zagranicy. A paradoksalnie gry w ekstraklasie, stojące na niższym poziomie powodują, że w Gryfii jest komplet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza