Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energa Czarni Słupsk - Turów Zgorzelec 78-72 [zdjęcia]

Krzysztof Nałęcz
Energa Czarni Słupsk wygrała w hali Gryfia z Turowem Zgorzelec 78-72.

Ważna wygrana Czarnych z PGE Turowem Zgorzelec po meczu przypominającym jazdę kolejką górską w parku rozrywki. Od euforycznych wzlotów, po dramatycznej zjazdy na skręcenie karku. Wzloty i upadki obu drużyn były częścią scenariusza tego emocjonującego i stojącego na niezłym poziomie spotkania. Pierwsze akapity tego scenariusza napisano pod gospodarzy.

Początkowe pięć minut mieli fantastyczne. Znakomicie bronili, a z defensyw wyprowadzali świetne akcje w ataku. Szybko objęli prowadzenie 12:2 i nie zamierzali na tym poprzestać. Przed meczem trener Roberts Štelmahers wiele mówił o niewygodnym stylu gry Turowa, który stosuje presing na całym boisku. I z tym Czarni radzili sobie świetnie wygrywając pojedynki jeden na jednego, przez co szybko zdobywali przewagę pod koszem, gdzie skutecznie kończyli akcje David Kravish i Marcus Ginyard. Było to możliwie dzięki grze na pełnej szybkości, z wieloma podaniami, które uwalniały graczy spod presingu. A w Turowie zawodziło wszystko. Czarni popisali się kilkoma świetnymi przechwytami. Po jednym z nich Mantas Cesnauskis trafił w kontrze za trzy punkty i było już 21:8 dla Czarnych.

To prowadzenie wyraźnie rozluźniło gospodarzy, którzy za szybko uwierzyli w łatwe zwycięstwo. Oblicze Turowa diametralnie odmienił Kirk Archibeque. Nie był ostatnio w najwyższej formie, dlatego w pierwszej piątce wyszedł Uros Niklolić, z którym Kravish radził sobie dość dobrze. Ale Archibeque zagrał na najwyższych obrotach. Był w II kwarcie nie do zatrzymania. Przed przerwą trafił osiem rzutów na osiem prób. Większość spod kosza, gdzie Turów opanował też zbiórki. Kibice łapali się za głowy, gdy kolejne piłki gracze Turowa zbierali, nomen omen, znad głów słupskich koszykarzy. Ich przewaga topniała w oczach, bo gospodarze mieli też olbrzymie problemy z trafieniem do kosza. Przestali sobie radzić z naciskiem obrony Turowa i raz po raz wpadali w zastawione przez nich pułapki. Zgorzelecki presing zaczął działać bez odpowiedzi Czarnych, Archibeque trafiał kolejne rzuty, a do tego pewną rękę dołożyli Denis Ikovlev oraz David Jackson, który już w 15 minucie wyprowadził gości na prowadzenie 25:23. Tempo odrabiania strat było szokujące. Zmiany Stelmahersa niewiele wnosiły i do przerwy to Turów prowadził 38:34 po kwarcie jeszcze lepszej niż świetna I część w wykonaniu Czarnych.

Po przerwie nie nastąpił spodziewany szturm Czarnych. Turów nadal grał dobrze znajdując lidera w osobie znakomitego Ikovleva. Trafiał niesamowicie z bliższej i dalszej odległości, świetnie bronił i nie było na niego sposobu. O ile udało się ograniczyć Archibequea (tylko 2 punkty po przerwie) o tyle świetny Ukrainiec był nie do upilnowania. Mecz zrobił się pełen walki, mocny, dynamiczny, momentami efektowny. Ale przez całą trzecią kwartę i początek czwartej to goście nadawali ton grze. W 25 minucie po celnym rzucie za trzy Michała Michalaka Turów prowadził już 53:43. W Słupsku brakowało lidera, który wziąłby na siebie ciężar gry. Bezkutecznie próbowali to robić Chavaughn Lewis i Anthony Goods. Ale paradoksalnie to pomogło Czarnym. Nie było forsowania na siłę indywidualnej gry. Starali się grać zespołowo, cierpliwie i to wreszcie zaczęło przynosić efekty. Końcowe minuty pokazały, że Czarni są obecnie inną drużyną niż ta, który fatalnie przegrywała we własnej hali mecze z Asseco, Polfarmexem czy Polpharmą. W ostatnich dramatycznych i emocjonujących 150 sekundach meczu zdobyli 10 punktów nie tracąc żadnego. Zdecydowała świetna obrona i nie przeszkodziła nawet fatalna skuteczność z linii rzutów wolnych. Kluczowe były przechwyty Ginyarda i niezwykle ważny Piotra Dąbrowskiego. W końcówce świetnie pokazał się nowy gracz Energi Dallin Bachynski. W I połowie zagrał 5 minut i był wyraźnie speszony debiutem. Gubił się i miał problemy ze złapaniem piłki. Jednak w końcówce zagrał ofiarnie i skutecznie w obronie oraz zakończył punktami dwie świetne dwójkowe akcje. Po jego wsadzie Czarni wyszli na prowadzenie 74:72, którego już nie oddali.
Niezwykle cenna jest to wygrana, bo w bilansie dwumeczu Czarni są lepsi od PGE (w Zgorzelcu przegrali 2 punktami). W końcowej tabeli może mieć to ogromne znaczenie.

Teraz dwa arcytrudne mecze wyjazdowe Czarnych – ze Stelemtem Zielona Góra i Rosą Radom.

Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec 78:72 (23:13, 11:25, 22:21, 22:13)

Energa Czarni: Mantas Cesnauskis 13, Anthony Goods 13, David Kravish 12, Chavaughn Lewis 11, Grzegorz Surmacz 9, Dallin Bachynski 4, Piotr Dąbrowski 0.

PGE Turów: Denis Ikovlev 19, Kirk Archibeque 18, Michał Michalak 13, Tweety Carter 5, Uros Nikolić 4, David Jackson 6, Bartosz Bochno 5, Kacper Borowski 2, Michael Gospodarek 0.

Kacper Borowski po meczu Energa Czarni - PGE

Konferencja prasowa: Energa Czarni

Konferencja prasowa: PGE Turów Zgorzelec

Czytaj także na GP24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza