Energa Czarni: sztuka szukania motywacji w sobie

Mecze o brąz nazywane są finałami pocieszenia, bo tutaj grają przegrani z półfinałów. Dla Słupska walka o brąz zawsze jest zaszczytem, dla Trefla, mierzącego w finał, może być już dodatkiem do sezonu. Tym bardziej że po środowym, siódmym spotkaniu w Zgorzelcu gracze z Sopotu wracali przez całą Polskę i zanim się pozbierają, już muszą grać kolejne mecze. To jednak może działać w dwie strony, słupszczanie mogą być wybici z rytmu po długiej przerwie po grach z Asseco Prokomem. Trefl może grać jeszcze na mobilizacji z półfinałów - tutaj więc sprawdzi się jak obaj trenerzy potrafili zmotywować zespoły.

Energa Czarni

Słupszczanie już dzisiaj wyjeżdżają do Sopotu. O godz. 16.30 mają trening w Ergo Arenie, największej hali do gry w basket w Polsce. - Muszą przyzwyczaić się do tej przestrzeni - tłumaczy Andrzej Twardowski, prezes Energi Czarnych.

Zawodnicy znad Słupi mieszkać będą w tym samym hotelu, w którym mieszkali między spotkaniami półfinałów. Aby lepiej przygotować się do serii, już w Słupsku mieli treningi o godz. 15 (porze pierwszego meczu) w Gryfii. - Urazy są pozaleczane, zawodnicy są przygotowani - dodaje prezes.

Trefl Sopot

Gracze z Sopotu w serii z PGE Turowem Zgorzelec (przegranej 3:4) pokazali się jako zespół bardzo nierówny. Były mecze, w których deklasowali rywali, były takie, w których razili błędami. W ostatnim starciu w Zgorzelcu zaskakiwało, że w decydujących momentach na ławce siedział potencjalny lider drużyny Filip Dylewicz. Mało grał Marcin Stefański. Nie wiadomo, czy zagra leczący uraz rozgrywający Giedrius Gustas.

Dragan Ceranić pokazywał, że nie zawsze fizycznie potrafi znieść trudy rywalizacji. Przy wypoczętych słupszczanach losy spotkania mogą się więc decydować w ostatniej kwarcie. W serii gra się do trzech zwycięstw. Kolejne spotkanie we wtorek, 10 maja, o godz. 18 w Słupsku w hali Gryfia przy ul. Szczecińskiej.