Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eurobasket 2009: Rosja - Chorwacja 62:59

Jarosław Stencel
Fot. Łukasz Capar/archiwum
W meczu rundy kwalifikacyjnej mistrzostw Europy w koszykówce, Rosja wygrała w Bydgoszczy z Chorwacją 62:59.

Grupa E - Bydgoszcz

Rosja - Chorwacja 62:59 (16:16, 12:10, 14:16, 20:17)

Rosja: Kurbanow 8 (1x3), Bykow 9, Fridzon 9 (1), Mc Carty 9 (1), Sokołow 1, Monia 2, Ponkraszow 4 (1), Zozulin 2, Mozgow 18.

Chorwacja: Ukić 6, Popović 6 (2), Vujcić 3, Rozić 2, Planicić 12 (2), Stojić 3 (1), Banić 11, Nicević 3, Kasun 13.

Rosja pokonała po zaciętym spotkaniu reprezentację Chorwacji 62:59, a zwycięstwo ważyło się do ostatniej akcji. Rosji w wygranej pomógł przede wszystkim center Timofey Mozgow, zdobywca 18 punktów i 8 zbiórek.

Mecz Rosji i Chorwacji w hali "Łuczniczka" w Bydgoszczy zaczął się bardzo wyrównanie. Żadna z drużyn nawet na chwilę nie wychodziła na prowadzenie, którego nie można by zniwelować jednym rzutem.

Dobre spotkanie od samego początku rozgrywał center Rosjan, Timofey Mozgov, który głównie dobijał rzuty swoich kolegów z zespołu. Stąd w statystykach po pierwszej kwarcie miał już 7 punktów i 5 zbiórek (w tym cztery w ataku).

Chorwaci skupili się na walce pod koszami, ponieważ rzuty zza linii 6,25 m zupełnie im tego dnia nie wychodziły. Rosjanie też nie mieli swojego dnia, ale trochę lepiej rzucali z półdystansu.

- Skuteczność naszych rzutów była za niska. Ciężko wygrać spotkanie, jeśli rzuca się tak słabo za dwa i za trzy - tłumaczył Mario Stojić.

Sergey Bykov nadal miał problemy ze skutecznością, ale tym razem świetnie potrafił zauważyć lepiej ustawionych partnerów, stąd aż 5 jego asyst w pierwszej połowie. W drużynie Chorwacji najskuteczniejszy był Mario Kasun, zdobywca 7 punktów. Do przerwy zawodził Roko-Leni Ukić, nie zapisując w swoich statystykach ani jednego celnego rzutu czy też asysty.

Po akcji alley-oop Ponkrashova z Mozgowem na 13 minut do końca spotkania Rosjanie prowadzili sześcioma punktami, ale nie utrzymali tego wyniku zbyt długo. Chorwaci po rzutach Kasuna i Ukicia bardzo szybko odrobili straty i wynik na koniec tej części meczu znów się wyrównał - 42:42.

Chorwaci zaczęli lepiej grać przede wszystkim dzięki Ukiciowi, który zaczął w końcu pokazywać swoje możliwości zarówno w ataku, jak i obronie. W ekipie rosyjskiej skuteczność zatracił Kelly McCarty, który rzucał bardzo często, ale nie mógł tego dnia być liderem swojej drużyny.

Na cztery minuty do końca spotkania ważną trójkę trafił Zoran Planinić i dzięki temu Chorwaci znów remisowali z Rosją, tym razem 51:51. Gracze Repesy nie szli jednak za ciosem i ciągle musieli odrabiać straty po kolejnych celnych rzutach Mozgowa.

Po dwóch trafieniach z wolnych Bykova Rosjanie prowadzili na 45 sekund przed końcem 57:55. Kolejną akcję Chorwatów chciał indywidualnym wejściem pod kosz rozegrać Planinić, ale oddał w ostatniej chwili piłkę Kusowi, który nie trafił.

Do końca spotkania pozostało mniej niż 24 sekundy, dlatego Chorwaci musieli faulować. Mozgow nie trafił swoich rzutów. Faulowany w kolejnej akcji Vujcic oddał tylko jeden celny rzut wolny, przez co Rosja prowadziła 57:56.

- To był bardzo ciężki mecz. Cieszę się, że nasza drużyna potrafiła być skoncentrowana do samego końca - powiedział Nikita Kurbanov.

Kolejne rzuty wolne przerywały tylko czasy na żądanie brane przez trenerów obydwu drużyn. Kolejne dwa wolne trafił Fridzon. Na dziewięć sekund do końca swojego rzutu za dwa nie trafił Marko Popović. Dostał on później szansę rehabilitacji i trafił trójkę na 60:59. Po skutecznych wolnych Fridzona, piłkę na remis miał jeszcze Davos Kus, ale z trudnej pozycji nie trafił.

- Rosja z pewnością zasłużyła na to zwycięstwo. Trudno wygrać spotkanie, jeśli rzuca się tylko 59 punktów - mówił Jasmin Repesa.

Niedoświadczona Rosja pokazała, że nie wolno jej jeszcze skreślać. Wygrana z Chorwacją dała tej młodej drużynie pewności siebie. Chorwaci z kolei zaskoczyli negatywnie, nie przykładając się odpowiednio do walki i nie będąc prawdziwą drużyną.

- Dzisiaj nasza obrona była świetna. Chorwacja też zagrała dobrze w tym elemencie, ale jednak byliśmy o te kilka punktów lepsi. Cieszę się, że moi zawodnicy nigdy nie odpuszczają - podsumował spotkanie David Blatt.

źródło: pzkosz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza