E-urzędy w Miastku i Bytowie to fikcja

W obu urzędach miejskich nie ma biur podawczych, a więc takich miejsc, gdzie można złożyć wszelkie wnioski oraz uzyskać ogólne informacje. Nadal klient musi szukać odpowiednich wydziałów i tam pobrać formularze.

– Budynek zajmujemy wspólnie ze starostwem. Jest ciasno. Nie ma miejsca na biuro podawcze – tak tłumaczy jego brak Zenon Smantek, sekretarz Urzędu Miejskiego w Bytowie. Dodaje, że jest jednak na parterze punkt informacyjny, gdzie znajduje się większość formularzy i można uzyskać informacje. – Wniosek już trzeba złożyć w sekretariacie burmistrza albo w merytorycznym wydziale – oznajmia Smantek. Czyli trzeba chodzić od pokoju do pokoju. Czytelnik z Bytowa zwraca uwagę, że składanie podań w sekretariacie burmistrza to złe rozwiązanie, choć praktykowane od lat. – Sekretarka jest na potrzeby burmistrza, łączy telefony, parzy kawę. To wszystko zajmuje sporo czasu i czasami nie ma go dla czekających ludzi – zauważa mieszkaniec.

W miasteckim ratuszu jest podobnie. Jeszcze niedawno działał punkt informacyjny na parterze. Teraz go nie ma. Tak jak w Bytowie nie ma biura podawczego, choć zapowiadano je już wiele miesięcy temu. W urzędzie zapewniają, że ma być do końca tego roku. Będzie tam, gdzie obecnie znajduje się portiernia. Zakupiono już meble i sprzęt. Konieczne jest jeszcze spięcie biura z elektronicznym system obrotu dokumentów.

W biurze podawczym będzie można złożyć wszystkie wnioski i podania bez konieczności chodzenia po wydziałach. Oryginał dokumentu zostanie zeskanowany i przesłany do merytorycznego wydziału. W biurze będzie można też odebrać decyzję, pismo z odpowiedzią, chyba że wysłane zostaną one pocztą.

W urzędzie w Bytowie, jak i w Miastku, w praktyce nie działają elektroniczne skrzynki podawcze. – Możliwość jest, ale system jest martwy – przyznaje Smantek. – Trzeba mieć elektroniczny podpis, a niewiele osób go ma, poza przedsiębiorcami. Nie można też więc sprawdzić, na jakim etapie załatwiania jest dana sprawa.

Smantek mówi, że szykowana jest zmiana przepisów o elektrycznym podpisie. – Chodzi o to, aby część spraw można było załatwiać przez sieć bez niego. Być może wtedy e-urząd ożyje – oznajmia sekretarz.