Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatalny początek upragnionego urlopu - apartament, którego nie ma

Joanna Boroń
Joanna Boroń
Koszalińska policja bada siedem spraw dotyczących wakacyjnych apartamentów, które istnieją tylko w bujnej wyobraźni oszusta.
Koszalińska policja bada siedem spraw dotyczących wakacyjnych apartamentów, które istnieją tylko w bujnej wyobraźni oszusta. archiwum
Koszalińska policja bada siedem spraw dotyczących wakacyjnych apartamentów, które istnieją tylko w... ogłoszeniach. Kilka rodzin z całej Polski dało się zwieść oszustom. Proceder trwa w najlepsze.

Jedna ze oszukanych razem z mężem, córką i wnukami jechała do Mielna z Dolnego Śląska. - Przed wakacjami w internecie na stronie OLX znalazła atrakcyjną ofertę apartamentu w Mielnie przy ulicy Gdańskiej. Zadzwoniła do właściciela, uzgodniła szczegóły. Okazało się, że ten sam właściciel ma w ofercie jeszcze apartament na ulicy Podgórnej. Rozmowa była bardzo miła.

Kobieta zdecydowała się zarezerwować apartament dla 5 osób i wpłacić zaliczkę w wysokości tysiąca złotych — relacjonuje Monika Kosiec, oficer prasowy koszalińskiej komendy. - Przed przyjazdem do Mielna kobieta raz jeszcze zadzwoniła do mężczyzny, który potwierdził, że wszystko jest przygotowane na ich przyjazd. Gdy jednak w Mścicach wpisali w nawigację adres apartamentu, okazało się, że takiego miejsca nie ma. Oszust, któremu wysłali zaliczkę, przestał odbierać telefon. Urlop rozpoczęli w komisariacie, składając zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa.

To tylko jedna z kilku świeżych spraw, którymi się zajmuje koszalińska policja. Jak nie dać się oszukać? Najlepiej uczyć się na błędach, które popełnili inni.

Na czym polega „oszustwo noclegowe”?

Jest to zwykłe wprowadzenie w błąd klienta, co do oferowanego noclegu, i nie chodzi tu o standard czy jakość usługi, ale o fakt, że apartament nie istnieje.

Historia najczęściej wygląda następująco: niedoszły wczasowicz wyszukuje w Internecie ofertę noclegu, najczęściej poprzez portale ogłoszeniowe, rzadziej na dedykowanych stronach. Na potrzeby oszustwa może zostać stworzona, na pierwszy rzut oka profesjonalna strona www, Facebook’owy profil, czy nawet konto w serwisie noclegowym. Następnie urlopowicz kontaktuje się z właścicielem apartamentu lub domku i ustala termin przyjazdu. W dalszej rozmowie pada informacja, iż konieczna jest zaliczka za pobyt, bowiem bez tego nie da się dokonać rezerwacji. Można też usłyszeć, że przy zapłacie całości kwoty z góry przewidziana jest duża promocja, że zostało mało wolnych pokoi, że dużo osób dzwoni w sprawie tego domku i ogólnie trzeba się spieszyć z decyzją i wpłatą, bo już stoi kolejka chętnych.

W tym momencie zapada decyzja o zapłaceniu za rezerwację lub pobyt. Wykonany zostaje przelew. Do historii wracamy kilka miesięcy później, w środku sezonu, gdy cała rodzina stawia się pod wskazanym adresem, w określonym wcześniej terminie, aby zameldować się w apartamencie. Okazuje się, że adres zabukowanego domku to zwykły dom mieszkalny lub puste pole albo nawet klatka w bloku z wielkiej płyty. Telefon wynajmującego nie odpowiada, a miejscowi mieszkańcy nie wiedzą nic o apartamentach. Na początku wszystko zostaje uznane za pomyłkę, po czasie jednak dochodzi myśl, że to może jednak oszustwo. Jak to mogło się wydarzyć, przecież były zdjęcia pokoi, był numer konta, numer telefonu, dane osobowe, wszystko wyglądało na legalne. Niestety nie było. W okresie wakacyjnym to popularne oszustwo.

Co zrobić, aby nie dać się nabrać na to oszustwo?

Cena to najważniejsze kryterium oszustwa. Ceny zawsze są atrakcyjne (jak na sezon) i pełne (100zł, 200zł, itd.). Oferta często jest tak skonstruowana, że ceny za apartamenty są takie same jak za zwykłe pokoje, ale apartament jest jeden lub jest ich mało wiec "należy się spieszyć" - to wymuszanie pośpiechu powinno nas zaniepokoić. Ponadto u oszusta prawie zawsze w cenę wliczony jest posiłek.

Oszuści z portali ogłoszeniowych nie mają stron internetowych, na których można sprawdzić szczegóły oferty, dysponują tylko kilkoma zdjęciami — często ukradzionymi z prawdziwych ofert.

Jeśli jakiś obiekt noclegowy istnieje od jakiegoś czasu, to powinny być na jego temat różne informacje i opinie w Internecie. Pobawcie się w detektywa i wnikliwie sprawdźcie w wyszukiwarce wszystkie informacje, jakie otrzymacie od „gospodarza”. Poszukajcie opinii na temat miejsca, do którego chcecie pojechać, ale nie sugerujcie się opiniami zadowolonych klientów dostępnymi na stronie internetowej obiektu, ponieważ w przypadku oszustwa są one spreparowane, dlatego szukajcie opinii w innych miejscach.

Znając adres apartamentu, możecie sami obejrzeć to miejsce bez wychodzenia z domu. Skorzystajcie z Google Maps, a nawet Street View i urządźcie sobie interaktywny spacer. Sprawdźcie, czy wskazany lokal naprawdę istnieje, czy wygląda jak na zdjęciach oraz, czy ma taką samą nazwę. Czasami wystarczy wpisać adres noclegu w wyszukiwarkę i od razu dowiemy się, że pod tym adresem mieści się coś zupełnie innego.

Dobrym pomysłem jest korzystanie z różnych serwisów noclegowych, które same weryfikują oferty i chronią nas przed oszustami. Serwisy działają jak pośrednicy, w takim przypadku płatności odbywają się przez serwis i wszystko jest transparentne. Jeśli kontaktujesz się osobiście z właścicielem, możesz zażądać dodatkowych zdjęć (jakichś nietypowych, potwierdzających, że rozmówca rzeczywiście dysponuje oferowanym obiektem) Można też skorzystać z polecenia znajomych, którzy byli tam, gdzie chcemy pojechać i mogą nam wskazać konkretny obiekt.

Koniecznie zachowujcie całą dokumentację związaną z transakcją, przelewy, wiadomości e-mail.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Fatalny początek upragnionego urlopu - apartament, którego nie ma - Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza