Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton rowerowy. Eko brzydoty i kłopoty (I) [zdjęcia]

Ireneusz Wojtkiewicz
Ireneusz Wojtkiewicz
Tym razem rowerowy objazd miasta prowadzi miejscami niezbyt funkcjonalnymi dla komunikacji i nieestetycznymi. Z tych powodów przystanków mam tyle, że starczy nawet na dwa odcinki opisu słupskiej eko brzydoty i kłopotów. Na początek śródmieście, a dokładniej ulica Mostnika po przebudowie na deptak. Zaskakujące, że na widok autora wykonującego zwykłe czynności dziennikarskie robi się małe zbiegowisko mieszkańców i prowadzących tu swoje lokale usługowo – handlowe.

Wszyscy mocno wkurzeni z powodu drewnianych zagród, zajmujących na ul. Mostnika kilkanaście miejsc parkingowych dla samochodów osobowych. Taka brzydota, łącząca elementy wykonane na wzór żłobów i koryt. Można to było lepiej zaprojektować i umiejscowić w bardziej odpowiednich a zaniedbanych pod względem małej architektury miejscach, np. osiedlowych zagonach trawnikowych, czy pomiędzy blokami w kwartale ulic Mostnika, Dominikańskiej, Mikołajskiej i Łukasiewicza. Interweniujący zapewniają, że nie pozwolą na ograniczanie ich praw dojazdu i parkowania w pobliżu miejsca zamieszkania. Mają na uwadze także interes swojej klienteli, wszak kłopoty z dojazdem i parkowaniem jak najlepiej służą obumieraniu funkcji usługowo – handlowych, czego właśnie stare śródmieście jest wymownym przykładem. To także skutek źle pojmowanej ekomobilności, o czym szerzej w ramce obok. Jedźmy w inne miejsca, gdzie również ratuszowe uprawianie polityki przestrzennej powoduje odruchowe łapanie się za głowę.

Taka ochrona jest niezbędna naprzeciwko ratusza w podwórku ul. Tuwima nr 5, gdzie ogólnie dostępna, waląca się oficyna jeszcze się wspiera o siedzibę Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej. A ponad rok temu alarmowałem, że jest tak źle. Po drugiej stronie ul. Tuwima trwa inna osobliwość polityki przestrzennej: kałuża obwiedziona słupkami i łańcuchami pomiędzy obiektami galerii handlowej, banku i przychodni. Tym dwu ostatnim brakuje miejsc parkingowych, chociaż kałuża jest mniej więcej pośrodku pokaźnej i nieużytecznej nieruchomości gruntowej. Na takowe trafimy także przy krzyżowaniu ścieżek rowerowych u zbiegu ul. Przemysłowej, Kasprowicza i Paderewskiego. Mija już pół wieku, jak wprowadzono stąd fabrykę cukierków „Pomorzanka” do nowych obiektów na Zatorzu i wyburzono stare zabudowania. Szpecą otoczenie, służą jako dzikie wysypiska śmieci, a w miejscu dawnego przybytku kultury też zachwaszczony nieużytek z banerem wyborczym pośrodku, mimo że prawie dwa miesiące po wyborach.

Jadąc dalej po śródmiejskim kręgu natkniemy się na najbardziej szpetną budowlę miasta, usytuowaną przy pseudo ścieżce pieszo – rowerowej na trasie ul. Wita Stwosza i Tuwima oraz wiadukcie na szlaku kolejowym. To poniemiecki Hotel Schulz, obecnie stanowi najbrzydszy obraz Słupska, widoczny zarówno z ulicy, jak i z okien pociągu. Kolejne szpetoty widać w kwartale ulic Mickiewicza, Żeromskiego, Wileńskiej i al. Wojska Polskiego. To kilkuhektarowy teren, na którym prosperowały nieistniejące obecnie firmy: najpierw Zakład Urządzeń Okrętowych „Sezamor” a po nim producent mebli biurowych „Margo”. Zostały zarosłe chwastami, nieogrodzone nieużytki z bramami, a miało to być osiedle z nazwą wiszących tarasów lub czymś podobnym. Teraz to przystań meneli, pijaczków i śmieciarzy.

Zza niedomkniętej bramy widać zrewitalizowany narożnik ulic Mickiewicza i Kasińskiego. Zatem może być tu pięknie, a nie brzydko. Ale powietrze momentami jest nieświeże, a nawet zatyka dymem z kominów. Nie dziwię się napisowi na skrzydle jednej z bram tego śródmiejskiego nieużytku: Węgiel nas zabija. Dodajmy, że niszczy nas także bezhołowie w zarządzaniu miastem, o czym będzie także w następnym odcinku objazdu.

Dobrze wiedzieć

Napotykając niemal co krok na banery głoszące, że „jesteśmy ekomobilni”, trudno oprzeć się refleksji nad faktycznym stanem słupskiego ekosystemu i jaki mamy w tym udział. Na ile ta ekomobilność to przechwałki lokalnych decydentów, nie mające potwierdzenia w rzeczywistości. Rzecz bowiem nie tylko w ograniczaniu korzystania z pojazdów z silnikami spalinowymi i

promowaniu ekologicznych środków transportu. Zaniedbuje się bowiem podstawowe zasady utrzymywania płynności ruchu kołowego wskutek systemowego niedorozwoju infrastruktury komunikacyjnej. Na domiar złego sytuację pogarszają błędne, bieżące decyzje, bądź ich brak dla poprawy funkcjonalności układu komunikacyjnego miasta. A sięgając do źródeł pojęcia ekologia, warto mieć na uwadze, że to gospodarstwo przyrody – dom, środowisko, otoczenie z którymi Słupsk i jego mieszkańcy jak widać mają coraz więcej problemów. Trzeba przypomnieć sobie, co dokładnie 150 lat temu powiedział na ten temat niemiecki biolog, podróżnik i filozof Ernst Haeckl.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza