Przyjemnie zobaczyć i oznajmić, że poprawiono kawał drogi rowerowej przed i za rondem im. Witolda Zblewskiego, przedwcześnie zmarłego wybitnego menedżera i społecznika, w ciągu ul. Poznańskiej. Nic tylko życzyć pomyślności w spinaniu tej wylotowej ulicy z wlotową ul. Główną w Kobylnicy, bo dobrze tu nie jest. A wzorem trasy rowerowej łączącej te miejscowości niechby była droga rowerowa w ul. Kołłątaja, przy której stoi kamienny obelisk, upamiętniający zamordowanie przez hitlerowców 22 jeńców wojennych 7 marca 1945 roku w Lasku Południowym. Będąc tam, gdzie też jest pomnik zamordowanych, przeprawmy się na drugą stronę do parku im. Józefa Trendla, który odszedł 15 lat temu. Jego zasługi głosi tablica pamiątkowa, umieszczona na głazie narzutowym, usytuowanym nad parkowym stawem. Gdyby na takowej chcieć spisać wszystkie jego społeczne dokonania, to nie głaz a pokaźny obelisk by się nadał do tego.
W sąsiedztwie stacyjki rowerowej w nadmorskim Poddąbiu nagrobne kamienie wracają na swoje miejsce – na dawny cmentarz, oznaczony w 2008 roku głazem z tablicą, która głosi: Ten kamień jest symbolem naszej pamięci o tych, którzy pochowani zostali na tym dawnym ewangelickim cmentarzu, a dzisiaj są bezimiennymi świadkami historii. Niech będzie to miejsce naszej refleksji i modlitwy o pokój na świecie.
Dodajmy, że kamienie z dawnych nagrobków posłużyły w czasach peerelu do budowy fundamentów pobliskiego ośrodka wypoczynkowego. Niedawno został całkowicie zburzony, ma być nowy. Napis na jednym z wykopanych tu nagrobków pozwala wywnioskować, że dotyczył on osoby żyjącej na przełomie XIX i XX wieku.
Przystanek przypomnienia mamy na słupskim Zatorzu przy głazie pamięci kardynała Ignacego Jeża, pierwszego ordynariusza Diecezji Koszalińsko – Kołobrzeskiej. Jego imieniem jest nazwane pobliskie rondo u zbiegu ul. Sobieskiego i Banacha, ale ta nazwa nie figuruje na mapie Google i rzadko jest w potocznym użyciu. Obelisk jest jednak zadbany, jego otoczenie wypielęgnowane.
Kolejny przystanek wypada w parku na ul. Małcużyńskiego przy głazie z napisem: PCK. Dar Krwi Darem ŻYCIA. Tak słupszczanie uhonorowali w 2000 roku honorowych krwiodawców. To miejsce pobudzające do refleksji zarówno w czasie minionym, jak i teraźniejszym. Niemało przykładów upamiętniania teraźniejszych dokonań zobaczymy w gminie Kobylnica, w której zapewne panuje taki zwyczaj. Głazami pamięci oznakowano Łosino, park w Kobylnicy, a ostatnio: „Na pamiątkę uroczystego otwarcia przebudowanego mostu na rzece Słupi w Łosinie w dniu 6 czerwca 2019 r.”
Gdyby ktoś ciekawski zapytał, skąd się bierze tyle okazałych głazów dla ozdoby, to pewnie odpowiedzi należy szukać w dziejach inwazji skandynawskiego lądolodu na Europę. Skrawek tego, co skrywa jeszcze nasza ziemia można było zobaczyć na budowie obwodnicy Słupska.
Kto wie gdzie się jeszcze kryją kamienne olbrzymy zasługujące na miano pomników przyrody nieżywionej. Na razie w ramce obok podaję namiary na odkryte okazy wielkich głazów w Słupsku i okolicach.
Warto wiedzieć
W regionie słupskim największym głazem narzutowym jest Smocze Jajo, ustanowione jako pomnik przyrody nieożywionej jeszcze w 1971 roku. Wysokie na 2,25 metra, mające 13 metrów obwodu, znajduje się przy żółtym szlaku turystycznym w okolicy Dębnicy Kaszubskiej, na obszarze Nadleśnictwa Leśny Dwór i Parku Krajobrazowego Dolina Słupi. Z kolei w na obszarze miasta Słupsk, według naszych ustaleń, największy głaz narzutowy znajduje się przy salonie i serwisie Toyoty na ul. Szczecińskiej. Ma około 4 metrów wysokości, prawie 5 metrów w obwodzie na poziomie podłoża, w które jest zagłębiony na ponad jeden metr. Znajduje się tutaj od ponad 20 lat, jak dotychczas bez dedykacji i nazwy. Nie figuruje też w ewidencji ochrony środowiska jako pomnik przyrody, ale jest dobrze chroniony przez słupskiego dilera Toyoty. Warto też wiedzieć, że Trygław to największy głaz narzutowy w Polsce, znajdujący się w Tychowie koło Białogardu w Zachodniopomorskiem. Długi na 13,7 metra, szeroki na 9,3 m, wysoki na 7,8 m (w tym 4 metry zagłębienia w ziemi), mający 50 metrów w obwodzie.