Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton rowerowy. Tory (niedoro)zwinięte

Ireneusz Wojtkiewicz Ireneusz Wojtkiewicz [email protected]
Przebudowany pod koniec XX wiadukt na styku ul. Tuwima i Szczecińskiej wymaga dostosowania do ruchu rowerowego
Przebudowany pod koniec XX wiadukt na styku ul. Tuwima i Szczecińskiej wymaga dostosowania do ruchu rowerowego Ireneusz Wojtkiewicz
Słychać ostatnio sporo hiobowych wieści dla cyklistów i innych turystów. Wszystkie związane z komunikacją kolejową i regionem słupskim, gdzie niemało żelaznych torów w różnym stanie.

A więc nie wiadomo co z budową drugiej równoległej linii do Trójmiasta. Coraz więcej wątpliwości w kwestii budowy nowego węzła komunikacyjnego i połączenia śródmieścia z Zatorzem przez tereny kolejowe. Przebudowa linii Słupsk – Ustka tak marnie zaawansowana, że tego lata sezonowe połączenia blisko- i dalekobieżne z nadmorskim letniskiem pewnie będą zawieszone.

Pomyśleć, że wypełniony rowerzystami „Pociąg Słoneczny” z Mazowsza zawróci już w Słupsku. Póki co przystańmy na chwilę przed słupskim dworcem kolejowym, gdzie pamiątkowa tablica przypomina, że 150 lat temu na ziemi słupskiej powstała kolej. To był rok 1869, kiedy do Słupska dotarła z zachodu (od Szczecina) normalnotorowa, dalekobieżna linia kolejowa, którą rok później doprowadzono do Trójmiasta, a następnie aż do Königsbergu (potem Królewiec, obecnie Kaliningrad). Według przedwojennego rozkładu jazdy była to ok. 500-kilometrowa linia Berlin – Königsberg ze stacją Słupsk na trasie. Stąd odjeżdżało do Szczecina a następne Berlina 6 pociągów dziennie. Podróż pośpiesznym pociągiem z wagonami sypialnymi trwała niewiele ponad 5 godzin. Nie przypominam sobie, żeby w XXI wieku ze Słupska do Warszawy było szybciej i wygodniej.

Wspomniana tablica znajduje się przy jedynym w mieście rowerowym pawilonie parkingowym ze stanowiskiem obsługi technicznej przy ul. Kołłątaja i gdzie tartanowa ścieżka rowerowa przebiega dawnym szlakiem wąskotorówek. Tych w kierunku Smołdzina czy Cecenowa, zanim te szlaki przebudowano na normalnotorowe. Obecny dworzec oraz jego mniejszy, przedwojenny poprzednik, który już poległ pod kilofami (przy dzisiejszej ul. Grunwaldzkiej), to miejsca w których od 1892 roku dynamicznie się rozwijała słupska kolej powiatowa.

Złe czasy nastały dla niej po zakończeniu II wojny światowej, gdy dość gęsta sieć linii kolejowych została rozszabrowana i zdewastowana. Opracowany przed 20 laty raport specjalistów kolejnictwa głosił, że po lewej stronie Wisły nie odbudowano po wojnie ok. 700 km „zwiniętych torów”, z czego połowa znajdowała się na obszarze ówczesnego województwa słupskiego. Sami kolejarze preferowali swój pomysł tworzenia „torowisk rowerowych” uprzedzając, że może ich przybywać wskutek planowej likwidacji połączeń kolejowych. I ubolewali, że popadają w ruinę leciwe, wymagające już konserwatorskiej ochrony obiekty, o których szerzej w ramce obok.

Przekształcanie nieczynnych torowisk na szlaki rowerowe trwa co najmniej ćwierć wieku i pozostawia wiele do życzenia. Np. na wschód od Ustki kilkanaście kilometrów włączono w przebieg międzynarodowej trasy R10, ale na zachód jest luka po Zaleskie i jeszcze dalej. Nie ma spójności z niedawno zbudowanymi w Zachodniopomorskiem nadmorskimi trasami na odcinku Jarosławiec – Darłówko i dalej na zachód. Wokół Słupska, który w okresie międzywojennym był otoczony gęstą siecią połączeń kolei powiatowej, trasy rowerowe przebiegają tylko fragmentami szlaków po zwiniętych torach, np. w kierunku Karzcina czy Dębnicy Kaszubskiej.

Zaskakujące są ostatnie wieści, nadchodzące m.in. z Bytowa o koncepcji powrotu tego miasta na mapę połączeń kolejowych, reaktywowania linii do Miastka. Na tej trasie jest odrestaurowany niedawno XIX-wieczny most kolejowy na Borują. Tory (niedoro)zwinięte mogą więc zostać reanimowane, co cyklistom pewnie nie zaszkodzi. Bo żeby rowerem gdzieś się zapuścić, często trzeba go dowieźć, na przykład pociągiem.

Warto wiedzieć

Dziełami sztuki inżynierskiej nazwano ponad wiekowe budowle na trasach „zwiniętych torów”: stacje, mosty, wiadukty, tunele i przepusty. O ochronę tych obiektów wystąpili już w 1997 roku kolejarze skupieni w gdańskim Oddziale Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji, preferujący przekształcanie zlikwidowanych linii kolejowych w „torowiska rowerowe”. Przypomnieli, że mosty kolejowe w czasach budowy musiały mieć 100-procentowy zapas nośności, czyli wytrzymywać dwa razy większy nacisk niż 12 – 16 ton na jedną oś pociągu. Z tamtych czasów zachowały się min. bliźniacze mosty na Słupi w Słupsku (między ul. K. Borchardta a dzielnicą Ryczewo). Jeden do dziś służy kolei na linii Słupsk – Gdańsk, drugi jest właśnie na trasie „zwiniętych torów” w 1945 r. ze Słupska do Kępna, Komnina, Gardny Wielkiej i Smołdzina. Ale od powojnia zaniedbany, przez to niebezpieczny, a mimo to często przemierzany przez rowerzystów. Może stać się turystyczną atrakcją, tylko trzeba go uratować przed zawaleniem.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza