Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal muzyki jazzowej w Słupsku [zdjęcia]

Aleksander Radomski
Aleksander Radomski
Fot. Krzysztof Piotrkowski
Aplauz, bisy i improwizacja. Piątkowy koncert XXV Komeda Jazz Festival pokazał Krzysztofa Komedę wzbogaconego o orkiestrę.

Komeda Symfoniczne, czyli autorski projekt rozszerzonego o orkiestrę dorobku Krzysztofa Komedy wypełnił w piątek słupską filharmonię. Trzyczęściowy koncert, nie licząc bisów, wymuszonych owacjami na stojąco, podzielony został między trzech solistów. Komedowskie standardy jak "Cul de Sac", "Repetition" i kultowy temat z filmu "Rosemary's baby" należały do trębacza Piotra Wojtasika. Fenomenalny muzyk współpracował wcześniej z Kułakowskim. Obaj panowie mogą pochwalić się dorobkiem dwóch wspólnych płyt. W kolejnych tematach jak "Cages" czy "Kattorna" swoją polską duszę objawił niemiecki trębacz Christoph Titz, a oklaski za wyjątkowe ujęcie zebrał trębacz Tomasz Dąbrowski.

Na scenie zabrakło jednak człowieka-instytucji polskiego jazzu. Mowa o Janie Ptaszynie Wróblewskim, który grał z Komedą w latach 60-tych.
- Ptaku modlimy się o twoje zdrowie - mówił ze sceny Leszek Kułakowski, wspominając "Trzy kwadranse jazzu", audycję prowadzoną przez Wróblewskiego w radiowej Trójce.
Do Słupska nie dojechał też Adam Klocek, który miał dyrygować orkiestrą. Na trzy dni przed premierą przysłał w zastępstwie Radosława Dronia, młodego dyrygenta, który przeszedł jazzowy chrzest bojowy. Trzeba tu oddać, że sprawdził się wyśmienicie.
- Były dwie próby z orkiestrą, dwie z sekcją jazzową i koncert - mówił na gorąco "Głosowi" Radosław Droń. - Przez noc trzeba było przestudiować partytury. Bez wątpienia jest to wydarzenie, które będę wspominać przez całe życie. Wystąpić na jednej scenie z takimi osobistościami, to nie zdarza się często.

Nie zabrakło za to "Crazy girl". Nie tylko w wymiarze muzycznym. Krzysztof Komeda ten właśnie utwory zadedykowanego Zofii Komedowej.
- Która była tak samo zwariowana, jak moja Regina - wypalił przed słuchaczami Kułakowski.

Bez żony jazzmana nie byłoby festiwalu. Talenty organizacyjne Reginy Kułakowsiej zostały zauważone przez samorządowców. I tak miejscowa lewa i prawa ręka marszałka woj. pomorskiego, czyli Danuta Wawrowska i Marek Biernacki przekazali ze sceny list z podziękowaniem i uznaniem za dotychczasową pracę. Wypadło to blado w zestawieniu z nagrodą pieniężną od prezydent słupska czy ufundowanym przez władze miasta jubileuszowym torcie i szampanie.

Najważniejszy był jednak jazz. Jakie zdanie na szybko wyrobili sobie krytycy?

- To, czego dzisiaj słuchaliśmy, było własną interpretacją Kułakowskiego, ale szalenie mocno osadzoną w tym, co tworzył i tworzyłby Komeda, gdyby żył - zaznaczył trójmiejski recenzent Stanisław Danielewicz. - Bardzo mi się podobało.

Zobacz także: "Cudak? nie Cudak!" - spektakl i warsztaty dla dzieci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza