Historię chorej Poli ze Słupska niedawno opisywaliśmy. Dziewczynkę – córkę Pauliny i Łukasza Kostrzewów – zaatakował nowotwór złośliwy. To neuroblastoma 2/3 z genem N myc. Bardzo groźny i złośliwy nowotwór.
Od 18 czerwca br., kiedy u Poli zdiagnozowano tą groźną chorobę, dziecko przeszło już szereg specjalistycznych badań.
- Rezonans, tomograf, scyntygrafia, kilkakrotne badania ultrasonograficzne. Cztery razy miała przetaczaną krew. Pola była usypiana do większości badań. Strach przed obcymi ludźmi powodował, że dostawała ataku paniki i histerii, przez co ciężko było ją zbadać – opowiada mam Poli.
Teraz dziewczynka zaczęła 80-dniowy cykl chemioterapii w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. To piąty cykl chemioterapii. Wciąż jest przy niej mama.
- Wszystkich zaskakuje, ma tyle sił w sobie, że aż trudno w to uwierzyć. Ma ogromną siłę walki. Niejeden dorosły by się poddał, a ona jeszcze przyjdzie, zaczepia, śmieje się. To daje nam nadzieję i wiarę, że ten koszmar się kiedyś skończy i nasza córka będzie zdrowa – mówią rodzice Poli.
Pola ma gen, który nie daje gwarancji, że kiedykolwiek będzie zdrowa. Szansę na to daje cykl szczepień w Stanach Zjednoczonych. Koszt – bagatela – dwa miliony złotych.
W sobotę na parkingu na ul. Hubalczyków zorganizowano festyn, z którego dochód zostanie przeznaczony na leczenie Poli. Były przejażdżki sportowymi samochodami, motocyklami lub na kucykach, loteria fantowa, grillowe i słodkie przysmaki, licytacje, stoisko wojskowe, radiowóz, wóz bojowy strażaków. Przyszło mnóstwo ludzi. Do niektórych atrakcji ustawiały się długie kolejki.
Festyn wsparło wielu sponsorów i darczyńców.