MKTG SR - pasek na kartach artykułów

FIBA mówi: Czarni muszą płacić Podkovyrovovi

Rafał Szymański , Współpraca Piotr Kawałek
Andrej Podkovyrov w hali Gryfia w maju 2008 roku tuż po podpisaniu kontraktu. Obie strony nie tak wyobrażały sobie wspólną przyszłość.
Andrej Podkovyrov w hali Gryfia w maju 2008 roku tuż po podpisaniu kontraktu. Obie strony nie tak wyobrażały sobie wspólną przyszłość. Fot. Łukasz Capar
Tysiące euro ma do zapłaty Energa Czarni Słupsk swojemu byłemu trenerowi Andrejowi Podkovyrovovi za zerwanie kontraktu w październiku 2008 roku. Tak orzekł Trybunał Arbitrażowy powołany przez FIBA.

FIBA (Federation International de Basketball) opublikowała 25-stronicowy dokument, w którym przedstawiła, jak wyglądają kwestie sporne i jaki werdykt wydał Trybunał Arbitrażowy powołany do rozstrzygnięcia sportu.

Punkt 13 kontraktu

28 maja Energa Czarni i Andrej Podkovyrov, szkoleniowiec Energi Czarnych, po raz pierwszy szukający szczęścia na pracę poza Ukrainą, podpisał porozumienie. Za 6 tysięcy euro miesięcznie miał pracować w Słupsku. Wtedy także doszło do podpisania drugiego, które różniło się tylko tym, że w tym samym miejscu, w punkcie 13, miał wpisane tylko 500 euro zamiast 6 tysięcy.

Według zapisu, klub mógł rozwiązać umowę bez jakichkolwiek konsekwencji pod warunkiem, że prowadzony przez niego zespół przegra siedem razy z rzędu.

Rozwiązanie umowy

Po czterech kolejkach sezonu 2008/2009, w których zespół prowadzony przez Podkovyrova dwa razy wygrał i dwa razy przegrał. Trener otrzymał od zarządu list wypowiadający umowę. Energa Czarni przedstawiła w nim swoje stanowisko. Sprowadzało się ono do tego, że mimo rozmów z prezesem Andrzejem Twardowskim i Adamem Romańskim, dyrektorem sportowym, gra zespołu nie spełniała oczekiwań sponsorów, kibiców, mediów i władz klubu. To przekładało się na frekwencję i było niebezpieczne dla finansowego istnienia klubu. "Niezadowolenie ze strony fanów, mogło spowodować niekontrolowane zachowanie, które w przyszłości może doprowadzić do zdarzeń, nad którymi klub nie będzie miał kontroli" - czytamy w werdykcie trybunału.

Podkovyrov odmówił rozwiązania kontraktu. Mimo to został odsunięty.

Roszczenia 58 tysięcy euro zażądał pismem z 28 kwietnia 2009 roku pełnomocnik Podkovyrova od Energi Czarnych. Powód? Niezgodne z prawem odstąpienie od umowy. W tym piśmie było wskazane, że pełnomocnik napisał również, że trener od klubu dostał jedynie 2 tysiące euro (od października).
Wyglądało na to, że Energa Czarni, nie mając rozwiązanej umowy z Podkovyrovem, płaciła mu pieniądze, ale tylko te należne z drugiej umowy, opiewającej na 500 euro miesięcznie.

8 maja 2009 roku Energa Czarni dostała kolejne pismo strony Podkovyrova. Wskazywała ona, że drugi kontrakt (ten w którym w pkt. 13 jest zapis o 500 euro) jest nieważny i bezprzedmiotowy. Nie było na nim podpisu agenta - koniecznego w takim wypadku. To było także ostateczne wezwanie do spłaty należnych pieniędzy. Podkovyrov nie dostał ich i sprawę skierował do Trybunału Arbitrażowego FIBA (w skrócie FAT - dop. "Głosu") .

Arbitraż

22 lipca 2009 roku do FAT wpływa wniosek o rozstrzygnięcie sporu. Na marginesie, Podkovyrov za arbitraż wpłaca 3 tysiące euro. Po wyznaczeniu prowadzącego spór strony musiały wpłacić zaliczkę na koszty postępowania. Ukrainiec kolejne tysiąc euro, Energa Czarni 4 tysiące euro. Słupszczanie tego nie robią i aby arbitraż mógł trwać, Podkovyropv wpłaca tę ostatnią sumę za klub znad Słupi.
Według Energi Czarnych jedyną ważną umową z trenerem jest drugi kontrakt opiewający na 4500 euro wypłaty dla trenera za cały sezon (to te 500 euro miesięcznie).

Podkovyrov wskazał, że obowiązywała tylko jedna umowa na 6 tys. euro. Sam nigdy nie zgodziłby się na pensję w wysokości 500 euro. Klub obstawał przy drugim kontrakcie.

Stanowisko trenera

Oto zapis wyjaśnienia Podkovyrova.
- Wiążąca jest tylko pierwsza umowa, druga jest nieważna, ponieważ nie podpisał jej agent. Jej celem było tylko zminimalizowanie kosztów podatków i ubezpieczeń. Poza tym druga umowa nie zawiera sugestii, że pierwsza została uchylona, klub nie miał do tego prawa. Nigdy nie podpisałem kolejnego dokumentu - deklaracji z 28 maja 2008 roku, w myśl której ważna jest tylko druga umowa, a podpis na niej (deklaracji - dop. "Głosu") jest prawdopodobnie podrobiony np. zeskanowany z innego dokumentu. Wynagrodzenie należne z tytułu pierwszej umowy jest "absolutnie gwarantowane", a klub miał prawo do rozwiązania umowy tylko w przypadku, gdy zespół poniósłby siedem porażek z rzędu.
Trener zażądał całego wynagrodzenia należnego z tytułu pierwszej umowy (60420 euro) minus już wypłacone (2075 euro), czyli 58345 euro oraz odsetki.

Stanowisko Energi Czarnych

Tak tłumaczy się Energa Czarni: -"Po spisaniu pierwszego kontraktu strony podpisywały jeszcze szereg innych dokumentów, m.in. z agentem trenera, irlandzką firmą BCM, na której konto wpływały pieniądze dla trenera (w Irlandii są mniejsze podatki, to powszechna praktyka w środowisku sportowym) oraz drugi kontrakt. On był z niższym wynagrodzeniem, jest jedynym dokumentem regulującym stosunek pracy z trenerem".

Rozstrzygnięcie arbitra

Według prowadzącego arbitraż dr. Haasa, obie umowy oprócz sumy wynagrodzenia są identyczne. Klub rozwiązał stosunek pracy z naruszeniem warunków kontraktu. Nie doszło do siedmiu porażek z rzędu. W związku z tym dr. Haas stwierdził, że klub nie był uprawniony do wypowiedzenia stosunku pracy, bez konsekwencji finansowych dla klubu. Podkovyrov ma prawo do odszkodowania. Dr Haas powołuje się też na polski Kodeks cywilny: - "Dłużnik jest zobowiązany do naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że niewykonanie lub nienależyte wyniki były spowodowane okolicznościami, za które dłużnik nie ponosi odpowiedzialności".

Brak podpisu

Według arbitra, druga umowa nie zawiera żadnego odniesienia do pierwszego kontraktu, a tym samym nie można go podważać i lekceważyć.

Strony uzgodniły w pierwszym kontrakcie: "Wszelkie przyszłe umowy, w okresie trwania pierwszego kontraktu lub później, między klubem i trenerem nie mogą zostać wykonane bez pisemnego porozumienia podpisanego przez trenera, klub i ich reprezentantów. Każda taka umowa bez zgody wszystkich trzech stron jest nieważna".

Arbiter zauważa, że druga umowa została podpisana tylko przez klub i powoda. Nie ma podpisu agenta. Ta umowa nie zastępuje pierwszej, która nadal jest w mocy.

Kwota odszkodowania dla wnioskodawcy powinna być obliczana na podstawie wysokości wynagrodzeń w pierwszej umowy, tj. łącznie 60420 euro.

Rozstrzygnięcie

Energa Czarni (w dokumentach arbitrażu nazywana jako Słupskie Towarzystwo Koszykówki Sportowa Spółka Akcyjna - dop. "Głosu") musi wypłacić Podkovyrowi 58345 euro i odsetki od tej kwoty. Musi także oddać mu 7650 euro z tytułu zwrotu zaliczki kosztów poniesionych przez niego na rozstrzygnięcie arbitrażu. Klub musi także uiścić 5475 euro z tytułu zwrotu kosztów sądowych i jego wydatków.
Odwołanie

Od orzeczenia trybunału można się odwołać jedynie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie w Szwajcarii.

Energa Czarni według słów Andrzeja Twardowskiego, prezesa klubu, już tak uczyniła.

Co dalej?

Jeśli po ostatecznych werdyktach Energa Czarni Słupsk nie będzie chciała zapłacić Podkovyrovovi, grozi jej zakaz transferów, a następnie wykluczenie z ligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza