Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firmy w Polsce coraz częściej oczekują od swoich dostawców takich warunków płatniczych, na jakie zgadzają się w przypadku swoich odbiorców

Tomasz Straus, EH/ AIP
Tomasz Starus, Członek Zarządu Euler Hermes
Tomasz Starus, Członek Zarządu Euler Hermes EH
Firmy z najsilniejszych gospodarczo województw ponoszą, jak również same generują większe koszty sprzedaży niż przed rokiem. Z kolei firmy z regionów o gospodarczo bardziej lokalnej specyfice starają się ograniczać swoje straty limitując kredyt kupiecki odbiorcom.

Z analizy przeprowadzonej w pierwszym półroczu 2019 roku przez Euler Hermes wynika, że działające w Polsce firmy generalnie oczekują zbliżonych, jeśli nie takich samych warunków sprzedaży, jakich same udzielają swoim odbiorcom. Podyktowane jest to przede wszystkim zachowaniem ich płynności finansowej, jak i w pewnym stopniu pozycją rynkową.

Ryzyko ma swoją cenę: aktywna sprzedaż to większa skala opóźnień w obiegu należności

Zmiany w skali roku generalnie wydają się nie być duże, ale znamienne jest, iż w kilku kluczowych gospodarczo województwach, takich jak mazowieckie, wielkopolskie czy pomorskie nastąpiło równoczesne wydłużenie średniego obiegu należności (Wielkopolska – aż o 9 dni!) oraz wzrost wartości tych znacznie opóźnionych – de facto nieściągalnych strat. Te drugie są efektem pierwszego – akceptowania przez dostawców zdecydowanie dłuższych (o tydzień i więcej) terminów płatności, które miały służyć ekspansji lub utrzymaniu obrotów.

Ryzyko ma więc swoją cenę – nie tylko wyższe koszty zamrożenia kapitału jako skutek dłuższego okresu rotacji należności, ale także wyższy odsetek strat co przekłada się także na to, jak firmy same regulują swoje zobowiązania wobec dostawców. Można by postawić pytanie – czy to się opłaciło, ale wydaje się, iż nie była to kwestia wyboru, ale konieczności – przynajmniej w oczach zarządzających tymi firmami. Utrzymanie skali działalności za cenę większej ekspozycji na ryzyko.

Skracanie obiegu należności niekoniecznie jako efekt świetnej koniunktury finansowej

Bo o tym, że mamy z nim do czynienia świadczy też przykład innych województw – tych bardziej zdecentralizowanych, bez tak dużych aglomeracji (o potencjale ludnościowym, akademickim etc., a więc i gospodarczym). Firmy w tych województwach były ostrożniejsze – nie generowały (i analogicznie wobec w dużej mierze lokalnej skali działalności – nie akceptowały) dłuższych terminów płatności, a nawet przeciwnie, szybciej płaciły /„ściągały” z rynku swoje należności. Miało to miejsce w woj. lubelskim, podlaskim, warmińsko-mazurskim, lubuskim ale także zachodnio-pomorskim. Skala tych zmian była mniejsza – już nie tydzień i więcej jak w odniesieniu do wspomnianych, najsilniejszych gospodarczo regionów, w których nastąpiło spowolnienie, ale o jeden-dwa, maksymalnie cztery dni.

Świadczy to też o kondycji odbiorców, ich płynności finansowej, która limitowała te próby ograniczenia ryzyka kredytowego w sprzedaży. Dlaczego w tych województwach firmy częściej (bo znowu – nie wszystkie, to wyniki uśrednione) ograniczały ryzyko, niż je podejmowały? Bo miały (średnio!) bardziej lokalny charakter (m.in. w na mniejszą skalę były eksporterami), a więc i mniejsze zasoby, którymi ostrożniej zarządzają. Mając tego świadomość firmy broniły swoich finansowych podstaw działalności starając się bardziej aktywnie i wybiórczo kredytować sprzedaż.

Skracanie obiegu należności w odpowiedzi na większe zagrożenie braku zapłaty to nic nowego, co więcej jest to dopiero pierwszy krok temu służący.

Kolejnym jest ograniczanie już nie tylko warunków kredytu, ale jego samego i zastępowanie go w części lub całości przedpłatami, itp. formami zabezpieczenia rozliczeń. Mieliśmy z tym do czynienia przed dekadą, gdy co prawda formalnie Polska pozostała „zieloną wyspą” na tle innych krajów przeżywających kryzys gospodarczy, ale faktycznie wiele firm musiało w ten sposób radzić sobie w obliczu jednocześnie mniejszej dostępności kredytu obrotowego dla sektora MSP, jak i większego ryzyka niewypłacalności swoich odbiorców.

Inne silne gospodarczo województwa: gdy nie jest lepiej, to jest…

Średni okres obiegu należności od firm z kilku innych województw, także z grupy tych rozwiniętych gospodarczo (jak to kiedyś określano – uprzemysłowionych): kujawsko-pomorskiego, śląskiego czy małopolskiego nie uległ wydłużeniu w porównaniu do połowy ubiegłego, 2018 roku, ale mimo wszystko firmy tam sprzedające (i w dużej części – także tam działające) ponoszą obecnie (en bloc oczywiście – nie każda z nich) wysokie koszty sprzedaży, wiąże się to z utrzymującą się na stosunkowo wysokim poziomie lub rosnącą skalą zaległości płatniczych, zwłaszcza tych najbardziej przeterminowanych.

Pogorszenie nie jest może lawinowe, ale nawet utrzymanie skali (wartości) tych przeterminowanych znacznie należności przez odbiorców z tych województw świadczy o braku poprawy przeciętnej kondycji finansowej firm w nich zarejestrowanych. Braku poprawy w sytuacji dynamicznego w tym czasie wzrostu PKB, wzrostu jego składowych: konsumpcji, produkcji, eksportu świadczących przecież o większej skali działalności firm, ich większego zaangażowania kapitałowego a tym samym większej ekspozycji na ryzyko.

Gdzie w takim razie ryzyko jest największe?

Poza przedstawionym ogólnym podziałem na bardziej/mniej rozwinięte gospodarczo województwa, co w jakiś sposób rzutuje na specyfikę działających tam firm i tłumaczy zmiany następujące w spłacie przez nie zobowiązań oraz w rotacji ich należności, wpływ na jego długość mają też inne czynniki. Przede wszystkim geografia gospodarcza, czyli rozkład poszczególnych sektorów, w tym gałęzi przemysłu. Każdy bowiem z nich ma specyficznie inny okres obiegu należności. Lokalny miks gospodarczy wpływa wiec na średni wynik płynności sprzedaży w danym województwie – bez wartościowania gdzie jest lepiej lub gorzej.

Do takich porównań lepiej uwagę zwracać nie na bezwzględne wartości wspomnianego DSO czy poziomu tzw. trudnych długów, ale na zmiany w czasie – gdzie ulegają one zmniejszeniu lub zwiększeniu, w jakiej skali – i przede wszystkim dlaczego.

Tym niemniej, gdy aż 10% wartości ogółu należności to trudne długi (przeterminowanie 120 dni po terminie płatności), tak jak ma to miejsce w woj. lubelskim i pomorskim to jest to na pewno obiektywny wyznacznik ryzyka. Podobnie, bo niewiele rzadziej trudne długi występują w woj. świętokrzyskim, kujawsko-pomorskim czy zachodnio-pomorskim. Na przeciwległym biegunie, z blisko trzykrotnie mniejszą średnio wartością trudnych długów generowanych przez lokalnych odbiorców są województwa wielkopolskie i podkarpackie.

Znaczne różnice są również w odniesieniu do średniego dla danego województwa okresu obiegu należności – czasu, po jakim tam operujący nabywcy płacą swoim dostawcom. Rekordowy, bo aktualnie średnio 97 dniowy okres oczekiwania na należności jest w woj. pomorskim, gdy tymczasem w niektórych regionach jest to przeciętnie niewiele ponad 70 dni. Jeszcze dekadę temu średnia wartość była przeciętnie o tydzień mniejsza, gros obiegu należności mieściło się w przedziale sześćdziesiąt – siedemdziesiąt kilka dni, a nielicznymi wyjątkami (2-3) były województwa o ponad osiemdziesięciodniowym okresie DSO.

Obejrzyj wideo:
50. Pride of Poland. Ardanowski: To nie będzie wyprzedaż sreber narodowych

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Firmy w Polsce coraz częściej oczekują od swoich dostawców takich warunków płatniczych, na jakie zgadzają się w przypadku swoich odbiorców - Strefa Biznesu

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza