MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fotel wójta jest równie wygodny jak samochodowy. Rozmowa z wójtem Lipnicy Markiem Cichoszem

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Wójt gminy Lipnica Marek Cichosz
Wójt gminy Lipnica Marek Cichosz Archiwum Marka Cichosza
Marek Cichosz to początkujący samorządowiec. 38-letni instruktor jazdy i właściciel OSK brawurowo wjechał do Urzędu Gminy w Lipnicy. W wyborach samorządowych wygrał w pierwszej turze z 78,8-procentowym poparciem.

Od kiedy w samorządzie?
Od 7 maja. Wcześniej nie byłem w żadnej radzie, śmieję się, że nawet parafialnej.

Co pana skłoniło, żeby ubiegać się o urząd wójta?
Namowa ludzi, którzy przekonywali mnie o potrzebie zmian, a ja jestem tą osobą, która te zmiany jest w stanie wprowadzić. Z powodu mojego dotychczasowego zajęcia, czyli prowadzenia ośrodka szkolenia kierowców, miałem z ludźmi bardzo bliski kontakt. Oczywiście nie były to tylko osoby młode, które zdawały pierwszy raz egzamin, ale także ich rodzice.

I się udało, z kontrkandydatem – samorządowcem Sylwestrem Owśnickim, sekretarzem Zarządu Wojewódzkiego PiS, który miał silne poparcie posła Piotra Mullera. Także do rady wprowadził pan dziewięcioro radnych, co oznacza, że ma pan większość. Co pan zrobił „na dzień dobry”, w jakiej kondycji zastał pan gminę?
Wszystkiego się uczę i w ciągu tych kliku tygodni codziennie wychodzą nowe sprawy. Najpierw spotkałem się z pracownikami. Myślę, że cieszą się, że drzwi mojego gabinetu są cały czas otwarte. Mogą przyjść i porozmawiać. Podpisałem też umowy na projekty dróg w Brzeźnie Szlacheckim, Borowym Młynie i Kiedrowicach. Wiadomo, że każdy nowy wójt przychodzi na gotowy budżet zaplanowany przez swojego poprzednika. Staram się wszystkie inwestycje, a jest ich sporo, poprowadzić tym samym trybem, jakim prowadził je mój poprzednik Andrzej Lemańczyk (zakończył karierę samorządową – red.) i chciałbym jego pomysły zrealizować. Natomiast zaskakują mnie niektóre sprawy, ale wszystko jest do ogarnięcia.

Co pana zaskakuje?
Kosztorysy inwestycji.

Przesadzone?
Tak. Przewyższają dofinansowanie, które posiadamy.

Jakie wobec tego ma pan plany na tę kadencję?
Najbliższe to budowa Domu Kultury w Lipnicy, bo do połowy lipca musimy rozstrzygnąć przetarg. Mam marzenie, żeby było to miejsce tętniące życiem, aby każdy mieszkaniec gminy mógł korzystać z bogatej oferty wydarzeń kuturalno-rozrywkowych. Na pewno też remont drogi powiatowej Lipnica-Prądzona, który współfinansujemy. To zadanie na tę kadencję. Chciałbym również po swojemu poukładać pracę urzędu. Muszę przyjrzeć się, jak funkcjonuje, wdrożyć moje pomysły, przeanalizować, jak inwestować w pracowników, w szkolenia, żeby pozyskiwanie pieniędzy stało na jak najwyższym poziomie. Mamy też swoją brygadę remontową- budowlaną, w którą musimy inwestować. To taka ekipa, która dba o drogi, zieleń, przygotowuje imprezy. Bez niej życie społeczne, czy kulturalne by nie funkcjonowało. Na pewno też spłyną środki z KPO i pomyślimy, co trzeba z nimi zrobić. Trwają zebrania w naszych piętnastu sołectwach. Wybieramy nowych sołtysów i rady sołeckie. Rozmawiamy z mieszkańcami na temat ich potrzeb i problemów. To oni i ich pomysły będą miały realny wpływ na tworzenie się późniejszych projektów budżetu.

A wicewójt?
Zastępca pracuje od 3 czerwca. To Damian Nowacki. Był pełnomocnikiem wyborczym w moim komitecie. Pracował też w moim OSK kilkanaście lat. To osoba bardzo zaufana, z odpowiednim wykształceniem politologicznym. W sierpniu przychodzi nowa skarbnik. Poza tym nie będzie żadnej rewolucji - bardziej ewolucja.

Gmina ma 5 tysięcy mieszkańców. Jest bogata czy biedna?
Poprzednia rada zaciągnęła kredyt w wysokości ponad 3 milionów złotych, żeby spiąć budżet. Natomiast całkowite zadłużenie wynosi około 9 milionów złotych. Nie jest to duży dług. Wskaźniki mamy dobre. Nie można powiedzieć, że gmina jest biedna. W budżecie po stronie dochodów mamy 58 milionów złotych, po stronie wydatków 61 milionów. Zależy mi bardzo, żeby powstał wspomniany dom kultury. Powiem szczerze, że na początku, gdy dostałem kosztorys tej inwestycji, byłem przerażony. Jednak po spotkaniu z projektantem i odbyciu wirtualnego spaceru po tym obiekcie byłem zachwycony. To, co zostało stworzone, idealnie wpasowuje się w mój pomysł na kulturę w naszej gminie. To nie będzie kolejna sala do wynajęcia na jakieś przyjęcia okolicznościowe, ale miejsce dla wszystkich mieszkańców, nie tylko Lipnicy. Obiekt ze sceną, pomieszczeniami dla aktorów będzie tętnił życiem. Będą odbywały się koncerty, spotkania z zaproszonymi gośćmi.

A z czego pana zdaniem słynie gmina? Z walorów turystycznych? Czy ma pan pomysł na ściągnięcie większej liczby turystów?
Krajobraz mamy bardzo urokliwy, specjalnie turystów zachęcać nie trzeba, jest ich sporo u nas. Każdy znajdzie coś dla siebie. Są przepiękne jeziora, lasy bogate w grzyby. Natomiast między innymi promocją gminy zajmować się będzie mój zastępca i zostawiam mu w tym wolną rękę,

Ale przed panem pięć lat.
O potrzebach na dalsze lata będą decydować mieszkańcy. Teraz staramy się o wóz strażacki dla OSP Brzeźno Szlacheckie. W budżecie na ten cel mamy pół miliona złotych - czekamy na decyzję o dofinansowaniu. Musimy dbać o drogi gminne, bo jest ich ponad 400 kilometrów. Mamy sale wiejskie do wyremontowania w Borowym Młynie i Kiedrowicach. Moim zadaniem będzie sprostać oczekiwaniom mieszkańców. Bezpieczeństwo, oświata, zdrowie, dbanie o wszystkie codzienne rzeczy to plan na tę kadencję. Mamy trzy zespoły szkół w gminie, generujące ogromne koszty. To też wyzwanie, które mnie czeka, aby te koszty sukcesywnie obniżać. Dyrektorzy to fachowcy i liczę na ich merytoryczną pomoc. Mamy prywatny Ośrodek Zdrowia w Lipnicy, ale brakuje stomatologa z NFZ. Najbliższy dentysta jest w Bytowie, Przechlewie, czy Chojnicach. Na razie najwięcej czasu zajmują mi sprawy przetargowe i pozyskiwania środków.

Jak się teraz układa życie rodzinne?
Mam trójkę dzieci, syn w szkole średniej, dziewczęta w podstawówce i przedszkolu. Z żoną jesteśmy od siedemnastu lat małżeństwem. Gdy prowadziłem działalność gospodarczą, dojeżdżając do Słupska, praktycznie nie było mnie w domu cały dzień. Z jednego powodu nie mogę się odnaleźć na nowym stanowisku. Jeździłem tyle kilometrów przez 15 lat, a teraz mam 300 metrów do urzędu i chodzę pieszo. Brakuje mi samochodu, ale mam nadzieję, że tęsknota za nim szybko minie. Natomiast fotel wójta jest równie wygodny jak ten w samochodzie (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Studio Euro odc.4 - PO AUSTRII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza