Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotoradary jak pułapki na kierowców. Teraz strażnicy nie muszą już przy nich stać

Zbigniew Marecki
Przenośny fotoradar przy drodze Gdańsk-Szczecin.
Przenośny fotoradar przy drodze Gdańsk-Szczecin. Fot. Sławomir Żabicki
- Strażnicy nie mają obowiązku cały czas stać tuż przy przenośnym fotoradarze, gdy go ustawiają na poboczu drogi - mówi Wojciech Domagała, komendant Straży Gminnej w Potęgowie. Tak odpowiada na wątpliwości naszych czytelników.

- To wygląda jak świadomie zakładana pułapka - denerwuje się Marian P. (nazwisko do wiadomości redakcji) ze Słupska.

Przenośne fotoradary straże gminne ustawiają w rożnych miejscach na poboczach dróg. Wyglądają jak śmietniki. Nie są w żaden sposób oznakowane, a strażnicy, którzy je tam ustawiają, zwykle siedzą w samochodzie gdzieś na boku. Nawet za niewielkie przekroczenie dopuszczalnej prędkości, kierowcy muszą płacić mandaty i otrzymują punkty karne.

Niektórzy kierowcy informowali nas nawet o fotoradarach ustawianych obok siedziby Straży Gminnej w Kobylnicy.

Nic więc dziwnego, że fotoradary budzą wiele emocji. Nie tak dawno przecież trwały przepychanki dotyczące oznakowania fotoradarów stacjonarnych, które miałoby ostrzegać kierowców przed tym, że wjeżdżają w sferę ich działania. Ostatecznie udało się to zrobić.

Co prawda zwykle krytyczne opinie o fotoradarach wygłaszają kierowcy, którzy zostali przez nie sfotografowani, gdy przekroczyli dopuszczalną prędkość, ale wątpliwości pozostały. Postanowiliśmy je wyjaśnić u źródła.

Straż Gminna w Potęgowie użytkuje przenośny fotoradar od lipca 2005 roku. Wojciech Domagała, jej komendant, już wielokrotnie słyszał, że podlegli mu strażnicy chowają się po krzakach i tam czekają, aż fotoradar upoluje wystarczającą liczbę piratów drogowych. Do tej pory oburza się, gdy słyszy takie zarzuty.

- Nigdzie się nie chowamy. Straż Gminna ma obowiązek pilnować ustawiony na poboczu fotoradar, ale przepisy nie precyzują, w jakim miejscu i jak daleko od niego mają przebywać - tłumaczy Domagała. - Dlatego zwykle nasz samochód ustawiamy w pobliżu, a w środku siedzą aż dwaj strażnicy. Postępujemy tak dla bezpieczeństwa, bo na drodze nr 6, przy której najczęściej ustawiamy fotoradar, dzieją się różne sytuacje, włącznie z rękoczynami wymierzonymi w strażników.
Komendant potwierdza, że nie ma przepisu, który by wymagał specjalnego oznakowania przenośnego fotoradaru. Inaczej wygląda sytuacja fotoradarów stacjonarnych. O ich obecności muszą informować znaki ostrzegawcze, które ustawia administrator drogi.

- Mam nawet oficjalną interpretację w tej sprawie z Departamentu Prawnego Ministerstwa Sprawiedliwości - dodaje.

Podkomisarz Marek Komodołowicz, szef słupskiej drogówki, jest zdziwiony wątpliwościami kierowców.

- Jeśli kierowca porusza się samochodem albo motocyklem zgodnie z przepisami i przestrzega prędkości określanej przez znaki drogowe, to mu fotoradary nie przeszkadzają. Po prostu trzeba jeździć wolno. 80 procent kierowców to rozumie, a tylko 20 musi płacić mandaty. To oznacza, że system fotoradarowy się sprawdza - tłumaczy.

Fotoradary popierają także mieszkańcy wsi, które leżą obok ruchliwych dróg. Tak jest na przykład w Darżynie, które leży obok drogi krajowej Gdańsk-Szczecin.

- Gdy strażnicy gminni z Potęgowa przez jakiś czas nie pojawiają się u nas z fotoradarem, to kierowcy od razu dociskają gaz i zupełnie zapominają, że jeżdżą przez teren zabudowany. Dlatego czasem dzwonimy do nich, aby znowu przez jakiś czas się ustawiali w pobliżu naszej wsi - mówi mieszkańka Darżyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza