Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotoradary. Pieniądze dla gmin, problem dla miast

Marcin Barnowski
archiwum
Urzędnicy miejscy ze Słupska i Ustki oraz Człuchowa uwikłani są w sprawy dotyczące wykroczeń drogowych popełnianych w okolicznych gminach. Wszystko przez zbieżność nazw.

W naszym regionie w Człuchowie, Słupsku i w Ustce funkcjonują obok siebie po dwa samorządy: miejski i wiejski. I każdy z tych samorządów ma własną straż: gminną albo miejską. O ile jednak każda ze straży gminnych jest uzbrojona w co najmniej jeden fotoradar i intensywnie wykorzystuje te urządzenia, wymierzając kierowcom nawet po parę tysięcy mandatów rocznie, to wymienione straże miejskie nie mają takich urządzeń.

Sfotografowani kierowcy, zwłaszcza ci z innych obszarów kraju, nie znają niuansów administracyjnych i bardzo często korespondencję adresowaną do sfotoradaryzowanych straży gminnych kierują do straży miejskich o zbliżonych nazwach. To wszelkiego rodzaju odwołania i wyjaśnienia składane w związku z postępowaniami mandatowymi.

Zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego, w takich sytuacjach strażnicy miejscy powinni przesłać pismo do właściwego organu, czyli do gminy - i powiadomić o tym odrębnym pismem nadawców. A to oznacza koszty.

Jak ustaliliśmy, miejscy funkcjonariusze unikają tych wydatków.

W Ustce i w Słupsku po prostu dzwonią do kolegów z gmin z informacją, że jest do nich korespondencja.

- Oni potem przyjeżdżają i odbierają te przesyłki - wyjaśnia Mariusz Smoliński, rzecznik prezydenta Słupska.

W Człuchowie fotoradarową korespondencję adresowaną do gminy, która trafiła do miasta, przekazuje funkcjonariuszom gminnym miejski goniec.

- To kilka spraw w miesiącu, nie są to więc znaczące koszty - tłumaczy burmistrz Ryszard Szybaiło. Jak jednak przyznaje, ten tryb już raz został zakwestionowany przez pewnego kierowcę z głębi Polski, który złożył skargę na taki sposób załatwienia swojego pisma.

- Stwierdził, że zgodnie z KPA powinniśmy powiadomić go pisemnie o przekazaniu sprawy do właściwego organu. Przez fotoradary gminne mamy więc nieprzyjemności, w dodatku przez to, że są one kojarzone z miastem, psują nam trochę wizerunek, no ale co mamy robić? Nie chcemy wojny z gminą - powiedział nam w poniedziałek Szybaiło.

W Słupsku panuje jednak opinia, że można przekazywać korespondencję najtańszym kosztem, z ręki do ręki.

- Za każdym razem dostajemy pokwitowanie. Nasi strażnicy uważają, że to jest procedura zgodna z KPA - powiedziano nam w ratuszu.

W rozmowie z nami miejscy urzędnicy twierdzili, że wiejskie fotoradary z gmin wikłające ratuszowych urzędników w korespondencję z nie swoimi petentami, nie są wielkim problemem.

Jednak np. tylko człuchowska straż gminna wyda w tym roku na korespondencję z kierowcami i innymi urzędami aż 750 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza