Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Funduszy jak na lekarstwo

Małgorzata Budnik-Żabicka
Wielu pacjentów pomorskich szpitali, m.in. ofiary wypadków to turyści, jednak za leczenie mieszkańców innych regionów nikt nie chce płacić.
Wielu pacjentów pomorskich szpitali, m.in. ofiary wypadków to turyści, jednak za leczenie mieszkańców innych regionów nikt nie chce płacić. Fot. Sławomir Żabicki
Kilka tysięcy turystów skorzystało z pomocy lekarskiej w szpitalach i przychodniach naszego z regionu słupskiego. Nikt jednak nie chce za te usługi zapłacić. W ten sposób turyści powiększają ogromne szpitalne długi.

Placówki, które leczyły przyjezdnych wysłały faktury do Narodowego Funduszu Zdrowia, domagając się zwrotu pieniędzy. - Fundusze, które mamy, przyznano nam na naszych, miejscowych pacjentów - mówią dyrektorzy szpitali. - Nie ma żadnych nadwyżek na turystów, którymi także musimy się zająć.
Jednak wszystkie placówki otrzymały faktury z powrotem. - W odpowiedzi Fundusz napisał, że nie zatwierdzono zmian w budżecie pomorskiego oddziału NFZ, w związku z tym nasze faktury nie mogą być uwzględnione, bo nie ma na to pieniędzy - mówi Andrzej Piotrowski, dyrektor słupskiego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.
- Mamy przyjmować chorych turystów w ramach limitów, których nie wystarcza nawet na naszych pacjentów - wtóruje Andrzej Sapiński z lęborskiego szpitala.
A kwoty, o które się ubiegają placówki, są duże: słupski szpital domaga się około 300 tysięcy złotych, lęborski - 103 tysięcy. Pomniejsze przychodnie też mają roszczenia - od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Tymczasem urzędnicy z Narodowego Funduszu Zdrowia w Warszawie nie widzą żadnego problemu. - Pacjenci z innych regionów są obsługiwani w sytuacjach nagłych - tłumaczy pracownik biura prasowego. - Jeśli są to sytuacje zwyczajne jak np. angina czy choroba dziecka to rozliczane są w ramach limitów.
Limitów tych nie wystarcza jednak nawet dla miejscowych. - Bardzo współczuję Narodowemu Funduszowi, że nie ma pieniędzy, ale ja też ich nie mam - ironizuje Piotrowski. - Ale ja nie mogę chorych odesłać bez leczenia. Za wykonaną przez mój szpital usługę należą się pieniądze.
Obliczając wydatki szpitali Narodowy Fundusz Zdrowia ustalił je na podstawie liczby stałych, ubezpieczonych mieszkańców. Przez to, wiele placówek m.in. szpital w Zakopanem jest na skraju bankructwa. Stałych mieszkańców jest tam niewielu, ale w sezonie turystycznym przewijają się dziesiątki tysięcy przyjezdnych. Co najmniej kilka procent z nich korzysta z pomocy lekarskiej. Wzrasta więc liczba chorych, a pieniędzy nie przybywa.
Niewykluczone, że sądy znów zaleje fala szpitalnych pozwów. Tym razem dyrektorzy szpitali w popularnych miejscowościach wypoczynkowych będą się domagać zwrotu pieniędzy za leczonych turystów. - Tak naprawdę, na reformie służby zdrowia zarobiły dwie instytucje: media i prawnicy - mówi jeden z dyrektorów. - Kpię sobie w tej chwili, ale to bardzo gorzka kpina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza