Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gasper Okorn pracuje na swoje nazwisko

Rafał Szymański
Okorn w pierwszym meczu zrobił wrażenie na obserwatorach.
Okorn w pierwszym meczu zrobił wrażenie na obserwatorach. Fot. Łukasz Capar
Gdyby po jednym spotkaniu oceniać pracę Gaspera Okorna miałby idealne referencje.

Jedno pokrywa się z zapewnieniami Gaspera Okorna na pewno - jest maniakiem obrony.

Jako trener

Słupscy zawodnicy mogli więc w Jarosławiu w piątkowym meczu ze Zniczem (wygranym 87:57) przećwiczyć kilka jej wariantów. Przede wszystkim zespół zapomniał już o grze strefą, do której był przed rozpoczęciem sezonu przyzwyczajany. Kryje indywidualnie, agresywnie i wysoko. Były momenty, że koszykarze reagowali na wszystkie uwagi trenera, były, że nie nadążali za jego koncepcjami.

To drugie szczególnie było widoczne w trzeciej i czwartej kwarcie. Rozluźnieni wysokim prowadzeniem słupscy zawodnicy zdobywali punkty i zamiast błyskawicznie przejść do obrony na całym boisku, jeszcze pod koszem Znicza (jak prosił wrzeszczący przy linii Okorn) wracali na swoja połowie, nie zwracając uwagi na to reakcję trenera. Budzili się dopiero pod własnym koszem, patrzyli na ławkę i widzieli szkoleniowca machającego z rezygnacją ręką. Tracili okazje do kolejnych punktów. To jednak chyba kwestia intensywności komunikacji. Przecież u Andreja Podkovyrova koszykarze nie byli przymuszania do tego, by przyglądać się co proponuje szkoleniowiec. Intensywna obrona wymusza także ciągłą rotację w składzie.

Okorn, zaczął grę jedną piątką, w której pojawił się Marcin Dutkiewicz. Po 5 minutach kwarty na boisku z wyjściowego składu był tylko Leończyk, niedługo wszakże zmieniony przez Ratajczaka. To nowość, Dutkiewicz był do tej pory zawodnikiem drugiego planu, wyszedł najwięcej w meczach z Unicsem Kazań, i to tylko po to, by oszczędzać innych graczy na ligę. Teraz stał się ważnym zawodnikiem w rotacji. Odpłacił się za to skutecznymi trójkami.

Jako osoba

Na razie Okorn czerpie garściami ze wszystkiego co najlepsze ze słoweńskiej szkoły prezentowanej w Polsce. Elegancki (jak Pipan i Filipovski), szarmancki i dyplomatyczny dla sędziów (miał jedno spięcie z sędziną Kariną Kalinowską, ale błyskawicznie sobie wyjaśnili spór), Okorn robił wrażenie. Po konferencji prasowej po meczu ze Zniczem słupszczanie bardzo się spieszyli. Okorn opowiedział o meczu, i gdy szykował się do mówienia Stanisław Gierczak, trener gospodarzy słupszczanin musiał jechać. Grzecznie przeprosił, zapytał czy może i dopiero wyszedł z hali.

Zupełni inaczej niż Mihailo Uvalin, trener z Serbii, który w poprzednim sezonie w meczu Polpaku Świecie z Energą Czarnymi w środku kwestii słupskiego trenera (Mirosław Lisztwan) najzwyczajniej w świecie wstał i wyszedł.

W poniedziałkowym Głosie Pomorza felieton Adama Romańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza