Pani Bogusława (nazwisko do wiad. red.) jest emerytką. W sobotę spotkaliśmy ją na zakupach w słupskim Centrum Handlowym Manhatan. Twierdzi, że miesięcznie na jedzenie może wydać nie więcej niż 400 złotych.
- Z miesiąca na miesiąc ceny żywności są coraz wyższe. Wszystko drożeje, tylko nasze emerytury nie chcą wzrosnąć - narzeka pani Bogusława. - Muszę bardzo oszczędzać, żeby kupić podstawowe artykuły. O rarytasach mogę tylko pomarzyć. Nasza czytelniczka znalazła jednak prosty sposób na tańsze zakupy.
- Chodzę do sklepów sieciowych i patrzę, na co są promocje. Dzięki temu moja dieta jest zróżnicowana. Ostatnio kupiłam nawet pizzę mrożoną, której kończył się termin przydatności do spożycia. Była nawet smaczna, chociaż wolę swojskie potrawy - śmieje się pani Bogusława.
- Najbardziej przerażają mnie ceny wędlin i żółtych serów. Szczególnie wędliny podrożały w ostatnich miesiącach. Za głowę się łapię, gdy widzę, że mogą one kosztować nawet ponad 40 złotych za kilogram. Ja kupuję takie, których cena nie przekracza 20 złotych. Coraz trudniej wybrać w tej cenie to, co by mi smakowało.
Słupszczanka twierdzi, że podczas sobotnich zakupów wybrała tylko kilka podstawowych produktów. Zapłaciła za nie ponad 70 złotych. Z cen żywności nie są również zadowoleni jej producenci. Oni twierdzą jednak, że w skupie jest ona zbyt tania.
- Ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że mam podpisany kontrakt z firmą, która od lat odbiera ode mnie plony. Wiem, ile wyprodukować i ile pieniędzy za to dostanę - mówi Józef Gawrych, producent ziemniaków z podsłupskiego Widzina. Twierdzi jednak, że sytuacja w jego branży jest w tym roku fatalna.
- Ponieważ przez kilka ostatnich lat cena ziemniaków była wysoka, wielu rolników postanowiło w tym roku uprawiać właśnie je. Na rynku pojawiło się ich tak dużo, że ceny drastycznie spadły - tłumaczy Józef Gawrych.
- Ci, którzy liczyli na dobrą sprzedaż na wolnym rynku, bardzo się zawiedli, bo w tym roku okazała się ona nieopłacalna. W Wielkopolsce w skupie rolnikom proponowano zaledwie pięć groszy za kilogram ziemniaków. A za takie pieniądze nie opłaca się nawet w pole wyjechać. Kto więc zarabia na żywności?
- Pośrednicy i sprzedawcy. To oni liczą pieniądze - nie ma wątpliwości producent ziemniaków, z którym rozmawialiśmy. - Pośredników nie da się ominąć. Chyba żeby rolnicy się zrzeszyli. Ale do tego też potrzebne są pieniądze. Inna sprawa, że siać i hodować trzeba świadomie, z głową, a nie tylko patrząc na koniunkturę. Wróciliśmy więc do Centrum Handlowego Manhatan, aby tam zapytać sprzedawców o przyczynę wysokich cen żywności.
- Jakie podwyżki? Ja 15 lat prowadzę tu warzywniak i w tym czasie nie podniosłam jeszcze cen. Wszystkie warzywa i owoce kosztują u mnie zawsze tyle samo - zapewnia pani Maryla, właścicielka punktu handlowego na słupskim Manhatanie. - Jeśli coś drożeje, to tylko opłaty i podatki, które musimy płacić.
- I nie przenosi pani tych opłat na ceny produktów? - dopytujemy.
- A skąd? Przecież jak podniosę ceny jabłek czy marchewki, to nikt ich ode mnie nie kupi. Zostaną i się zmarnują, a ja je potem wyrzucę - mówi sprzedawczyni.
- Klienci teraz liczą każdą złotówkę. Gdy zobaczą, że mam drogo, to pójdą do konkurencji, a ta jest przecież ogromna. Wszystko przez te duże sklepy. Ludzie nie patrzą, czy owoce lub warzywa są z Polski, czy z Chin. Wybierają te chińskie, bo są kilka groszy tańsze.
Porównaliśmy ceny podstawowych produktów w największych słupskich sklepach. Zestawiliśmy je z oficjalnymi danymi z ostatnich lat. Okazało się, że nie tylko ziemniaki są dziś tańsze niż rok temu, ale również inne warzywa. Ceny kilku innych produktów od miesięcy stoją w miejscu. Ale pani Bogusława ze Słupska w oficjalne statystyki nie wierzy.
- Ja przecież widzę, że w moim portfelu z roku na rok pieniędzy jest coraz mniej, a w sklepach płacę coraz więcej - powiedziała nam kobieta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?