Wedle wcześniejszych szacunków geny odpowiadają za 10-15 proc. wszystkich przypadków tych nowotworów. Zdaniem szwedzkich badaczy ten odsetek należałoby podwoić, a nawet potroić. Dla przykładu rak prostaty, jeden z najczęstszych u mężczyzn, jest - według nich - aż w 42 proc. związany z obecnością wadliwej mutacji genetycznej.
W wypadku raka piersi, atakującego mnóstwo kobiet, czynnik genetyczny odgrywa decydującą rolę w 27 proc. przypadków. Paul Lichtenstein, główny autor tych badań, zwraca jednak uwagę, że posiadanie genów sprzyjających rozwojowi nowotworu o niczym nie przesądza. Można je mieć i nigdy nie zachorować. - Do wywołania choroby potrzebne są inne czynniki. Oczywiście trzeba mieć się na baczności, bo w przypadku takiej osoby ryzyko zachorowania z pewnością jest większe - mówi naukowiec. I odwrotnie - brak skłonności genetycznej nie oznacza, że nie zachorujemy.
- Dwie trzecie przypadków obu nowotworów nie ma żadnego związku z posiadaniem w DNA takich czy innych genów - zauważa Lichtenstein. - Palenie tytoniu, działanie lotnych związków rakotwórczych, wadliwa dieta, infekcja wirusowa, nadmierna emisja promieni UV i wiele innych czynników. Wszystko może mieć znaczenie - wylicza naukowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?