Prokuratura wnioskowała o przedłużenie aresztu dla sprawcy śmiertelnego wypadku – Gerarda B. o trzy miesiące, a obrońca o zwolnienie z aresztu. Sąd przychylił się do wniosku prokuratora częściowo i zgodził się na przedłużenie aresztu o dwa miesiące.
- Dzisiaj na posiedzeniu aresztowym uzyskaliśmy opinię biegłych, z której wynika, że jeszcze na półtorej sekundy przed uderzeniem w motocykl, samochód, którym poruszał się Gerard B. jechał z prędkością 156 km/h i z taką prędkością wjechał na skrzyżowanie, na którym doszło do wypadku – mówi Piotr Nierebiński, prokurator z Prokuratury Okręgowej w Słupsku. - Ostatnie półtorej sekundy to hamowanie. Nie wiemy, czy hamował kierujący, czy zadziałały jakieś systemy w samochodzie, natomiast wiemy, że w motocyklistę uderzył z prędkością 107 km/h. Wjechał na czerwoym swietle. To nie budzi wątpliwości.
Wiadomo też, że brawurowa jazda Gerarda B. rozpoczęła się pod Centrum Handlowym Jantar w Słupsku przy ul. Szczecińskiej.
- Dzięki kamerom miejskim, mamy zarejestrowaną całą drogę Gerarda B. spod Jantara aż na ul. Wiejską. Te zachowania też będą podlegały ocenie prawno-karnej, w jaki sposób zachowywał się na ulicach Słupska. Mam odtworzony cały przejazd przez Słupsk, między innymi w jaki sposób jechał pod prąd ulicą Szczecińską, wiem, z jaką prędkością jechał w okolicach ratusza, ulicą Jana Pawła II. Efektem było zdarzenie na skrzyżowaniu Gancarskiej i Wiejskiej. Całość tego materiału będzie podlegała ocenie.
Możliwa jest też zmiana kwalifikacji czynu.
- Kwalifikacja prawna zdarzenia – bez względu na to, czy jest to wypadek z ciężkimi obrażeniami czy śmiertelny – jest z artykułu 177, paragraf 2. Dopiero jak będę miał pełen materiał dowodowy, wszystkie opinie i wszystkie dokumenty, wystąpię o zmianę kwalifikacji czynu i Gerard B. zostanie przesłuchany na tę okoliczność. Kwestia mowy nienawiści też jest uwzględniona w tym postępowaniu. Mamy ustalone gdzie i w jaki sposób Gerard B. miał się wypowiadać. To też zostanie uwzględnione, jednak dopiero jak będę miał zebrany pełen materiał dowodowy – wyjaśnia prokurator Nierebiński.
Przypomnijmy, że to głośna sprawa tragedii na drodze, która rozegrała się w niedzielę wieczorem 23 czerwca na skrzyżowaniu ulic Garncarskiej i Wiejskiej w Słupsku, gdy rozpędzony mercedesem 35-letni Gerard B. kompletnie zlekceważył czerwone światło i uderzył w prawidłowo jadącego – na swoim zielonym świetle, motocyklistę 49-letniego Rafała Fortuńskiego, wykładowcę Szkoły Policji w Słupsku.
Prokuratura zarzuciła Gerardowi B. umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że prowadząc samochód osobowy marki Mercedes AMG S63, jadąc środkiem jezdni dwupasmowej, nie zachowując należytej ostrożności, poprzez niezastosowanie się do sygnalizacji świetlnej - pomimo czerwonego światła dla jego kierunku jazdy, wjechał na skrzyżowanie z prędkością znacznie przekraczającą dozwoloną w ruchu miejskim. Nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu na skrzyżowaniu prawidłowo jadącemu kierowcy motocykla, dla którego kierunku ruchu sygnalizacja świetlna wskazywała zielone światło. Rafał Fortuński odniósł ciężkie i rozległe obrażenia całego ciała. Zaraz po zdarzeniu Gerard B. został zatrzymany. W chwili stawiania zarzutu podejrzanemu pokrzywdzony jeszcze żył. Zmarł 26 czerwca.
Drugim zarzutem jest to, że Gerard B. po wypadku publicznie i w celu rozpowszechnienia prezentował nagranie, nawołujące do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych, poprzez umieszczenie na ogólnodostępnym portalu społecznościowym Instagram.
Obrońca oskarżonego Bartosz Fieducik wnioskował o zwolnienie z aresztu.
- Mój klient składał wyjaśnienia, przyznał się do zarzutu spowodowania wypadku. Natomiast jeśli chodzi o zarzut mowy nienawiści, to nie miał intencji, by wobec kogokolwiek kierować nienawiść – mówił adwokat Bartosz Fieducik po pierwszym posiedzeniu aresztowym. - Wokół tej sprawy wytworzyła się negatywna atmosfera. Oczywiście zrozumiała, bo zginął człowiek. Jednak mamy do czynienia z wypadkiem drogowym. Jest to zdarzenie, w którym mój klient świadomie przekroczył zasady ruchu drogowego. Natomiast skutek w postaci śmierci jest nieumyślny. Mój klient nie próbował ucieczki. Nie stwarza zagrożenia dla postępowania. Tak jak podejrzani w sprawach innych wypadków drogowych powinien odpowiadać z wolnej stopy.