Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głos wieloletniego fana Czarnych Słupsk: Czasami trzeba powiedzieć dosyć

Ryszard Grajczak
Ryszard Grajczak
Ryszard Grajczak Fot. Łukasz Capar
Rozpoczynamy dyskusję na temat kondycji Energi Czarnych Słupsk. Dzisiaj głos ma Ryszard Grajczak, sympatyk zespołu, były szef Klubu Kibica.

Człowiek czasem mówi sobie, że czas odpuścić, nie pisać, nie zabierać głosu, czasem ma się po prostu dość. Jednak "dość" działa w obie strony, bo obserwując, jak ostre słowa cedzą niektórzy kibice, jakiś gniew począł we mnie kiełkować i pomyślałem "milczenia dość"!

Resztki włosów mi się na głowie jeżą, gdy czytam wypowiedzi kibiców na forach internetowych. Wszechobecne błoto, pomyje, oszczerstwa, wyzwiska, oskarżenia i wszystko z dziką satysfakcją kierowane pod adresem prezesa Andrzeja Twardowskiego zarządzającego Naszym Kochanym (ponoć) Klubem. Człowieka, bez którego tego klubu już dawno by nie było! Nie byłoby, ale jest i ma się (wbrew sianej, głównie przez wielu kibiców Czarnych i Gryfa, propagandzie antyklubowej) całkiem nieźle. Wszędzie czytam, że co roku popełniane są te same błędy, że prezes Twardowski działa nieudolnie, że co roku kibice są zawiedzeni, że jest źle i wszystko się sypie. Jak ostatnio zauważyłem, nawet odejście ze sponsoringu Energi jest już przesądzone. Ciekawe, czy w Enerdze też o tym wiedzą? Dla przypomnienia, żeby uzmysłowić ogrom porażek naszej drużyny w czasie, gdy prezesem jest Andrzej Twardowski.

- 2001/2002 - 10. miejsce. Sezon, w którym zadaniem było ocalenie klubu.
- 2002/2003 - 7. miejsce - bieda w kasie nie przeszkodziła w dostaniu się do play off.
- 2003/2004 - 9. miejsce - sezon słabszy niż poprzedni, jednak z problemami po drodze (głównie kłopoty ze zdrowiem trenera Aleksandrowicza).
2004/2005 - 9. miejsce - sezon słabszy niż oczekiwano, zmiana trenera i szczęśliwe utrzymanie w lidze.
2005/2006 - 3. miejsce - pojawia się sponsor strategiczny (sam sobie nie przyszedł) i zdobywamy medal.
2006/2007 - 5. miejsce - w dużo silniejszej niż rok wcześniej lidze potwierdzamy swoją siłę. Bardzo dobry sezon!
2007/2008 - 11. miejsce - porażka na całego, autorski zespół Igora o mało nie spadł z ligi.
2008/2009 - 4. miejsce- słaby początek, za to świetny koniec, drugi wynik w historii, bardzo dobre półfinały.

I patrzę sobie na to zestawienie, i widzę pięć zdecydowanie pozytywnych sezonów, widzę dwa mocno nieudane i jeden, co do którego można mieć różną opinię. Czy to naprawdę świadczy o nieudolności, niekompetencji i corocznej beznadziei? A ja się pytam, kto oprócz tuzów tej ligi ma lepiej? Oprócz drużyn przyzakładowych - Anwilu, Turowa lub prywatnych zabawek milionerów Prokomu?

Nieistniejąca zabawka innego milionera - Polpak?
Nieistniejąca zabawka kolejnego milionera - Kager?
Nieistniejąca legenda polskiej koszykówki - Śląsk?
Nieistniejąca Stal Ostrów?
Wiecznie ósma przyzakładowa Polpharma?
Kołobrzeski bankrut?
Koszaliński bankrut, którego największym osiągnięciem w nowożytnej historii jest jedna wygrana w PO?
Basket Poznań z Eugeniuszem Kijewskim na czele?

Kto ma lepiej?! Czy naprawdę musimy podzielić los kibiców nieistniejących dziś klubów, żeby zrozumieć, jak wielką wartością jest fakt posiadania drużyny grającej w najwyższej klasie rozgrywek i osiągającej, i nie boję się tego napisać, w niej sukcesy?! Czy naprawdę i w naszym przypadku Klub musi być jak Ojczyzna Litwa u Mickiewicza?

Przyjdzie moment, w którym nasz Klub przestanie istnieć - to jest nieuchronne jak śmierć każdego z nas. I będzie to moment, w którym nastanie w życiach wielu osób ogromna pustka, tęsknota i żal. I z rozrzewnieniem wspominać będziemy czasy, gdy największym kłopotem było zniecierpliwienie brakiem ruchów kadrowych czy porażki z niżej notowanymi przeciwnikami. To nie jest tak, że wszystko w działaniach prezesa mi się podoba. Nie przyklaskuję każdej decyzji i staram się o tym głośno mówić. Tak naprawdę mam jeden, ale za to dosyć mocny zarzut - niepodzielność władzy. Chodzi mi o zdecydowaną ingerencję prezesa w budowanie składu. Niestety, nie można być ekspertem we wszystkim. Andrzej Twardowski na pewno jest świetny w budowaniu budżetu, biznesowo bije wszystkich ligowych prezesów na łeb. Jednak nie świadczy to o tym, że na koszykówce znać się będzie w stopniu wystarczającym, by tworzyć drużynę. Tę rolę wg mnie powinien powierzyć komuś innemu.

Już raz taką osobę mieliśmy i miało to całkiem niezłe przełożenie na wynik. Adam Romański fachowcem jest, a o jego fachowości przekonuję się dziś, gdy spełniają się opinie, którymi dzielił się ze mną po zakończeniu ostatniego sezonu i przed rozpoczęciem obecnego. Oprócz innego spojrzenia na koszykówkę nauczył mnie Romański czegoś znacznie ważniejszego, mimo że na początku ubiegłego sezonu ostro się z Adamem ścięliśmy. Później z jego inicjatywy nasze relacje mocno się poprawiły. Dyskutowaliśmy, wymienialiśmy opinie, byliśmy sobie życzliwi. Zmierzam do tego, że wypisując opinie na publicznych forach, należy pamiętać o tym, że nie trafiają one na kamienie, od których się odbiją. Wręcz przeciwnie. To opinie potrafią być kamieniami, które trafiają w ludzi mających swoją godność, swoje uczucia i swoje charaktery.

Pamiętajmy, że opiniując Prezesa czy kogokolwiek w tym klubie, opiniujemy osoby emocjonalnie zaangażowane w swoją pracę.

Trzeba mieć w sobie wiele siły, by pomimo ogromu niewybrednej i nieprzebierającej w środkach krytyki trwać przy tym, co się kocha robić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza