Historia tego projektu jest długa i bardzo burzliwa. Zaczęła się, gdy w 2006 roku niemiecka spółka C.B. Windenergy ogłosiła, że na terenie gminy Słupsk zrealizuje projekt pod nazwą Słowiński Park Elektrowni Wiatrowych. W jego ramach miały powstać 104 siłownie wiatrowe. Jednocześnie ta sama firma miała zbudować fabrykę siłowni wiatrowych na terenie Słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, gdzie kupiła 6-hektarową działkę.
Po kilku miesiącach okazało się, że w realizacji projektu niemiecka spółka miała współpracować z japońską spółką Green Power, która na ten cel udzieliła C.B. Windenergy pożyczki w wysokości pięciu milionów złotych. Umowa jednak nie została dotrzymana. Niemiecka spółka nie uzyskała pozwolenia na budowę parku wiatrowego. Natomiast kupiła sobie działkę i zaczęła budować własną fabrykę. Dlatego Japończycy zaczęli dążyć do przejęcia projektu Słowiński Park Elektrowni Wiatrowych, co ostatecznie nastąpiło w wyniku decyzji sądowej.
Japończycy wraz z projektem Słowiński Park Elektrowni Wiatrowych przejęli również umowy podpisane z rolnikami, od których mają być dzierżawione tereny pod budowę siłowni wiatrowych. Chodzi o blisko 80 umów.
- Sprawy związane z C. B. Windenergy dla nas to już przeszłość. Teraz koncentrujemy się na realizacji projektu. Mamy już pozwolenie na budowę części siłowni w pobliżu Możdżanowa i Starkowa. Na przełomie września i października zamierzamy rozpocząć prace budowlane - mówi Ligia Rozkosz, przedstawicielka Green Power w Słupsku.
Zapewnia również, że japońska spółka wywiązuje się z zobowiązań wobec rolników, z którymi ma podpisane długoletnie umowy.
Tymczasem niedawno syndyk sprzedał sześciohektarową działkę, którą spółka C.B. Windenergy posiadała na terenie Słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Planowana przez nią inwestycja miała kosztować 15 mln euro. W kwietniu 2007 roku wmurowano kamień węgielny pod fabrykę siłowni wiatrowych. Ale budowa skończyła się na wylaniu fundamentów. Później spółka C.B. Windenergy znalazła się w olbrzymich kłopotach. Jej zadłużenie sięgało kilku milionów złotych. Sprawą zajmuje się prokuratura - polska i niemiecka.
- To wszystko jednak dzieje się poza nami. Nawet nie wiem, kto otrzymał pieniądze od syndyka - mówi Ligia Rozkosz.
Właściciele C.B.Windenergy wyjechali do Niemiec i nie są uchwytni w Polsce.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?