Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gnijąca góra zatruwa las

Zbigniew Marecki [email protected]
Tadeusz Kowalik i Sebastian Mikulski z Eko-star na szczycie góry  skórzanych odpadów, usypanej w ciągu 30 lat.
Tadeusz Kowalik i Sebastian Mikulski z Eko-star na szczycie góry skórzanych odpadów, usypanej w ciągu 30 lat. Fot. Sławomir Zabicki
230 tysięcy ton szkodliwych dla środowiska odpadów pochodzących z dawnej garbarni w od 10 lat rozkłada się w lesie.

Wielki skład śmieci ma do dzisiaj przyzwolenie urzędników, bo utylizacja jest za droga.

Sprawa zamkniętego w 1995 roku składowiska odpadów po garbarni wyszła na jaw, gdy o jego istnieniu członków ekologicznego stowarzyszenia Eko-star ze Słupska poinformowali mieszkańcy Dębnicy Kaszubskiej. Od lat mieszkają w pobliżu "skórzanej góry", która powstała między 1962 a 1995 rokiem, kiedy działała tu wielka garbarnia.

Na ok. siedmiu hektarach leżą gnijące, cuchnące odpady.

- Jak mówią okoliczni mieszkańcy, latami wywożono tu ciężarówkami śmierdzące odpady - mówi Janusz Bryła, członek zarządu Eko-star. Nie dbano, aby izolować je od gruntu. Istnieje prawdopodobieństwo, że toksyczne substancje przedostają się do wód gruntowych. Ekolodzy ustalili, że w imieniu Skarbu Państwa składowiskiem zarządza obecnie starostwo słupskie.

- Nie mamy do czynienia z żadną bombą biologiczną - tłumaczy Januchta. - To składowisko jest rekultywowane, a badania wody pobieranej w różnych miejscach wokół tego miejsca wykazują zaledwie śladową obecnosć chromu, który jest używany w procesie garbowania skór. Badania wody przeprowadzono w 1992 roku i jesienią ubiegłego roku. Oba wypadły pozytywnie.

- Wodę trzeba zbadać na obecność metali ciężkich, a najlepiej byłoby, gdyby odpady zostały zutylizowane - dodaje Bryła.
- Nie wiem, skąd miałyby wziąć się tam metale ciężkie. Wywózka nie wchodzi w grę, bo to byłyby zbyt wielkie koszty, nawet idące w miliony złotych - wyjaśnia Stanisław Januchta, naczelnik wydziału rolnictwa i ochrony środowiska starostwa powiatowego.

Przyznaje jednak, że trzeba na składowisko nawieźć ziemi, aby zakryć wciąż odkryte fragmenty odpadów, które uginają się pod nogami. Kontynuowane będzie także zalesianie tego terenu. Część z 26 tysięcy drzewek, które tam nasadzono, wycięto albo już uschły. - Zgodnie z przepisami okres rekultywacji takiego składowiska może trwać 40 lat - dodaje Januchta.

Ekolodzy zauważyli też, że wokół składowiska leżą sterty starego eternitu. Zapowiadają, że jeśli urzędnicy starostwa nie przekonają ich, że składowisko jest naprawdę bezpieczne, skierują doniesienie do prokuratury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza