Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gołębiewski: Dzień konia z Odense Boldklub w Pucharze Danii

Rafał Szymański
Kamil Gołębiewski jeszcze w barwach Gryfa.
Kamil Gołębiewski jeszcze w barwach Gryfa. archiwum
Rozmowa z Kamilem Gołębiewskim, słupszczaninem, ostatnio grającym w duńskiej drugiej lidze (trzeci poziom zmagań) w Nexo w NB Bornholm.

Kamil Gołębiewski

Kamil Gołębiewski

Rocznik 1988, 195 cm, 90 kg. Wychowanek Salosu Słupsk, potem grał w SwePol Link Bruskowo Wielkie, Pogoni Świebodzin, Flocie Świnoujście, Kolejarzu Stróże, Pogoni Barlinek, Jantarze Ustka, Gryfie Słupsk.

- Odszedł pan z Gryfa, by jesienią występować na Bornholmie. Jak ocenia pan ten ruch?

- Chciałem się wyluzować. Zadzwonił do mnie trener Zdzisław Piątkowski ze Świnoujścia (trener bramkarzy Floty - dop. "Głosu Pomorza"). Znaliśmy się z mojej gry tam. Zapytał, czy nie chciałbym pograć w Danii. Zgodziłem się. Pierwszy raz występowałem w takiej lidze. Nie wszyscy zawodnicy mieli pieniądze, by dopływać do Borholmu, by grać w meczach. Jedni studiują, inni pracują. Na wyspie spotykają się ci, którzy tylko tam mieszkają. Reszta dojeżdża na same mecze. Nie mamy profesjonalnego zespołu, ale liga jest mocna. To się przekłada na to, że mamy ostatnie miejsce w tabeli (u siebie NB wygrał jeden mecz i sześć przegrał, na wyjazdach przegrał osiem razy, zamyka tabelę - dop. "Głos").

- W Gryfie szło panu nieszczególnie, jak w Danii?

- Jest dużo pracy, nie powiem, zagrałem kilka fajnych spotkań. Najlepiej wyszło mi w spotkaniu Pucharu Danii, gdy podejmowaliśmy zespół z ekstraklasy Odense Boldklub. Przegraliśmy 0:1. Nikt nie mógł wymarzyć sobie lepszego przeciwnika, a ja miałem dzień konia. Oglądało nas, jak na Bornholm, bardzo dużo ludzi (blisko 2000 widzów - dop. "Głosu").

- Trenujecie regularnie?

- Nie i to mnie trochę boli. Chciałbym być w reżimie treningowym, a tak nie jest. A tam są zajęcia i 2, 3 dni przerwy. Nie czuję się z tym dobrze. To są takie właściwie amatorskie warunki i to jest minus. Nasz trener mówi że chciałby wzmocnić zespół kolejnymi Polakami. Jest tam już nas paru. A nasza mentalność jest inna, jesteśmy walczakami i to mu się podoba. Nie obrażamy się, jak nas sadzają na ławce. Grają tam ze mną m.in. Maciej Reszkis (Hutnik Szczecin), Jakub Sowiński (Calisia Kalisz), Marcin Fiedeń (Motor Lublin).

- Jest pan pierwszym bramkarzem?

- Tak, chociaż na ostatnie kolejki wróciłem do Polski na rehabilitację kręgosłupa.

- Jest pan pewniejszy w bramce? Wiosną w Gryfie trochę tych goli przepuścił.

- Chyba tak, chociaż to może być także kwestia poziomu. Ale oni walczyli sześć lat, by awansować do tej drugiej ligi i teraz wystarcza im, że tam są. Nie ma za dużego ciśnienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza