Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Goło, ale niewesoło

Zbigniew Marecki [email protected] tel. 059 848 8126
Rozebrał się jak do rosołu i poszedł kupić wino w wiejskim sklepie. To miał być tylko żart. A tu ksiądz grzmi z ambony, policja robi śledztwo.

Domisław to mała, popegeerowska wieś w gminie Czarne koło Człuchowa. Wiele się w niej nie dzieje. Bezrobocie wysokie, dochody na ogół niskie, więc popijanie taniego winka i piwa jest dość powszechną rozrywką. Tak miało być także w niedzielę, 11 czerwca. Wtedy po południu do miejscowego sklepu przyszedł blisko 50-letni Piotr M. Niby nie było w tym nic dziwnego - często tu zaglądał, gdy miał trochę drobnych na wydanie. Tyle, że tym razem zjawił się zupełnie nagi. Tak, jak go Pan Bóg stworzył.
- Przyszedł i powiedział, że się założył, że przejdzie przez wieś nagi i kupi wino w sklepie - opowiada niechętnie właścicielka sklepu. - Sprzedałam mu je szybko, aby jak najszybciej sobie poszedł. Na szczęście mam na to świadka.
Nie, nie przedstawi się, bo ma już zbyt dużo kłopotów z tego powodu, a nie chce, aby jej rodzina jeszcze bardziej się przejmowała. Tym bardziej że są tacy, którzy z powodu golasa teraz chcą jej odebrać koncesję na sprzedaż wina.
- Usłyszałam od sąsiadów, że nie powinnam mu nic sprzedawać tylko od razu wezwać policję. Może i tak, ale wtedy chciałam się go jak najszybciej pozbyć, aby nie gorszył ludzi. Na szczęście mam świadka, że upierał się, żeby mu sprzedać to wino - dodaje.
Nie sądziła, że ta sprawa wywoła taki skandal. Teraz zajmuje się nią policja, w kościele komentował ją ksiądz proboszcz z Krzemieniewa, a na dodatek po wsi krążą dziennikarze i szukają sensacji.
- W Warszawie ludzie robią o wiele gorsze rzeczy i nikt się nie burzy. Niektórzy otwarcie walczą o to, aby homoseksualiści mogli się bez przeszkód całować na ulicach i wychowywać dzieci. To skandal! O tym trzeba pisać, a nie o jednym pijaczku, który z głupoty zrobił z siebie pośmiewisko - kończy rozmowę.

Nie będę komentował

Nieoficjalnie można usłyszeć, że golas paradował po Domisławiu kilka razy i to nawet dwa dni pod rząd. Podobno zrobił tak, bo się założył z Jerzym Frelke, sołtysem sąsiedniego Raciniewa i jednocześnie przewodniczącym komisji bezpieczeństwa Rady Miasta i Gminy w Czarnem, który ponoć za ten wyczyn obiecał mu pieniądze na tanie wino.
Gdy jednak zaczynam wypytywać o szczegóły, wszyscy nabierają wody w usta.
- Ludzie różnie mówią. Nie byłem, nie widziałem, więc nic nie będę komentował - od razu ucina rozmowę Jan Radzikowski, sołtys Domisławia z 18-letnim stażem.
- Nic nie mów, bo nie będziemy tu mieli życia - ostrzega go żona. Z półsłówek, które jednak padają w rozmowie, wynika, że w tym, co się opowiada, jest dużo prawdy.
- Tu wielu - dorośli i dzieci - widziało, jak golas biegał po wsi. Niektórzy robili mu nawet zdjęcia komórką, ale gdy zrobiło się o tym głośno, a ksiądz w kościele mówił o upadku moralnym, zrobił się wstyd. Dlatego wszyscy zamilkli - tłumaczy zażywna czterdziestolatka. Ona wcale nie jest tym zdziwiona.

Więcej w magazynowym wydaniu "Głosu Pomorza".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza