Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gonię cmentarne hieny

Sylwia Lis [email protected]
Na miejsce spoczynku dawnych mieszkańców Okalic zaprowadził nas Józef Kreft, który mieszka tuż przy cmentarzu. Nie kryje wściekłości. Nie rozumie, jak doszło do tej grabieży.
Na miejsce spoczynku dawnych mieszkańców Okalic zaprowadził nas Józef Kreft, który mieszka tuż przy cmentarzu. Nie kryje wściekłości. Nie rozumie, jak doszło do tej grabieży. Sylwia Lis
Policjanci z Cewic zatrzymali trzech mężczyzn, którzy przewozili vw vento dużą ilość metalowych elementów, ozdobnego ogrodzenia z powojennego cmentarza w Okalicach.

- Policjanci z Cewic w trakcie objazdu rejonu gminy zauważyli przeładowanego vw vento, który zahaczał podwoziem o jezdnię - mówi Daniel Pańczyszyn, oficer prasowy lęborskiej policji.

- Po zatrzymaniu pojazdu i sprawdzeniu powodu takiego obciążenia okazało się, że w samochodzie znajdowały się metalowe, ozdobne elementy ogrodzenia. Policjanci szybko ustalili, że ogrodzenie pochodzi z powojennego cmentarza w Okalicach. Policjanci zatrzymali kierowcę i dwóch pasażerów pojazdu w wieku 25, 26 i 37 lat, którzy zostali przesłuchani.

Sprawcy prawdopodobnie odpowiedzą za ograbienie miejsca spoczynku zmarłego, za co grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Tyle z oficjalnego komunikatu. Pojechaliśmy na miejsce, by dowiedzieć się, co na ten temat mówią ludzie. Cmentarz bardzo trudno znaleźć, nie dość, że znajduje się za niewielką miejscowością, to jeszcze w środku lasu. Ludzie nie mają wątpliwości. - Za złodziejstwo odpowiada ktoś stąd - mówią.

Na miejsce spoczynku dawnych mieszkańców Okalic zaprowadził nas Józef Kreft, który mieszka tuż przy cmentarzu. Nie kryje wściekłości. Nie rozumie, jak doszło do tej grabieży.

- Mieszkam tutaj od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku - mówi pan Józef. - Wiele razy goniłem już stąd wandali. Tym razem nie upilnowałem, może gdybym miał spuszczone psy...

Złodzieje zabrali żeliwne ogrodzenie kilku grobów. Zostało tylko jedno. - Pewnie też by je ukradli, ale nie mogli, płot wrósł w drzewo. Próbowali wyrwać, ale nie dało się - mówi pan Józef.

- Nie mam dla takich ludzi litości, to przecież cmentarz, a oni zakłócili miejsce spoczynku. Hieny! Dziwię się, że nic ich po nocy nie straszy. Dla nich więzienie to za mało, bo powinni to wszystko naprawić. Pan Józef opowiada, że o cmentarz dbali harcerze, czasem też przyjeżdżają do wsi Niemcy, którzy tu wcześniej mieszkali. - Przychodzą na ten cmentarz - mówi.

- Co oni o nas pomyślą?

Mieszkaniec opowiada, że w latach 70. XX w. na cmentarzu widocznych było około stu nagrobków. - Tu chowano też dzieci - mówi. - Z biegiem lat wszystko marniało. Przed laty był taki leśniczy, który nie lubił Niemców, kazał powycinać drzewa wokół i spuszczać je na groby. Ogrodzenie też powoli znikało.

Inaczej wygląda cmentarz w Maszewie

Tu o nekropolię dba Towarzystwo Historyczne gm. Cewice. Dzięki pracy członków towarzystwa i osób sympatyzujących udało się odbudować rozebrany jeden słupek bramy cmentarza i naprawić oraz zabezpieczyć przed ewentualnym rozpadnięciem się drugiego słupka. Usunięto krzaki rosnące na cmentarzu.

Już teraz dokładnie widać nazwiska trzydziestu pięciu osób, które spoczęły na maszewskim cmentarzu. Ostatni pochówek odbył się w 1962 roku.

Pochowano wtedy 92-letniego Edwarda Rutkiewicza, mieszkańca Maszewa Lęborskiego. Cmentarz ma już pond 154 lata, przeżył zawieruchę I wojny światowej, później II , okupację wojsk radzieckich, które zajmowały Maszewo jeszcze długo po wojnie, a na cmentarzu urządzali sobie strzelnicę i miejsce spotkań pijackich. Przeżył okres likwidacji wszystkiego co niemieckie i okres rabowania przez kamieniarzy i złomiarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza