MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorączka

Piotr Polechoński
Węgrzy powiedzieli "tak" zjednoczonej Europie. Wcześniej zrobili to obywatele Malty. Napięcie referendalne powoli rośnie. Szczególnie w Polsce.

To właśnie u nas rozegra się główny akt sztuki pt. "największe rozszerzenie w historii Unii". Nasz kraj jest kluczowym elementem w układanej właśnie Nowej Europie i polskie "nie" cały ten budowany misternie plan zburzyłoby w drobny mak. Rozszerzenie bez nas zawsze będzie kalekie i skomplikuje sytuację Polski, a jeszcze bardziej Unii. Bo nikt rozsądny nie uwierzy w integracyjny sukces bez udziału w nim największego kraju Europy Środkowo-Wschodniej.
Z wysokości stawki, o jaką toczy się unijna gra, coraz mocniej zdają sobie sprawę rodzimi zwolennicy jak i przeciwnicy integracji. Reprezentujący rząd Lech Nikolski namawia, aby nie patrzeć na sondaże, ale wziąć się do roboty i wspólnie zachęcać do głosowania na "tak". Roman Giertych, lider Ligi Polskich Rodzin, publicznie zapewnia, że w Polsce jest więcej przeciwników rozszerzenia niż zwolenników, a wynik na Węgrzech o niczym nie świadczy.
Obaj nie są do końca szczerzy. Rząd nie lubi sondaży, bo niebezpiecznie nisko oceniają referendalną frekwencję (aby referendum było ważne w Polsce musi wziąć w nim udział ponad 50 procent uprawnionych do głosowania). Posłowi Giertychowi nie podoba się węgierski wynik, bo nie może zrozumieć jak ponad 80 procent jakiegoś narodu chce do tej głupiej i złej Unii?
Na szczęście to nie oni będą decydować o naszej przyszłości tylko my. A swój rozum mamy, nie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza